Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Międzyzdroje: salmonella to pretekst?

Hanna Lachowska
- A o co chodzi z tą salmonellą? - pytają Henryk Kawa (od lewej), Andrzej Kamiński (w środku) i Arkadiusz Stolarewicz z bazy rybackiej - W jednych badaniach jest, w innych nie ma. To dziwne, bardzo dziwne.
- A o co chodzi z tą salmonellą? - pytają Henryk Kawa (od lewej), Andrzej Kamiński (w środku) i Arkadiusz Stolarewicz z bazy rybackiej - W jednych badaniach jest, w innych nie ma. To dziwne, bardzo dziwne. Sławek Ryfczyński
Po aferze ze skażeniem wody międzyzdrojscy rybacy obawiają się, że ktoś mógł to zrobić celowo, aby zamknąć bazę.

Rybacy i prowadzący w bazie smażalnie maja żalą. Mówią, że zostali skazani bez dowodów.

- Niby nic nie było pewne, władze mówiły, że prawdopodobnie, ale w Polskę poszła wieść, że to szambo z bazy rybackiej zatruło wodę i przez nas nie mozna się kąpać - mówią Jan Pawlukaniec i Henryk Kawa.

Na początku siedzieli cicho. Liczyli, że sprawa szybko się wyjaśni. Ale nie. W morzu wciąż nie można się było kąpać, a winni temu byli oni - rybacy. W końcu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Na własny koszt zrobili badania próbek z ziemi, wody z morza na przeciwko ich bazy i samego szamba. Wszystkie było czyste.

Dopiero wtedy miasto zaczęło szukać prawdziwej przyczyny skażenia. Ale rybakom to nie wystarcza. Boją się, że ktoś chce ich po prostu wykurzyć z zajmowanego terenu. Bo jak mówią, gdy nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze.

- To w okolicy chyba najpiękniejszych kawałek gruntu - mówią. - Wart grube miliony złotych.

Rzeczywiście. Z jednej strony plaża i morze, a z drugiej ściana zielonego lasu. Idealne miejsce na kolejny apartamentowiec. Ich słowa potwierdzają zapisy w planie zagospodarowania przestrzennego. Teren obecnej bazy ma przeznacznie apartamentowo-hotelowe.

- To rzeczywiście bardzo atrakcyjny teren. Wprost z budynku wychodziłoby się na plaże - przyznaje zastępca burmistrza, Mateusz Flotyński.

- Ale miasto nie ma z tym nic wspólnego. Teren należy do rybaków.
Rybacy mówią, że jeśli nie miasto, to może jakiś prywatny, bogaty biznesmen albo firma, która ma ochotę na ich ziemię.

- I w końcu pogrążą nas tak, że sami będziemy jeszcze dziękować, że ktoś od nas kupi ten grunt - mówią rybacy.

Burmistrz Flotyński dodaje z kolei, że przecież sami rybacy mogliby postawić tam coś atrakcyjnego.

- Albo zawiązać spółkę, aportem wejść z ziemią, znaleźć inwestora i żyć z udziałów w zyskach - mówi burmistrz. - To moim zdaniem jest naprawdę dobre wyjście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński