Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom niezgody

Marek Rudnicki
Przy wejściu wisi jeszcze tabliczka informująca, że szczeciński Dom jest polsko-niemiecki.
Przy wejściu wisi jeszcze tabliczka informująca, że szczeciński Dom jest polsko-niemiecki. Andrzej Szkocki
Konflikt pomiędzy Północną Izbą Gospodarczą a Izbą Przemysłowo-Hnadlową z Neubrandenburga, które wspólnie prowadziły Polsko-Niemiecki Dom Gospodarki w Szczecinie, zaczął się od ataku niemieckiej prasy na PIG.

Po kilkunastu dniach, od pojawienia się tych publikacji, przedstawiciele niemieckiej Izby zwołali konferencję prasową w Szczecinie. Poinformowali na niej o zerwaniu umowy z PIG, dotyczącej wspólnego prowadzenia Polsko-Niemieckiego Domu. Powód - PIG nie wywiązywała się z zobowiązań finansowych na czas. Niemcy zarzucali także polskiej stronie, że nie zwróciła im kosztów wizyty kanclerza Gerharda Schroedera w Szczecinie, która miała miejsce latem ubiegłego roku.
Przedstawiciele rady PIG odpierali zarzuty twierdząc, że szczecińska Izba wywiązywała się ze zobowiązań w takim samym stopniu, jak Izba niemiecka.

Oskarżenia

Po wizycie kanclerza w jednej z polskich gazet opisano rolę jaką w przygotowaniu tej wizyty, odegrała Petra Hintze, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej IHK z Neubrandenburga. Była ona przeciwna obecności polskiego premiera i prezydenta podczas wizyty Schroedera w Polsko-Niemieckim Domu Gospodarki.
- Przecież to jest mój Dom i nie muszę nikogo pytać o zgodę, gdy zapraszam gości - mówiła wtedy Petra Hintze. - Administratora budynku, nie pyta się gdy zaprasza kogoś do swojego mieszkania. - Kanclerz przyjeżdża tu prywatnie. To nasza sprawa. Polski premier i prezydent nie są wcale mi potrzebni - twierdziła wtedy pani prezes.
Do tamtej wizyty i nieporozumień na tle finansowym między Izbami, wrócił ostatnio Reinhard Sobiech w "Ostsee-Zeitung", również cytując Petrę Hintze. Zarzucała ona szefom PIG, że brali pieniądze od zaproszonych na spotkanie z kanclerzem Niemiec biznesmenów.
Według niej zaproszony wtedy przez szefa PIG, prezes polskiego browaru, musiał wyłożyć 20000 PLN (5000 Euro) po to aby zostać zaproszonym na spotkanie. Kiedy ten się bronił przed zapłatą, wyproszono go z Polsko-Niemieckiego Domu Gospodarki. Inny przedsiębiorca miał przynieść 2000 PLN i laptop jako opłatę za wpisanie na listę gości.
Alicja Śrudka, skarbnik PIG twierdzi, że to nieprawda.
- Rzeczywiście zaproponowaliśmy, by różne firmy częściowego pokryły koszty wizyty kanclerza Niemiec w Szczecinie. To sponsoring i nie jest on bezprawny.
Dariusz Stępień, prezes PIG wyjaśnia, że w efekcie zrezygnowano wtedy ze sponsorowania wizyty przez osoby obce Izbie, przewidując, że ktoś może w przyszłości zarzucić nieetyczność takiego postępowania. Choć - dodaje - na sponsoringu opiera działalność wiele instytucji na świecie. Koszty polskie wizyty (podzielono je między IHK i PIG) uregulowano z funduszy własnych szczecińskiej Izby. Wspomniany przez panią Hintze prezes polskiego browaru nie był członkiem PIG, a na spotkanie z kanclerzem zaproszono tylko członków Izby. Ponadto - twierdzi Stępień - od prezesa browaru niczego nie żądano. Jedynie pani Hintze kategorycznie zażądała, by ów prezes, ( niemieckiego browaru w Szczecinie) uczestniczył w wizycie.
- Nie mogliśmy robić wyjątków na rzecz protegowanych pani Hintze - uważa Stępień.
Petra Hintze, w rozmowie z "Głosem", stwierdziła, że jej słowa przez prasę niemiecką i polską zostały przekręcone i wyrwane z kontekstu. Natomiast rzecznik IHK, Manfred Eckhard Behr uważa, że w wielu prasowych publikacjach napisano nieprawdę. - Na przykład włożono panu Stępniowi w usta słowa, że ci wschodni Niemcy to nic, tylko kłamią. To nie wyszło od nas - twierdzi Behr.

