MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jan zastąpił Jana w spisie szczecińskich ulic

Marek Jaszczyński
- Jestem zbulwersowany decyzją radnych, którzy nie wzięli pod uwagę wyroku sądu najwyższego, który nie cofnął ojcu uprawnień kombatanckich, zaskarżę uchwałę rady do wojewody - mówi Zdzisław Steć, syn Jana Stecia. - Widzę brak konsekwencji, dlaczego radni  nie chcieli sprawdzać przeszłości nowego patrona, czy nie podjęli decyzji pochopnie?
- Jestem zbulwersowany decyzją radnych, którzy nie wzięli pod uwagę wyroku sądu najwyższego, który nie cofnął ojcu uprawnień kombatanckich, zaskarżę uchwałę rady do wojewody - mówi Zdzisław Steć, syn Jana Stecia. - Widzę brak konsekwencji, dlaczego radni nie chcieli sprawdzać przeszłości nowego patrona, czy nie podjęli decyzji pochopnie? Marcin Bielecki
Nie ma już ulicy Jana Stecia na Niebuszewie, po ponad pół roku jej patronem został niedawno zmarły Jan Kułakowski, negocjator członkostwa Polski w UE. Taka uchwałę podjęli radni podczas dzisiejszej sesji rady miasta.

Dyskusja nad odwołaniem dotychczasowego patrona była długa i pełna emocji. Zgodnie z informacjami IPN Jan Steć był milicjantem, a w 1951 roku pracował także referacie II urzędu bezpieczeństwa publicznego w Pyrzycach. W aktach znalazły się dokumenty o udziale Jana Stecia, jak to określono w "walce z bandami i reakcyjnym podziemiem" w okresie od 23 sierpnia 1946 roku do 31 grudnia 1947 roku".
Na sali obrad głos zabierali nie tylko radni, ale także sąsiadka Jana Stecia, Maria Kałuża, która jest wnioskodawczynią odwołania patrona - sąsiadka.

- Byłam zbulwersowana, gdy dowiedziałam się, że mój były sąsiad został patronem - mówiła Maria Kałuża. - Ja i mój ojciec zostaliśmy pobici przez Jana Stecia. Taka osoba nie zasługuje, żeby figurować w spisie nazw szczecińskich ulic.

Zdzisław Steć bronił imienia ojca, argumentował, że ojciec był weryfikowany przez urząd do spraw kombatantów i osób represjonowanych, który przyznał Janowi Steciowi prawa kombatanta za udział w walkach niepodległościowych oraz za pobyt w obozie koncentracyjnym w Majdanku.
- Nie mogę słuchać obelg pod adresem ojca, który szedł z poboru do milicji - mówił Zdzisław Steć. - Nikogo nie torturował.

Jednak dla radnych najbardziej wiążące było stanowisko przedstawiciela szczecińskiego oddziału IPN.

- Służba w milicji w okresie od lipca 1944 roku do 1954 roku jest traktowana jako służba w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa - tłumaczył Paweł Skubisz, p.o. naczelnika oddziałowego biura edukacji publicznej w Szczecinie. - W teczce personalnej Jana Stecia znalazły się dokumenty o tym, że podczas służby w Międzyzdrojach zwerbował i prowadził jednego tajnego współpracownika. A podczas pracy w Pyrzycach prowadził dwóch agentów. W tamtych czasach werbując agentów posługiwano się zazwyczaj kompromitującymi materiałami na temat tych osób.

Radni wynieśli naukę z tej sprawy. Na sesji pojawił się pomysł utworzenia komisji złożonej z historyków, archiwistów, którzy mieliby opiniować przyszłych patronów szczecińskich ulic.

- Jestem zbulwersowany decyzją radnych, którzy nie wzięli pod uwagę wyroku sądu najwyższego, który nie cofnął ojcu uprawnień kombatanckich, zaskarżę uchwałę rady do wojewody - mówi Zdzisław Steć, syn Jana Stecia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński