Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znamy nazwiska kandydatów do Sejmu i Senatu. PiS odsłoniło wyborcze karty

Przemysław Szymańczyk
Przemysław Szymańczyk
Kandydatów PiS z okręgu szczecińskiego przedstawił w sobotę europoseł Joachim Brudziński, szef kampanii wyborczej partii
Kandydatów PiS z okręgu szczecińskiego przedstawił w sobotę europoseł Joachim Brudziński, szef kampanii wyborczej partii Andrzej Szkocki
Prawo i Sprawiedliwość wierzy w trzecią kadencję. Strategia, którą dostrzega wielu ekspertów, sprowadza się do optymalizacji liczby mandatów na podstawie przewidywanej liczby głosów. Listy nie są przypadkowe, a szef kampanii wyborczej europoseł Joachim Brudziński mówi wprost: - Gwarantem skutecznej polityki są kandydaci. Nie gwiazdy pudelka, nie zaciąg od sasa do lasa, których łączy tylko nienawiść do PiS. Jesteśmy partią zakorzenioną w programie.

Zgodnie z zapowiedzią w miniony weekend Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało pełne listy wyborcze do Sejmu i Senatu. Jedynki były znane już wcześniej, a skład „drużyny Prawa i Sprawiedliwości” można uznać za ostateczny, chyba że prezes partii Jarosław Kaczyński - na co ma zgodę Komitetu Politycznego - wymieni kilku „zawodników” tuż przed zamknięciem rejestracji list. Termin mija w środę 6 września o godz. 16.

Na Pomorzu nie było niespodzianek. Osoby, które znajdują się na listach, były typowane przez ekspertów jako oczywiste w walce o mandaty. Jedynki: Marek Gróbarczyk w Szczecinie, Czesław Hoc w Koszalinie, Piotr Müller w Gdyni, Kacper Płażyński w Gdańsku - to też prawie oczywistości i nikt lub przytłaczająca większość tych, którzy zawodowo bądź z pasji zajmują się polityką, nie może uznać takiego wyboru PiS za sensację.

Mogą natomiast być zaskoczeni ci interesariusze, którzy uznali, że ich pozycja na liście jest gorsza niż rola i znaczenie w strukturach partyjnych czy też w ich środowisku. Ale na to rady nie ma, ponieważ suma połączonych ambicji oraz rozgrzanych do czerwoności emocji jest kilkakrotnie wyższa niż „miejsc biorących” na listach. Ta uwaga dotyczy wszystkich podmiotów walczących o miejsca w parlamencie (do piątku zarejestrowane zostały 84 komitety wyborcze - od aut.).

W Szczecinie Marek Gróbarczyk był murowanym faworytem i tylko kataklizm mógł spowodować zmianę lidera listy. Popularność daleko wykraczająca poza notowania PiS w regionie poparta ciężką pracą - to atuty wojewody zachodniopomorskiego Zbigniewa Boguckiego, które stratedzy partyjni chcą wykorzystać. Oczywiste zatem było wysokie miejsce dla gospodarza monumentalnego budynku z Wałów Chrobrego. Z kolei ambicje lidera Suwerennej Polski w regionie Dariusza Mateckiego są powszechnie znane, a umowa w ramach Zjednoczonej Prawicy jest obowiązująca. Szef regionu Leszek Dobrzyński oraz pozostali posłowie, Artur Szałabawka i Michał Jach, zajęli miejsca zgodne z przewidywaniami i ich oczekiwaniami. Trudno bowiem sobie wyobrazić, by posłowie na Sejm, nawet kilku kadencji, mieli zająć na listach pozycje niższe (okręg szczeciński reprezentowało w Sejmie czterech posłów Zjednoczonej Prawicy - od aut.).

W Koszalinie natomiast po wskazaniu przez Koalicję Obywatelską lidera w osobie Bartosza Arłukowicza, z zawodu lekarza pediatry, endokrynolog Czesław Hoc jest naturalnym rywalem „kolegi po fachu”. Przy czym wybór doświadczonego Hoca jako lokomotywy listy koszalińskiej jest tym bardziej uzasadniony, że jego popularność powiązana z praktyką lekarską, którą aktywnie prowadzi w Kołobrzegu, daleko wykracza poza jego okręg wyborczy. Jak złośliwie zauważył inny polityk lekarz „endokrynolodzy są popularni, ale Czesław Hoc bardziej”. Co więcej, pacjenci mają dokładnie to samo zdanie.