Porządki

Kiedy zatarg między izbami z Neubrandenburga i Szczecina został nagłośniony, władze niemieckiej Izby stanęły za Petrą Hintze murem. W polskiej Izbie zażądano głów.
Na zebraniu rady PIG, które odbyło się za zamkniętymi dla dziennikarzy drzwiami, padło wiele nieprzyjemnych słów. Jak twierdzili jego uczestnicy mówiono o naciskach na niektórych członków rady, by odwołać dotychczasowych polskich przedstawicieli w Polsko-Niemieckim Domu Gospodarki czyli Dariusza Stępnia i Ryszarda Popiela.
Obaj więc tego samego dnia złożyli rezygnację. Stępień przestał pełnić funkcję prezesa Północnej Izby Gospodarczej, a Popiel ustąpił z zarządu, w którym był odpowiedzialny za kontakty zagraniczne. Nowym prezesem PIG został Cezary Sylwestrzak. Marek Koćmiel, były prezydent Szczecina i były wiceprzewodniczący PIG nie kryje, że jest rozczarowany tym, co się stało:
- Konflikt ten jest typową awanturą polityczną. Nie wyjaśniono, co właściwie stało się z pieniędzmi, kto zawinił, kto ma rację, gdzie w tym wszystkim interes Szczecina, a gdzie naburmuszone ambicje głównych aktorów. Jedno jest tylko pewne. Na całej awanturze straci na pewno Szczecin, jako ośrodek współpracy polsko - niemieckiej. Jest mi szczególnie przykro, bo byłem, jako wiceprezes PIG, przy tworzeniu współpracy polsko - niemieckiej i Polsko-Niemieckiego Domu Gospodarki. Teraz z żalem stwierdzam, że strzelamy samobójczą bramkę, stwierdzając, że nie umiemy współpracować. Jestem przekonany, że gdyby nie polityczna przedwyborcza gorączka, to cała sprawa zakończyła by się łagodnie.

Gesty pojednania

Mediacji pomiędzy obiema Izbami podjął się prezydent Szczecina Edmund Runowicz. Zaprosił ich przedstawicieli do szczecińskiego ratusza. Tuż przed spotkaniem obu Izb u prezydenta "Głos" zapytał Petrę Hintze, czy podtrzymuje swoją decyzję o likwidacji Polsko-Niemieckiego Domu Gospodarki. Takie oświadczenie, podpisane przez nią, znalazło się bowiem w piśmie niemieckiej Izby, wysłanym do polskich mediów.
- Umowa z Północną Izbą Gospodarczą została definitywnie wypowiedziana i zakończona - brzmiała odpowiedź.
Jednak kilka godzin później, na konferencji prasowej u prezydenta Runowicza, zwierzchnik Petry Hintze, Manfred Ruprecht, prezydent neubrandenburskiej Izby poinformował, że zaprosił na spotkanie do Neubrandenburga na 20 marca prezydia obu Izb.
- Podczas wspólnego posiedzenia prezydiów zostaną rozważone wszystkie elementy i wtedy zapadnie decyzja, jak i kiedy kontynuować współpracę oraz działanie Domu Gospodarki.
Prezydent Runowicz również zachowuje optymizm. - Głęboko wierzę, że to posiedzenie będzie tylko formalnością. Współpraca Polsko-Niemiecka będzie się dalej rozwijać.
Cezary Sylwestrzak, nowy prezes PIG jest zdania, że wszystkie problemy zostały już wyjaśnione. - Ustaliliśmy, że nie mamy żadnych zadłużeń wobec pracowników Domu - mówi. - Uregulowano również inne zobowiązania wobec strony niemieckiej. Po wyjaśnieniu wszystkich tych nieporozumień chcemy kontynuować współpracę.
Polska strona używa więc nadal nazwy: Polsko-Niemiecki Dom Gospodarki, niemiecka jednak mówi tylko o Domu Gospodarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński