King mógł być zadowolony, że mecz został wyznaczony na niedzielę. W środę walczył na parkiecie AEK Ateny w Lidze Mistrzów. Przegrał, bo miał bolesny przestój w końcówce trzeciej i na początku czwartej kwarty. W piątek i sobotę mógł jednak spokojniej potrenować przed rywalizacją z Czarnymi.
Trener Arkadiusz Miłoszewski nie miał już w składzie Jhonathana Dunna, który rozwiązał kontrakt z Kingiem. Ale nie zdecydował się przemeblować „piątki”, by znaleźć w niej miejsce dla Przemysława Żołnierewicza. Reprezentant Polski zadebiutował w Warszawie, ale nic ciekawego nie pokazał. Lepiej wypadł w Grecji, ale tam drużyna przegrała. W niedzielę po raz pierwszy pokazał się szczecińskim kibicom, a już pierwsza jego akcja była udana.
Problem w tym, że szczeciński zespół źle rozpoczął mecz z Czarnymi. Goście szybko odskoczyli na 8:0 (dwie trójki Vernersa Kohsa) i potrafili kontrolować emocje w kolejnych minutach. Miłoszewski rotował składem, dużo pokrzykiwał, ale bez wpływu na grę swojego zespołu. Czarni grali na wysokiej skuteczności i powiększali przewagę. W 15. minucie prowadzili 39:20 (mając 8/11 przy rzutach za 3 punkty) i takiego rozpoczęcia nikt w Szczecinie się nie spodziewał. King był jednak bardzo nieskuteczny – z podstawowych zawodników zapunktowało tylko dwóch graczy, a drużyna nie miała na koncie choćby jednej trójki.
W końcówce odsłony King złapał jednak lepszy rytm, zaczął wykorzystywać swoje akcje i dystans zaczął topnieć. W krótkim czasie trener Czarnych Mantas Cesnauskis dwukrotnie poprosił o czas i był to dobry krok. King miał okazję zmniejszyć stratę do 8 punktów, ale Zac Cuthbertson popełnił stratę i spudłował trójkę, a Macio Teague trafił za dwa i do przerwy było 47:35 dla słupszczan.
W przerwie w szatni Kinga mogło być gorąco, ale najważniejszy był efekt. Gospodarze zaczęli lepiej bronić, a to przekładało się też na wynik. Dystans topniał i po osobistych Andrzeja Mazurczaka było tylko 52:57 (w 26. minucie). Po chwili Czarni powiększyli prowadzenie, ale szczecinianie w ostatnich dwóch minutach odsłony czterokrotnie trafili za trzy (po dwa razy Michał Nowakowski i Filip Matczak) i na starcie ostatniej odsłony był remis 64:64.
Pierwsze pięć minut IV kwarty to cios za cios. Zespoły zmieniały się na prowadzeniu, a trenerzy starali się kontrolować grę podopiecznych. Cztery minuty przed końcem za trzy trafił Daniel Szymkiewicz (77:74 dla Czarnych), ale King wkrótce wrócił na prowadzenie (79:78). Goście w końcówce grali pod Michała Michalaka. To dzięki jego trójką 40 sekund przed końcem Słupsk prowadził 85:80. Filip Matczak zmniejszył straty, ale po chwili faulowany był Teague. Trafił jednego osobistego, a po drugim goście zebrali piłkę i po chwili cieszyli się z wygranej.
King Szczecin – Czarni Słupsk 82:86
Kwarty: 12:20, 23:27, 29:17, 18:22.
King: Udeze 24, Mazurczak 13, Couthbertson 4, Woodson 3 (1x3), Meier 1 – Matczak 14 (2), Nowakowski 9 (3), Borowski 7, Żołnierewicz 3, Żmudzki 2, Łabinowicz 2.
Czarni: Caffey 13 (3), Teague 12 (1), Kohs 10 (3), Michalak 16 (4), Griciunas 8 – Wójcik 13 (1), Szymkiewicz 12 (3), Leończyk 2, Stolarz 0.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?