Prawo i Sprawiedliwość odsłoniło wyborcze karty

Wiceministrowie, MSWiA Paweł Szefernaker oraz środowiska Małgorzata Golińska, to pewniacy na podium listy. Wysokie miejsce dla Marka Subocza byłego wicewojewody zachodniopomorskiego a obecnie szefa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Szczecinie również daje gwarancję zdobycia większej liczby głosów, niż tylko twardego elektoratu zjednoczonej prawicy. Przy tak ułożonych listach na Pomorzu Zachodnim sześć mandatów dla PiS wydaje się pewna siódmy będzie sukcesem.

Potwierdzają to również badania Marcina Paladego socjologa, bynajmniej nie kojarzonego z dobrą zmianą. Tuż po przedstawieniu liderów list bez złośliwości zauważył: - „Ogłoszenie „jedynek” zastało mnie w Kłodzku. Najkrócej? Sporo turystyki dla maksymalizacji zdobyczy mandatowych”.

I to jest powodem irytacji liberalnej opozycji - stworzenie przez PiS takich list, które optymalizują liczbę mandatów, które może zdobyć. Bez względu na ambicje lokalnych liderów, wpływowych polityków poszczególnych frakcji w Zjednoczonej Prawicy czy po prostu tych, którzy uważają, że zasługują na więcej. Wszystkie partie są ich pełne.

Nie dziwią zatem opinie ekspertów i liberalnych mediów kibicujących opozycji, w tym Fundacji im. Stefana Batorego.

Jak donosi portal Onet należący do niemiecko-szwajcarskiego koncernu Ringier Axel Springer niezdecydowani wyborcy „są już zmęczeni obecnymi rządami i oczekują zdecydowanej zmiany.”

„To ich niezadowolenie jest przyczyną, dla której PiS nie ma szans na zwycięstwo rozumiane jako możliwość samodzielnego rządzenia” - oceniają autorzy opracowania z Fundacji Batorego i podkreślają, że „niezadowolenie z obecnej władzy ma być widoczne nawet wśród wyborców partii rządzącej”.

W obliczu precyzyjnie określonej strategii PiS to jest myślenie życzeniowe wręcz naiwno-bajowe. Tę samą cechę ma wszechobecne larum, że kształt list jest wyłącznie wynikiem intryg i wzajemnej nienawiści oraz zaspokojeniem niczym nieokiełznanych żądz i ambicji. To oczywisty absurd, bo „zderzanie elektronów” i walki wewnętrzne są nieodłącznym elementem gry w każdej organizacji, w tym w partii politycznej. Są ich immanentną cechą. Kto tego nie rozumie, powinien zająć się uprawą warzyw i owoców.

Nie wierzę natomiast by zaciszu gabinetów specjaliści od marketingu politycznego, doradzający największej partii opozycyjnej tego nie wiedzieli. Również i tego, że algorytm, który jest azymutem do zachowania władzy na trzecią kadencję oraz strategia PiS nie jest wynikiem chaosu.

Problem w tym, że duża część nawet partyjnych wyjadaczy Koalicji Obywatelskiej jest przepełniona nienawiścią. A to buduje całkowicie zafałszowany obraz, powielany przez „zaprzyjaźnione media”.

Zdaniem profesora Maciej Drzonka z Uniwersytetu Szczecińskiego gołym okiem widać, że „rządzący wiedzą, na czym polegają wybory proporcjonalne i metoda D’Hondta”.

- Maksymalizacja liczby głosów w celu uzyskania maksymalnej liczby mandatów. Oto toczy się gra - podkreśla Drzonek. - A wystawienie na listy polityków związanych ze swoim okręgiem wyborczym wcale takiego efektu dawać nie musi, stąd sfokusowanie na wynik.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński