Fakt, dostaliśmy łomot od drużyny, z którą rywalizacja zawsze dostarczała kibicom dodatkowej pikanterii, ale nie wydarzyła się wielka tragedia, Pogoń przegrała mecz, ale nie przegrała jeszcze całej ligi.
Bardziej niż brakiem trzech punktów przejmuję się tym, co zobaczyliśmy na boisku. W meczu z Kolejorzem nie jestem w stanie wskazać jednego piłkarza Pogoni, który na tle przeciętnie prezentujących się kolegów dawał drużynie pozytywne impulsy. Zabrakło lidera, zabrakło kogoś kto, widząc, że mecz nie układa się po naszej myśli, byłby w stanie potrząsnąć kolegami i w kilku żołnierskich słowach zmobilizować do jeszcze większej pracy na boisku.
Z drugiej strony drużyna Macieja Skorży była bardzo dobrze przygotowana taktycznie. Lech wiedział, że zneutralizowanie kilku piłkarzy Pogoni to klucz do sukcesu. Wyłączony Grosicki, przykryty czapką pod bramką Lecha Zahović, no i gwoźdź do trumny, czyli podwajany, a czasem nawet potrajany przed szesnastką Kolejorza Vahan.
Przed Portowcami jeszcze jedenaście kolejek do rozegrania. Na pewno zdarzą się jeszcze piłkarzom Runjaicia potknięcia i gdzieś zgubią punkty, ale analogicznie będzie działo się z innymi klubami rywalizującymi o Mistrzostwo Polski. Dziś trzeba wyrzucić negatywne myśli z głowy i skupić się na piątkowym meczu z Radomiakiem.
Dużym plusem jest to, że Portowcy nie będą musieli podróżować i drugie spotkanie z rzędu rozegrają przy Twardowskiego. Porażka w jednym meczu to nie katastrofa, a wypadek przy pracy. Ważne jest, by w kolejnym spotkaniu wrócić na właściwą ścieżkę.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?