Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa walka o życie chłopców, którzy wpadli pod lód

Mariusz Parkitny
Regaliczka, Szczecin. Chłopcy wpadli pod lód.
Regaliczka, Szczecin. Chłopcy wpadli pod lód. Sebastian Wołosz
Stan 7 latka i 11-latka jest bardzo ciężki, zagrażający życiu. W wodzie spędzili kilkadziesiąt minut.

Aktualizacja, godz. 22:22:
Stan obu chłopców przebywających w szpitalu klinicznym na Pomorzanach nadal jest bardzo poważny. W dalszym ciągu nie jest ustabilizowana temperatura. Wszystkie funkcje życiowe są wspomagane przez maszyny. Obecnie obaj są podłączeni do
aparatury krążenia pozaustrojowego (tzw. aparatura ECMO), która w ich przypadku służy do natlenienia i ogrzania krwi oraz zastępuje pracę serca.

Aktualizacja, godz. 17.35:

Obaj chłopcy znajdują się w szpitalu na Pomorzanach. Starszego przewieziono z Unii Lubelskiej. Jak poinformowała nas rzeczniczka ich stan jest oceniany na bardzo poważny.

- Chłopcy trafili do nas w stanie ciężkiej hipotermii - mówi Bogna Bartkiewicz, rzeczniczka Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 2 PUM w Szczecinie. - Młodszy jest w teraz ogrzewany i zastosowano u niego krążenie pozaustrojowe. U starszego nadal jest prowadzona reanimacja. Stan obu chłopców określany jest jako bardzo poważny, lekarze robią wszystko co mogą, żeby ich uratować.


Do wypadku doszło po godz. 13 na jeziorku Regaliczka między działkami na Wyspie Puckiej.

- Widziałem jak jeden z tych chłopców próbował się wydostać z lodu. Obok niego biegał pies - mówił nam starszy mężczyzna, którego działa jest nad brzegiem jeziorka.

Chłopcy są braćmi. Na Wyspę przyjechali z okazji ferii. Odwiedzili ciocię. Kobieta, która się opiekowała dziećmi jest w szkoku. Zajęli się nią lekarze.

Według wstępnych ustaleń chłopcy mieli pograć w piłkę na placu zabaw, który jest kilkaset metrów od jeziorka. Nie wiadomo dlaczego zdecydowali się zmienić plany i pójść na lodowisko. W drodze na boisko mieli zabrać kolegę, ale mama nie puściła go na dwór.

Po godz. 13 topiących się chłopców zauważył mieszkaniec Wyspy. Pobiegł na pomoc. Próbował ratować jednego z chłopców za pomocą metalowego słupka. Ale gdy lód zaczął pod nim pękać, musiał się wycofać. W międzyczasie ktoś powiadomił policję. Na miejsce przyjechali też płetwonurkowie ze straży pożarnej, woprowcy oraz pogotowie ratunkowe.

Pierwszego chłopca udało się wyciągnąć z wody ok. godz. 13. 40. Jego kuzyna kilkadziesiąt minut później.

Początkowo nie było pewności, że pod lodem są obaj chłopcy.

- Może przerażony sytuacją młodszy z nich uciekł - mówili sąsiedzi.

Reanimacja obu chłopców trwała bardzo długo. Na miejscu był też prokurator.

- Będziemy wyjaśniać jak do tego doszło - mówi kom. Przemysław Kimon z zachodniopomorskiej policji.

- Obaj chłopcy trafili do szpitali, jeden na Unii Lubelskiej, drugi na Pomorzany. Ich stan jest bardzo poważny - mówi Elżbieta Sochanowska, rzeczniczka zachodniopomorskiego pogotowia ratunkowego. - Dzieci są pod opieką lekarzy i cały czas trwa walka o ich życie.

Zobacz również:

Zima daje się we znaki, temperatury są minusowe, woda zamarza, dla najmłodszych to dobra okazja do zabawy. Niestety, taka zabawa czasem kończy się tragicznie. Dlatego Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe zorganizowało szkolenie dla szkół, podczas którego WOPR-owcy na jeziorze Rusałka opowiadali o zimowych niebezpieczeństwach związanych z akwenami, o tym jak reagować w groźnych sytuacjach i udzielać pomocy.

WOPR: Zabawa na lodzie czasem kończy się tragicznie [zdjęcia, wideo]

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński