Laureatów nagrody Trytona wybierają świnoujscy dziennikarze miejscowych i wojewódzkich mediów oraz prezydent i jego zastępcy. Najpierw każdy podaje swoich kandydatów, a potem jest głosowanie. Hospicjum wygrało bezapalecyjnie. Dostało 110 głosów, aż o 75 więcej, niż Towarzystwo Przyjaciół Świnoujścia, które zajęło drugie miejsce.
O działalności hospicjum pisaliśmy w "Głosie Szczecińskim" już w ubiegłym roku. Chwalili je lekarze, pielęgniarki, a także księża, którzy z nim współpracują. Również urzędnicy. A co najważniejsze sami pacjenci i ich rodziny.
- To ich aprobata i pochwały czy podziękowania za troskę są dla nas najlepszą nagrodą - zapewnia Anna Junak.
Nagroda dla wszystkich
Jak sama przyznaje, najbardziej ucieszyła się z tego, że doceniono pracę ludzi związanych z hospicjum i rozpropagowano samą ideę. Pani Anna to osoba niezwykle skromna. Nominacja do nagrody Trytona to, jak mówi, efekt nie tylko jej pracy, ale przede wszystkim ludzi, z którymi na co dzień się spotyka.
- Przyznam szczerze, że nie lubię takich nagród, ale to ze względu na sam fakt ich wręczania, występowania. Wolę po cichu, spokojnie wykonywać swoją pracę - mówi pani Ania. - Nie spałam całą noc jak się dowiedziałam o nominacji do Trytona. Taka już jestem.
Przychodzą do domu
Oni też dostali
Statuetka Trytona przyznawana jest w czterech kategoriach. Oprócz hospicjum dostali ją również: Marinus spółka z o. o. (gospodarka i przedsiębiorczość), piłkarze MKS Flota Świnoujście (edukacja, kultura, turystyka i sport) i szpital miejski (obiekt roku).
Anna Junak jest pielęgniarką. Aby założyć hospicjum musiała skończyć studia i zrobić cała masę kursów. Hospicjum nie ma konkretnej siedziby. Pracownicy przychodzą do domu pacjenta. Nie chodzi tylko o leczenie, uśmierzanie bólu (choć to niezmiernie ważne) czy rehabilitację.
- Pracują u nas pielęgniarki, lekarze i psycholog - mówi Pani Anna. - Korzystamy też z pomocy rehabilitantów i księży.
Pomaga godnie umierać
Pani Anna zapytana, dlaczego zdecydowała się na tak trudną pracę, odpowiada krótko: - Zawsze chciałam pomagać ludziom.
- Napatrzyłam się na umierających pacjentów podczas pracy pielęgniarki - mówi Anna Junak. - Czasem towarzyszy temu niewyobrażalny ból. Często rozpacz rodziny. Do tego strach przed odejściem chorego człowieka. Wielu umiera samotnie w szpitalnych salach, bo boją się iść do domu. Chciałam to zmienić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?