Incydent wydarzył się 27 września, ale do dziś nie wiadomo, co stało się z psem. Suka rasy amstaff trafiła do szczecińskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. A Pani Natalia wypatrzyła go na stronie internetowej schroniska. Postanowiła psa wziąć do domu i o tym szybko powiadomiła pracowników placówki.
Czekała na psa
Kobieta nie mogła jednak wziąć amstaffa do domu od razu. Pracownicy powiedzieli jej, że amstaff musi przejść obowiązkowy zabieg sterylizacji. Suka musiała zostać tam jeszcze kilka dni.
- Wyznaczono mi termin odbioru psa na 27 września - opowiada pani Natalia. - Przyszłam i zobaczyłam, że psa w klatce nie ma. Jeszcze dzień wcześniej tam był. Pracownicy stwierdzili, że może schował się w głębi boksu. Ale i tam go nie było.
Naszej Czytelniczce nikt w schronisku nie potrafił wytłumaczyć co się z psem stało, w jaki sposób amstaff mógł zniknąć z zamkniętej klatki.
- O dziwno, nikt się nawet nie zorientował, że psa nie ma - opowiada nam pani Natalia. - Podejrzewam, że ktoś ukradł psa i go sprzedał - dodaje Boczkowska.
To był rasowy pies, możliwe nawet, że z rodowodem. Można go było sprzedać za spore pieniądze. Na aukcjach internetowych taki pies kosztuje od 1000 zł do 1400 zł.
Żadnych wyjaśnień
Pani Natalia do dziś nie doczekała się wyjaśnień w tej sprawie.
- Schronisko dobrze wiedziało, że chcę tego psa wziąć do domu. Przecież widzieli jak codziennie przychodziłam do niego. Zdążyłam się z nim zżyć przez te kilka dni - opowiada nam Boczkowska.
- Sprawa została zgłoszona na policję - twierdzi Gabriela Wiatr z Zakładu Usług Komunalnych, który administruje schroniskiem dla bezdomnych zwierząt. - Nie mamy wątpliwości, że pies został ukradziony. Podobno kilka dni później został wystawiony w internecie na licytacji.
Pytania bez odpowiedzi
Kto mógł jednak ukraść psa, który znajdował się w dobrze zabezpieczonej klatce? Kiedy i w jaki sposób to zrobił, skoro śladów włamania do klatki nie stwierdzono? Czy był to jeden z pracowników czy ktoś z zewnątrz?
- Nikogo za rękę nie złapaliśmy, więc nie możemy wskazać winnego - wyjaśnia Wiatr. - Jeśli okaże się, że pracownik schroniska miał z tym coś wspólnego, to wyciągniemy wobec niego konsekwencje, łącznie ze zwolnieniem z pracy.
Komisariat policji Szczecin-Pogodno, który prowadzi sprawę, nie dotarł wciąż do sprawcy kradzieży.
- Sprawa jest w toku. Przesłuchiwani są kolejni świadkowie - poinformował nas asp.szt. Piotr Paradowski. - Nic więcej nie mogę powiedzieć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?