Krach komunikacji miejskiej w Szczecinie. Szczeciński Ruch Miejski: "Cięcia w komunikacji to nie jest dobra droga"

Opóźnienia, brudne pojazdy, coraz częstsze przypadki braków na liniach z powodu kłopotów kadrowych w spółkach, z tym muszą mierzyć się mieszkańcy Szczecina. Do tego doszły zapowiedziane od 10 października cięcia w rozkładzie jazdy. Plany ratunkowe dla komunikacji miejskiej pojawiają się jak grzyby po deszczu. Wszystkich łączy jednak to, że cięcia w transporcie zbiorowym to kiepski pomysł. Jak poprawić sytuację?

- Sprawna komunikacja miejska jest warunkiem absolutnie niezbędnym, jeśli myślimy o dobrze funkcjonującym transporcie i efektywnym przemieszczaniu się niezależnie od środka lokomocji, jaki wybierzemy. O tej prawdzie szczeciński magistrat zdaje się zapominać, zasypując ogromne dziury w budżecie, powstałe na skutek fatalnego zarządzania naszymi finansami,
między innymi poprzez cięcia w transporcie publicznym - mówi Piotr Czypicki, aktywista miejski ze Szczecińskiego Ruchu Miejskiego. - Nie jest to dobra droga, ponieważ odbije się to również negatywnie na naszych finansach w najbliższej przyszłości.

Czypicki ostrzega co się stanie:

- Transport zbiorowy jest opcją znacznie tańszą dla mieszkańców i przynosi codzienne oszczędności. Dotychczasowy (lub niedoszły) pasażer, który będzie pośrednio zmuszony do korzystania z samochodu, wyda więcej na paliwo, zakup oraz utrzymanie samochodu, przez co siła nabywcza szczecinian spada, a co za tym idzie spadają również dochody miasta - dodaje aktywista. - Korki kosztują więcej aut na naszych drogach to więcej czasu, który trzeba "odczekać" tworząc korki. W ten sposób zmniejsza się wydajność pracy, zwiększają koszty, a także obniża potencjał konsumpcyjny szczecinian. To także ma pośrednio milionowe skutki dla budżetu każdego roku. Jeżeli dodamy do tego jakość życia, zdrowie oraz ochronę środowiska naturalnego nie powinniśmy mieć wątpliwości transport publiczny to dziedzina, na której nie wolno oszczędzać.

Według Piotra Czypickiego nie da się usprawnić komunikacji miejskiej bez większych nakładów, a Szczecin miał już poważne, wieloletnie zaniedbania w tym względzie.

- Mówienie o tym, że da się usprawnić system transportu publicznego bez zwiększenia o co najmniej kilkadziesiąt procent wydatków na ten cel jest naiwnością lub zwyczajnym mydleniem ludziom oczu - mówi Piotr Czypicki. - Brakuje pieniędzy na podwyżki dla kierowców i motorniczych, przez co i w tak okrojonym zakresie wciąż zdarzają się notorycznie dziury w rozkładach. Brakuje środków na większą liczbę wozokilometrów, zatem obsługa wielu obszarów miasta gęstą siatką połączeń jest fizycznie niemożliwa. Nie ma w kasie na inwestycje, więc zapomnieć możemy o nowych trasach tramwajowych oraz skutecznej obsłudze Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej - o ile powstanie. Możemy naturalnie próbować optymalizować wykorzystanie istniejących zasobów i nieco poprawić sytuację, lecz dysponując środkami, jakie prezydent przeznacza na funkcjonowanie komunikacji miejskiej, będzie to co najwyżej pudrowanie trupa.