Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy prokuratorzy chcą unieważnić nazistowskie wyroki. "To kwestia elementarnej sprawiedliwości"

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Polscy robotnicy przymusowi mieli w niemieckich realiach status przypominający status niewolnika
Polscy robotnicy przymusowi mieli w niemieckich realiach status przypominający status niewolnika Przemysław Świderski
Jeden z polskich robotników przymusowych staje w obronie rodaka, którego bije niemiecki „bauer”. W wyniku pseudoprocesu niemiecki sędzia skazuje Polaka na karę śmierci. Teraz ten bezprawny wyrok - i inne podobne, wydane przez narodowosocjalistyczne sądy na obywatelach polskich - chce unieważnić IPN.

- To kwestia elementarnej sprawiedliwości - mówią prokuratorzy. I apelują do polskich rodzin dotkniętych niemieckimi zbrodniami sądowymi, by zgłaszały tego rodzaju przypadki.

Jest bowiem szansa, by prawie 80 lat po wojnie przywrócić godność ofiarom niemieckich zbrodni.

Taki apel wystosował m.in. zachodniopomorski oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie. Wchodząca w jego skład Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w specjalnym komunikacie poinformowała, że „na podstawie niemieckiego prawa o uchyleniu bezprawnych wyroków narodowosocjalistycznego wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, prowadzi działania prawne mające na celu stwierdzanie nieważności powyższych orzeczeń”.

- Nasze zadanie jest takie, aby na terenie, który nam podlega, ustalić możliwie jak największą liczbę takich sądowych zbrodni i doprowadzić do tego, aby sądy niemieckie tego rodzaju wyroki uznały za nieważne - mówi prokurator Marek Rabiega, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie.

Podobne zadania dostały wszystkie oddziały IPN w kraju, w tym także ten w Gdańsku.

- Na ten moment analizowane są akta prowadzonych i zakończonych śledztw, dotyczących zbrodni niemieckich - mówi Marcin Węgliński z gdańskiego oddziału IPN.

- Ponadto, dokonane zostały sprawdzenia w Archiwum Państwowym w Gdańsku i Oddziałowym Archiwum IPN. Także w tym roku zostaną wszczęte śledztwa w sprawach o niemieckie zbrodnie sądowe, w toku których zainicjowane zostaną wnioski o stwierdzenie unieważnienia.

Chodzi o lata 1933 -1945

- Pierwsza data to moment, gdy do władzy w Niemczech doszli hitlerowcy ze swoją zbrodniczą ideologią, a to oznaczało, że sądy przestały być sądami, a prawo prawem. Druga data to koniec wojny, czyli czas, gdy nazistowskie Niemcy przestały istnieć - tłumaczy Marek Rabiega.

Dodaje, że każdy region w Polsce inaczej doświadczył narodowosocjalistycznego „wymiaru sprawiedliwości”.

- Czym innym była rzeczywistość okupacyjna, a czym innym rzeczywistość na terenie ówczesnych Niemiec, czyli m.in na obecnym polskim Pomorzu. U nas tego rodzaju sądowe morderstwa dotyczyły głównie polskich robotników przymusowych, którzy tutaj trafili. Choć pewnie też mogło dojść do tego, że jakiś polski obywatel został skazany przez narodowosocjalistyczny sąd jeszcze przed wojną i takie przypadki również nas bardzo interesują - mówi Rabiega.

Wymienia przy okazji jeszcze inną kategorię Polaków, którzy padli ofiarę nazistowskich sędziów.

Fragment akt osobowych żołnierza Armii Krajowej Jerzego Michalika, skazanego na karę śmierci przez sąd doraźny niemieckiej policji bezpieczeństwa
Fragment akt osobowych żołnierza Armii Krajowej Jerzego Michalika, skazanego na karę śmierci przez sąd doraźny niemieckiej policji bezpieczeństwa archiwum IPN

- Byli to żołnierze polskiego podziemia, najczęściej członkowie siatki wywiadowczej działającej na terenie samych Niemiec, którzy wpadli w ręce Gestapo. Znamy już kilka takich historii, szczególnie jedna zrobiła na nas duże wrażenie. W czasie wojny została zdekonspirowana młoda Polka. Pomimo okrutnych tortur nie wydała nikogo, cały czas odważnie mówiła, że jest polską patriotką i że jest dumna z tego, że walczyła o wolność ojczyzny. Zapadł wyrok, dziewczyna została skazana na śmierć - mówi naczelnik.

