Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie kolejny proces?

Rozmawiała Krystyna Pohl
- Mam wrażenie, że do końca nikt nie wierzył w skuteczną formułę połączenia wszystkich polskich promów pod jednym "parasolem”.
- Mam wrażenie, że do końca nikt nie wierzył w skuteczną formułę połączenia wszystkich polskich promów pod jednym "parasolem”.
Rozmowa z Pawłem Porzyckim, prezesem spółki EuroAfrica Linie Żeglugowe.

Niebawem PŻM wprowadzi nowy prom "Gryf" na linię Świnoujście-Ystad, w pierwszym kwartale przyszłego roku to samo zrobi Polska Żegluga Bałtycka, a EuroAfrica tylko się będzie przyglądać?

Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że tylko się przyglądamy całej sytuacji. Proszę pamiętać, że nasza obecna pozycja nie jest wynikiem braku zainteresowania rynkiem promowym, lecz konsekwencją ustaleń kontraktowych i wynikających z zawartych z Polską Żegluga Morską porozumień, jeszcze w latach 1994-95.

Czego dotyczą te ustalenia?

Dwóch spraw. Pierwsza i najważniejsza to ta, że dwie szczecińskie firmy żeglugowe zawiązały strategiczny alians, w celu wymiany tonażu, odbudowy pozycji polskich armatorów promowych na Bałtyku i zdecydowanej poprawy jakości świadczonych usług w świetle rosnącej konkurencji międzynarodowej.

Kwestia druga, to ustalenia kontraktowe, w których wspólnicy, czyli Polska Żegluga Morska i EuroAfrica Linie Żeglugowe, zdecydowali się na swoiste "małżeństwo", którego pierwszym dzieckiem był prom "Polonia".

Tworząc wspólne przedsięwzięcie zakładano oparcie całego projektu na sile kapitałowej Grupy PŻM oraz know-how i ówczesnym potencjale promowym spółki EuroAfrica Linie Żeglugowe (dwa promy kolejowe). Zastosowane celowo rozwiązania prawne uniemożliwiały stronom wzajemną konkurencję zmuszając je tym samym do wspólnego inwestowania w rozwój żeglugi promowej.

I co z tych porozumień wynikło do tej pory?

Z przykrością stwierdzam, że o wiele za mało jak na nasz potencjał i szanse pojawiające się na rynku, możliwości inwestycyjne i sukces jakim niewątpliwie stała się "Polonia".

Zamiast wymieniać kolejne statki EuroAfrica zmuszona była koncentrować się na obronie własnych interesów przed sądami. Wydaliśmy miliony na procesy zamiast np. kupić statek.

Jeszcze w czasach, gdy kierowałem Unity Line wnioskowałem o zakup stojącego w Świnoujściu statku "Bonavista" od bankrutującego greckiego armatora za kwotę około 1,8 miliona dolarów. Wówczas PŻM nie była zainteresowana inwestowaniem w tonaż promowy.

No, ale teraz PŻM kupiła prom, który wzmocni linię promową do Ystad i powinien pan być zadowolony.

Nie jestem zadowolony. Wprowadzenie przez PŻM promu na tę linię oznacza złamanie wiążącej nas umowy, co spowoduje konieczność podjęcia przez nas kroków prawnych, do których wcale nam nie spieszno.

Czyli kolejny proces?

Tak i zapewne kosztowny bo przed sądami angielskimi.

Dlaczego angielskimi?

Ponieważ umowa zawarta między nami sporządzona została w oparciu o prawo angielskie. Takie były wymogi banków finansujących inwestycję. Wracając do kwestii wymiany floty na linii do Ystad, to naszym zdaniem istota problemu polega na konieczności wymiany istniejącego tonażu na statki większe nowej generacji, a nie dokładania kolejnych, starych jednostek.

Tak więc w ramach wiążących nas z PŻM kontraktów wymiana floty obsługującej linię promową do Ystad powinna odbywać się w oparciu o wspólne ustalenia, w sposób nie naruszający interesów związanych z eksploatacją promu "Polonia".

Poprzedni proces w Londynie zakończył się niedawno ugodą. Czy to oznacza zawieszenie broni? Po co kolejny proces?

Nie my jesteśmy stroną wywołującą konflikty, zresztą wspomnienia z postępowania w Londynie są dla nas nie najgorsze, tak w kwestii rozstrzygnięć jak i zwrotu poniesionych tam przez nas wydatków. W tej chwili otrzymaliśmy już zwrot 150 tysięcy funtów od Żeglugi Polskiej SA i czekamy na kolejne kilkaset tysięcy.

Może jednak tym razem strony dojdą do porozumienia?

Aby się porozumieć trzeba chociaż rozmawiać. Jak do tej pory wszelkie inicjatywy z naszej strony były przez PŻM ignorowane. Spółka Unity Line, w której jesteśmy 50-procentowym udziałowcem, nie realizuje naszych oczekiwań.

Nie reaguje na zgłaszane kilkakrotnie propozycje wymiany najmniejszego promu "Mikołaj Kopernik" na większy. Do tego realizuje kuriozalną kampanię reklamową, w której wszystko, począwszy od samego przekazu, nakładów finansowych przez dobór mediów w zestawieniu z grupą docelową, jest wadliwe. Krótko mówiąc ktoś strzela z armaty nie do tego celu, do którego powinien.

Dziwi to tym bardziej, że właśnie Unity Line zgłaszała potrzeby tonażowe. Rysują się więc dwa możliwe scenariusze, albo powrócimy do normalności i zaczniemy rozmawiać w oparciu o przesłanki wyłącznie merytoryczne, gdzie liczy się biznes, albo doprowadzimy do "rozwodu" i każda ze stron pójdzie własną drogą.

Osobiście jestem w obecnej sytuacji zwolennikiem tej drugiej ścieżki, chyba że nastąpi wyraźny zwrot w dotychczasowym kursie obranym przez PŻM.

Swego czasu był pan zwolennikiem konsolidacji polskiej żeglugi promowej. Nadal uważa pan, że w jedności siła?

Ostatnie lata w żegludze promowej były niezwykle dynamiczne. Z przykrością należy stwierdzić, że jakiekolwiek dyskusje były wyprzedzane przez zmiany na rynku.

Mam wrażenie, że do końca nikt nie wierzył w skuteczną formułę połączenia wszystkich polskich promów pod jednym "parasolem". Każda z krajowych firm żeglugowych pozostała przy swoim i mam wrażenie, że nie uzgodnione z nami decyzje inwestycyjne PŻM w zakresie żeglugi promowej rozpoczną kolejną odsłonę wojny promowej.

Jednakże z tą różnicą, że tym razem w wojnie weźmie udział już trzech armatorów, w tym dwóch państwowych, którzy będą ze sobą konkurować. A tak być nie powinno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński