No i się zaczęło! Długo nie musieliśmy czekać. Znowu mamy spektakl pod tytułem, kto z kim, albo bez kogo nie zamierza debatować lub jakich mediów nie lubi, więc na ich debatę nie przyjdzie. Takie zachowanie można skomentować jednym wyrazem: żałosne!
Dlaczego niektórzy kandydaci unikają debat? Z braku wiedzy lub umiejętności odpowiadania pod presją, z obawy, że na sali oprócz zwolenników będą także przeciwnicy, z powodu lekceważącego stosunku do wyborców i konkurentów, lenistwa, czy może politycznego wyrachowania, bo wyliczyli, że udział im się najzwyczajniej nie opłaca i może przynieść punkty konkurencji?
Debatuj, nie tchórz
Debata to jeden z najważniejszych elementów demokratycznych wyborów. Jeżeli kandydat na prezydenta 400-tysięcznego miasta nie przychodzi na debatę, bo mu konkurenci nie pasują lub media, zamiast go chwalić wolą zadawać mu trudne pytania, to jak taki polityk chce potem zarządzać tak wielkim miastem? Przecież jako prezydent będzie musiał się zmierzyć ze znacznie trudniejszymi zadaniami niż udział w debacie. Jako prezydent też będzie unikał spotkań? Przecież takie zachowanie można odebrać jako najzwyklejsze tchórzostwo polityczne. Uważam, że ci politycy, którzy nie chcą brać udziału w debatach, w ogóle nie powinni kandydować, gdyż się do polityki w demokratycznym państwie nie nadają.
Zobacz również:
Polemika to klucz
Rozumiem, że kandydaci lepiej się czują na ustawionych spotkaniach, w których uczestniczą ich zwolennicy, nagradzając oklaskami każde ich słowo. Albo organizują konferencje prasowe, podczas których krytykują konkurencję – czasami mówiąc co im ślina na język przyniesie – jednocześnie twierdząc, że tylko oni mają cudowne recepty na wszystkie problemy miasta. Szkoda tylko, że po wyborach gdzieś im się te recepty gubią. Jednak w polityce łatwo nie jest i nigdy nie będzie. Oprócz robienia tzw. ustawek, trzeba się wykazać umiejętnością prowadzenia polemiki ze swoimi konkurentami, dociekliwymi dziennikarzami czy nieprzychylną publicznością. Radzenie sobie w trudnych sytuacjach świadczy o klasie polityka.
Krzystek, Sochański – dziwię się Wam
Dziwię się Piotrowi Krzystkowi oraz Bartłomiejowi Sochańskiemu, że nie zjawili się na pierwszej debacie kandydatów na prezydenta Szczecina. To był ich wielki błąd i żadne tłumaczenie tu nic nie zmieni. Próba wysłania swoich zastępców, to też kiepski pomysł, gdyż to Piotr Krzystek – a nie jego zastępcy – kandyduje na prezydenta Szczecina. To on powinien wykazać się odpowiednią wiedzą, aby w przypadku wygranej mógł właściwie oceniać działania swoich współpracowników. Rozumiem, że prezydent Krzystek mógł się obawiać, że stanie się obiektem ataku wszystkich pozostałych pretendentów. Jednak jako urzędujący prezydent musi się z tym liczyć i powinien być na to przygotowany. A jako głowa miasta z dwunastoletnim stażem, powinien umiejętnie sobie w takiej sytuacji poradzić, zamiast unikać debaty. W końcu chce być po raz czwarty prezydentem. Podobnie pan Sochański. Jeżeli nie chce brać udziału w debacie, bo mu dani organizatorzy nie pasują, to jak chce później zarządzać tak wielkim miastem? Czy jako prezydent też będzie chciał unikać niektórych mediów? Dąsanie się i obrażanie w polityce to fatalna cecha.
To była dopiero pierwsza debata i każdy z kandydatów ma prawo popełniać błędy. Jedną nieobecność można zrozumieć, ale jeżeli takie zachowanie wejdzie jakiemuś pretendentowi w nawyk, to unikanie debat będzie można traktować jako zwykłe tchórzostwo polityczne i lekceważenie zarówno wyborców jak i kontrkandydatów.
Kto wejdzie do drugiej tury?
Piątkowy sondaż GS24.pl i „Głosu Szczecińskiego” pokazał, że Piotr Krzystek mimo spadku poparcia w odniesieniu do sondażu przeprowadzonego przez wspomnianą redakcję w maju tego roku, cały czas pozostaje niekwestionowanym liderem. Drugie miejsce z dużą stratą do prezydenta Krzystka zajmuje Bartłomiej Sochański, za którym ulokował się Sławomir Nitras. Pozostała trójka pretendentów pozostała daleko w tyle. Jednak unikanie udziału w debatach może się niekorzystnie odbić na poparciu panów Krzystka i Sochańskiego. Natomiast Sławomir Nitras im więcej będzie organizował spotkań z wyborcami, im więcej będzie przebywał wśród mieszkańców Szczecina, tym ma większe szanse na odrobienie strat i wejście do drugiej tury.
Do wyborów pozostały jeszcze trzy tygodnie. Do drugiej tury wejdą ci kandydaci, którzy popełnią najmniej błędów. Jeżeli któryś z pretendentów zachłystnie się dobrymi notowaniami w sondażach, to może kiepsko skończyć. Takie przypadki mieliśmy zarówno w skali kraju, jak i Szczecina. Łaska pańska i wyborców na pstrym koniu jeździ. Chwila nieuwagi i można obudzić się na przegranej pozycji.
Dr Piotr Chrobak z Instytutu Politologii i Europeistyki Uniwersytetu Szczecińskiego
Zobacz wideo:
Rozmowy z pozostałymi kandydatami na prezydenta Szczecina:
- Bartłomiej Sochański: To prawda, że PiS rządził z Krzystkiem, ale...
- Kozieł chce wprowadzić handel uliczny w centrum miasta. "Przywróćmy handel na Alei Kwiatowej" [WIDEO]
- Piotr Krzystek: nie jestem zwolennikiem in vitro, a żłobki to realny problem Szczecina [WIDEO, DRUGA CZĘŚĆ ROZMOWY]
- Sławomir Nitras: Nie jesteśmy flejtuchami [ROZMOWA TYGODNIA GS24.pl]
- Rozmowa tygodnia GS24.pl z Dawidem Krystkiem, już niedługo kandydatem SLD na prezydenta Szczecina
- Rozmowa Tygodnia: Piotr Czypicki zaczyna z grubej rury [WIDEO]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?