W tym przypadku IPN wszczął procedurę z urzędu i większość prowadzonych spraw dotyczących żołnierzy podziemia została wszczęta w podobny sposób.

Ale są już pierwsze przypadki, w których IPN zajął się sprawą zgłoszoną przez rodziny Polaków - ofiar sądowych represji.

- Badamy między innymi historię Polaka, który trafił na roboty przymusowe do jednego z gospodarstw rolnych. Któregoś dnia stanął w obronie innego Polaka, którego bił niemiecki gospodarz. Tylko odepchnął Niemca. Reakcja była natychmiastowa i brutalna. Bicie, areszt, krótka rozprawa przed sądem, egzekucja - wylicza Marek Rabiega.

Naczelnik IPN przypomina, że robotnicy przymusowi mieli w realiach wojennych de facto status niewolnika i to niemiecki właściciel oraz niemieccy urzędnicy, przedsiębiorcy byli panami ich życia i śmierci.

- Wystarczyło, że Niemiec oskarżył o coś Polaka, nawet o coś zupełnie wymyślonego i ten stawał przed sądem i tracił życie. Na przykład śmiercią kończyło się każde przyłapanie Polaka na intymnej relacji z niemiecką kobietą. Ona dostawała karę grzywny, on trafiał na szafot.

Jak wygląda procedura, na końcu której jest unieważnienie niemieckiej, sądowej zbrodni?

Jest długa i skomplikowana.Po zbadaniu sprawy każda oddziałowa komisja - m.in w Szczecinie i w Gdańsku - wysyła akta do Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Stąd odpowiedni wniosek jest kierowany do Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu. Tutaj, po analizie, konkretna sprawa trafia do właściwego niemieckiego sądu, a ten ostatecznie uznaje dany wyrok za nieważny.

- Teraz w naszym oddziale takich spraw przygotowaliśmy kilkanaście, ale jeszcze żadna z nich nie skończyła się wyrokiem sądowym. Mam jednak nadzieję, że wkrótce to się stanie, bo kilka trafiło już do Ludwigsburga - informuje Marek Rabiega.

Podkreśla też, jak ważne jest to, aby jak najwięcej osób odpowiedziało na apel wystosowany przez Instytut Pamięci Narodowej.

- Zależy nam bardzo, aby sprawiedliwości stało się zadość w jak największej liczbie przypadków. Aby sądowa zbrodnia została nazwaną zbrodnią, a nazistowski wyrok unieważniony. Dlatego zwracamy się do wszystkich posiadających wiedzę o takich orzeczeniach, a zwłaszcza do osób pokrzywdzonych, o zgłaszanie się do nas. Oczywiście, takie żyjące osoby to już pojedyncze przypadki, ale żyją rodziny ofiar i nasz apel kierujemy przede wszystkim do nich. Jest to ważne o tyle, że ten rodzaj niemieckich represji wobec obywateli polskich nie jest jeszcze do końca rozpoznany i zbadany. Chcemy to zmienić - podkreśla naczelnik Rabiega.

Praca przymusowa w III Rzeszy

Praca przymusowa wykonywana pod groźbą kary przez osobę, która nie przystąpiła do niej dobrowolnie; niedopuszczalna wg. konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy z 1930 roku. W czasie II wojny światowej Niemcy starali się zaspokoić deficyt siły roboczej, zmuszając do pracy na terytorium swojego państwa ok. 12 mln osób ze wszystkich krajów okupowanych, w tym. ok. 2,8 mln z Polski (także nieletnich). Większość Polaków została wywieziona do Rzeszy przymusowo. W latach 1939-41 stanowili oni najliczniejszą, a po 1941 r., drugą co do liczebności (po obywatelach ZSRR) grupę wśród robotników przymusowych. Polaków wykorzystywano głównie do prac w rolnictwie (70 procent) oraz przemyśle ciężkim i zbrojeniowym. Pracowali często w skrajnie trudnych warunkach po 70 godzin tygodniowo czego efektem była wysoka śmiertelność. Do 1999 roku rząd RFN odmawiał jakichkolwiek wypłat (zadośćuczynienia) robotnikom przymusowym z krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polscy prokuratorzy chcą unieważnić nazistowskie wyroki. "To kwestia elementarnej sprawiedliwości" - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński