Iglica spadła z kościelnej wieży w 1967 roku podczas potężnej wichury. Poleciała na podwórko tuż obok kościoła.
- To cud, że nikomu nic się nie stało - mówi jeden ze świadków tamtych wydarzeń. - Niewiele brakowało a zniszczyłaby samochód taksówkarza, który zresztą do dziś mieszka w tym domu obok kościoła. Do- słownie chwilę wcześniej schował auto do garażu.
Zbiórka pieniędzy na nową iglicę trwała ponad dwa lata. Ksiądz dziekan Zbigniew Rzeszótko nie chce mówić o kosztach. Powiedział jedynie, że 150 tys. złotych dało miasto, reszta pochodzi od indywidualnych sponsorów, ze sprzedaży cegiełek.
Prace przy stawianiu iglicy rozpoczęły się pod koniec marca. - Samo rusztowanie w cztery osoby stawialiśmy trzy dni - opowiada Dariusz Kapcio z firmy Intech-Rusztowanie ze Świdwina. - Jeden dzień na samej wieży kościoła i dwa dni na placu przed świątynią, gdzie składana była iglica.
Iglica ma 19 metrów wysokości, razem z krzyżem 45. Zrobiła ją szczecińska firma Konstar. Na wieży ustawił ją wczoraj potężny dźwig z Morskiej Stoczni Remontowej w Świnoujściu. Najpierw jednak
trzeba było rozebrać rusztowanie. I to zajęło najwięcej czasu. Całej operacji przyglądał się wielu mieszkańców miasta.
- To historyczna chwila, warto było trochę postać, żeby zobaczyć - mówiła Elżbieta Jarnos.
Do specjalnej kopuły w iglicy księża włożyli coś dla potomnych. M.in. współczesne pieniądze, akt poświęcenia Panu Bogu, krótką historię chrześcijaństwa na naszym terenie, kartkę z wypisanymi fundatorami iglicy, spisane obecne władze kościelne w Świnoujściu, zdjęcia z poświęcenia krzyża oraz współczesne gazety, m.in. "Głos Szczeciński".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?