Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chociaż rodziły się tu robotnicze bunty, przez lata rządziły nią gołębie

Michał Elmerych
Michał Elmerych
Jedno z miejsc ważnych dla historii Polski może po latach odzyskać blask. Świetlica dawnej Stoczni im. Warskiego w Szczecinie od lat popadała w ruinę. Teraz ma szansę na swój renesans

W tym miejscu oddycha się historią. Chociaż dziś ta historia ma w sobie też mieszaninę kurzu, ptasich odchodów, nutkę stęchlizny i zapach stoczniowych kanałów wdzierający się przez okna z potłuczonymi szybami. Ale jednak wciąż najważniejszy jest zapach historii. Tego miejsca, ludzi, miasta i kraju.

- Po szesnastu latach starań o to, by odbudować miejsce tak ważne dla Szczecina, czyli świetlicę stoczniową, nareszcie zrobimy pierwszy krok - zapowiada Mieczysław Jurek, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Pomorza Zachodniego. - 28 sierpnia w Szczecinie odbędzie się uroczystość powołania do życia nowej instytucji kultury, której zadaniem będzie doprowadzenie do wyremontowania historycznego kompleksu budynków stoczniowych i zabytkowej drogi dojazdowej.

Ma za sobą dwa grudnie, jeden sierpień i jeden styczeń. W każdym z tych czterech przypadków była sercem wydarzeń. To stąd rozchodziły się komunikaty, postulaty i nadzieje. Dziś to serce zamknięte jest na głucho. Do świetlicy stoczniowej nie tylko nie da się wejść głównymi drzwiami, przy których wisi tabliczka z nazwą ulicy i emblemat „obiekt zabytkowy”. Tak, jakby pamięć i tożsamość podlegały jakiejś reglamentacji. Jakby trzeba było uważać, kto jest nimi zainteresowany.

- To historyczne miejsce - zapewnił szef zachodniopomorskiej „Solidarności”. - Będzie przypominać zasługi stoczniowców i całego Szczecina w tworzeniu najnowszej historii. Nareszcie zostanie należycie uhonorowane.

To tutaj ponad 52 lat temu opłakiwano tych, którzy zginęli na szczecińskich ulicach. To tutaj robotnicy zastanawiali się, jak kontynuować swój spór z władzą tak, żeby nie polała się już ani kropla krwi. To tutaj zapadła decyzja o przerwaniu strajku w grudniu. To tutaj zaczął się strajk w 1971 roku. W końcu to właśnie do tego budynku przyjechał 24 stycznia nowy I sekretarz PZPR Edward Gierek. Po to, by spotkać się ze stoczniowcami. Pierwszy raz partyjny król wchodził na robotnicze salony nie jako władca, a niemal jako petent. Nie po to, by wygłaszać przemówienia, ale by odpowiadać na pytania i to te najbardziej trudne: o ofiary sprzed miesiąca, o podwyżki cen, o to, jak ma wyglądać Polska. I pierwszy raz w historii PRL pytał, czy robotnicy wciąż są z partią, a nakreślając plany, nie rozkazywał, a wręcz prosił. „Jeśli towarzysze wy nam pomożecie w tym względzie, to ja wam obiecuję jeszcze raz, że my z naszej strony zrobimy wszystko, żeby tak się stało” - mówił Gierek. Ale w przeciwieństwie do spotkania kilka dni później w Gdańsku tu nie było entuzjazmu. Po tych słowach sekretarza rozszedł się jedynie szum. Dlatego wódz nie zdecydował się na postawienie pytania: „to jak towarzysze, pomożecie?” Zadał je dopiero w Gdańsku. I tam otrzymał burzę braw, więc stwierdził już z partyjną pewnością siebie: „no”. Szczecińska świetlica nie była chętna do pomocy.

Dziewięć lat później znowu partyjny kacyk przyjechał do niej, by negocjować. Tym razem Kazimierz Barcikowski, sekretarz Komitetu Centralnego kilka dni spierał się z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, by doprowadzić do podpisania porozumień. Był sierpień 1980 roku.

Trudno podać dokładną datę, kiedy świetlica zaczęła popadać w zapomnienie. Nawet patrząc na zalegające w niej nieuprzątnięte do dziś artefakty. Bo jest tam styropianowa propagandówka IX Zjazdu PZPR, ale i transparent z żądaniem ukarania winnych upadku Stoczni Szczecińskiej. Rozrzut dość spory, bo zjazd miał miejsce w 1981, a stocznia upadła ostatecznie jako Stocznia Szczecińska Nowa w 2009 roku. Od 2010 roku terenami postoczniowymi (w tym i budynkiem świetlicy) zarządzało należące do Skarbu Państwa Towarzystwo Finansowe Silesia. We wrześniu 2011 r. list intencyjny w sprawie utworzenia w świetlicy Izby Pamięci podpisali prezes TF Silesia oraz szef NSZZ „Solidarność” Stoczni Szczecińskiej Nowej. Z tych planów też nic nie wyszło. W 2013 przedstawiciele Silesii podpisali umowę o przekazaniu zabytkowego budynku miastu. Ta saga zmierza do końca. Do Szczecina mają przyjechać minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, szef „Solidarności” Piotr Duda i europoseł Joachim Brudziński. To oni mają sygnować porozumienie.

- Nowa instytucja będzie podlegać bezpośrednio Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Znamy już nawet jej przyszłego szefa. Ale to jeszcze musi pozostać tajemnicą. - zakomunikował przewodniczący Mieczysław Jurek.

współpraca: Leszek Wójcik

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Chociaż rodziły się tu robotnicze bunty, przez lata rządziły nią gołębie - Plus Głos Pomorza

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński