Prezydent Świnoujścia chce referendum w sprawie terminalu kontenerowego. „Mieszkańcy mają prawo się wypowiedzieć”

Stanowisko świnoujskiego samorządu jest jasne: tak duża inwestycja jak głębokowodny terminal kontenerowy nie może być realizowana bez rozmów z mieszkańcami.

– Naszym celem jest dążenie do referendum – powiedziała „Głosowi” Joanna Agatowska.

– Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są już zawarte umowy przedwstępne, także umowy w sprawie budowy toru podejściowego, ale mieszkańcy oczekują możliwości wypowiedzenia się w tej sprawie i mają prawo się wypowiedzieć – podkreśliła.

Jak dodała, w Świnoujściu są także zwolennicy inwestycji, która ma być zlokalizowana na wschód od gazoportu.

– Ludzie mają różne poglądy na temat. Wielu jest takich, którzy są sceptyczni i oczekują więcej informacji, konkretów, których my nie możemy się doprosić. Coś toczy się nad naszymi głowami, w ogóle nie uwzględniając naszego zdania. Wierzę głęboko, że żyjemy w demokratycznym państwie i że to stanowisko mieszkańców zostanie uznane – powiedziała prezydent.

Agatowska widzi dwa scenariusze. Jeśli mieszkańcy opowiedzą się za inwestycją, to kolejnym etapem powinny być rozmowy z lokalną społecznością, jak miasto ma funkcjonować z portem na swoim terenie.

– A jeśli decyzja będzie negatywna, to wierzę, że rząd wycofa się z tego i znajdzie inną lokalizację – dodała.

Miasto jeszcze w maju odwołało się od decyzji lokalizacyjnej wydanej 15 kwietnia przez wojewodę zachodniopomorskiego Adama Rudawskiego. Głównym zarzutem samorządu jest fakt, że decydenci pominęli głos mieszkańców.

– Całkowicie zapomniano, że ta inwestycja powstaje w Świnoujściu i to mieszkańcy miasta są najważniejsi, a nie prywatny interes inwestora – stwierdził Roman Kucierski, zastępca prezydenta Świnoujścia m.in. do spraw społecznych.

Włodarze Świnoujścia czekają na rozstrzygnięcie w sprawie odwołania od decyzji wojewody, to jednak może potrwać, tym bardziej że oprócz pominięcia zdania samych mieszkańców, uważają, że decyzja zawiera błędy. Jak przekazał nam wojewoda Adam Rudawski, jedyny organ, który może wydać ocenę w tej sprawie to Minister Rozwoju i Technologii. A ten ma 60 dni na rozpatrzenie wniosku, czyli do połowy wakacji.

Rudawski podkreślił jednocześnie, że decyzja lokalizacyjna jest etapem wstępnym i niczego nie rozstrzyga.

– Taki projekt ma szansę powstać tylko i wyłącznie wtedy, gdy będzie miał społeczną akceptację – mówiła z kolei Joanna Agatowska.

Powstanie głębokowodnego terminalu kontenerowego w Świnoujściu jest jednym z elementów ujętych w „Programie rozwoju portów morskich do 2030 roku”. Jego celem jest utrwalenie pozycji polskich portów w basenie Morza Bałtyckiego i stworzenie z nich kluczowych węzłów globalnych łańcuchów dostaw dla Europy Środkowo Wschodniej.

Terminal ma pełnić funkcję hubu, będącego w stanie przyjmować największe kontenerowce, jakie mogą wchodzić na Bałtyk. Terminal ma znajdować się na wschód od Terminala LNG.

W praktyce może to oznaczać odcięcie mieszkańców prawobrzeżnej części miasta od bezpośredniego i łatwego dostępu do morza. Już teraz jest to utrudnione, ponieważ ze względu na strefę bezpieczeństwa, która obowiązuje od ponad roku wokół gazoportu, zamknięta jest ulica Ku Morzu, która prowadziła do miejscowego kąpieliska, ale jednocześnie też była jedyną możliwością na dostanie się latarni morskiej oraz Fortu Gerharda drogą lądową. Apele o otwarcie drogi Ku Morzu pozostają nieskuteczne, ponieważ nowy wojewoda, tak jak jego poprzednik, podkreśla, że względy bezpieczeństwa na to obecnie nie pozwalają.