- Kilka lat temu teren przy garażach sami zagospodarowywaliśmy. Posadziliśmy trawę, krzewy i drzewa - opowiada Wiktoria Jeremicz, strażnik przyrody, członek spółdzielni. - A teraz bez żadnych zezwoleń wkroczyła ekipa i wykopała krzewy. Pewnie muszą tu coś robić, ale dlaczego bez pytania właściciela terenu?
Nikt nie poinformował
Pani Wiktoria jest zdegustowana działaniem ekipy. Mówi, że teren należy do spółdzielni mieszkaniowej i to ona powinna zostać jako pierwsza powiadomiona o pracach.
- Pracownik administracji spółdzielni, Ryszard Kubiak powiedział mi, że nikt ich nie pytał o zdanie - twierdzi Weronika Jeremicz. - Zadzwoniłam też do wydziału ochrony środowiska. Szefowa, Barbara Stępień też nic nie wiedziała.
Pani Wiktoria powiadomiła o całym zdarzeniu radę Miasta Szczecina. Ma nadzieję, że komisja ds. środowiska wyjaśni to zdarzenie.
To nie nasz teren
Skontaktowaliśmy się ze spółdzielnią Mieszkaniową "Wspólny Dom", która przeprowadziła wizję lokalną na wskazanym przez panią Jeremicz terenie.
- Rzeczywiście wykopano krzewy - mówi Andrzej Ochnicki, kierownik osiedla Niebuszewo. - Sprawdziłem na planach i okazuje się, że to nie jest już nasz teren. Wprawdzie od wielu lat to my dbamy o niego, sadzimy krzewy, drzewa i trawę, ale jest własnością miasta.
Jego zdaniem gdyby nie spółdzielcy i spółdzielnia, byłby tu dziki ugór, bo miasto o ten kawałek swojego terenu nigdy nie dbało.
- Dlatego rozumiem zaniepokojenie spółdzielców, bo to dzięki nim ten teren jest zagospodarowany i porządnie wygląda - dodaje.
Prace potrwają parę dni
Krzewy żywopłotu, jak ustaliliśmy, wykopali pracownicy Przedsiębiorstwa Elektrycznego "Trafo" ze Szczecina.
- Zabezpieczyliśmy wykopane krzewy, podlewamy i zaraz po zakończeniu prac zostaną na powrót wkopane - wyjaśnia nam Roman Cicharski, szef firmy "Trafo". - Dajemy trzy lata gwarancji na krzewy, jak by coś im się stało po tej "przygodzie".
Przyczyną całego zamieszania jest to, że pobliskie Netto korzystało do tej pory ze starej trafostacji i postanowiło wybudować nową. Już stoi na terenie pobliskiej spółdzielni "Botwiona". Okazało się jednak, że stare kable są za krótkie. Trzeba je było przedłużyć z ujęcia, które znajduje się pod trawnikiem.
- Popełniliśmy błąd, że nie powiadomiliśmy od razu spółdzielni lub miasta, ale o zieleń zadbaliśmy - mówi Roman Cicharski. - Prace nie potrwają długo. Będzie można sprawdzić, co pozostawiliśmy po sobie. Za zamieszanie przepraszamy mieszkańców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?