Od kilku dni było realne zagrożenie, że od 1 stycznia Szczecin i Police nie będą miały miejskiego połączenia autobusowego. Powód jest taki, że od początku roku powinny być umowy na obsługę linii, ale miastu nie wyszedł trzeci z kolei przetarg i musiało się dogadać z przewoźnikami na kursowanie z tzw. wolnej ręki i ustalenie ile za to im zapłaci. Dwa przedsiębiorstwa autobusowe (z 100 proc. udziałem miasta) zgodziły się na warunki. Przewoźnik z Polic zapowiadał, że 1 stycznia nie wyjedzie. Wczoraj złagodził swoje stanowisko.
- Podpisałem protokół, ale trudno to nazwać negocjacjami - mówi Andrzej Markowski, prezes Szczecińsko-Polickiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. - Jak ktoś nie ma pieniędzy, to nie są to negocjacje tylko dyktat! Podpisałem, bo gdyby moje autobusy nie wyjechały to ucierpieliby na tym policzanie i szczecinianie, którzy dojeżdżają do szkół i pracy. Stawka, która będę miał płaconą nie pokrywa moich kosztów.
Wczoraj do naszej redakcji dotarło oświadczenie odpowiedzialnego za komunikację wiceprezydenta Andrzeja Grabca. Informował w nim, że nawet gdyby SPPK na warunki nie przystało, to komunikacja nie przestałaby jeździć: - Jeżeli SPPK nie podpisałoby umowy z Zarządem Dróg i Transportu Miejskiego z propozycją stawki za wozokilometr w wysokości 4,11 zł, usługa byłaby zlecona innemu przewoźnikowi. Stosowne przygotowania w tym zakresie zostały podjęte.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?