Moim zdaniem
Moim zdaniem
Marek Rudnicki
Wycięcie drzew kosztuje bardzo dużo. Hydrobudowa z pewnością za nie miastu zapłaci. Chcę wierzyć, że tak się stanie i że miasto wyegzekwuje te pieniądze. Ciekawe tylko, czy za te pieniądze miasto posadzi na Niebuszewie nowe drzewa?
Pewnego dnia zobaczyli, że ich drzewa zostały wycięte.
- Pozwolenie na wycięcie dał bezmyślny urzędnik, który nie ma zielonego pojęcia, ile trudu kosztowało wyhodowanie tych drzew w tym miejscu - mówi Wiktoria Jeremicz, Strażnik Ochrony Przyrody.
Bezskutecznie pisała do miasta
Już w listopadzie pani Jeremicz zaalarmowała władze miejskie, że firma Hydrobudowa realizując projekt "Poprawa jakości wody w Szczecinie" prawdopodobnie wytnie drzewa. Sugerowała, że wystarczyłoby tylko przesunąć położenie rur wodnych o dosłownie metr w bok, a drzewa zostaną nienaruszone. Projektu to w niczym nie zmieni.
- Wykopy prowadzone są w miejscu, gdzie nic nie stoi - mówi pani Wiktoria. - W oddali są tylko blaszane garaże, które i tak ulegną likwidacji. Do dziś nie otrzymałam odpowiedzi.
Napisała do rady miasta
13 grudnia napisała w tej samej sprawie pismo do Rady Miasta. Również z tego miejsca nie otrzymała odpowiedzi.
- Ekipa rządząca miastem potrafi likwidować wszystko - szkoły, szpitale, drzewa i zieleńce - mówi rozgoryczona stanowiskiem magistratu. - Dla władzy ważne są tylko gabinety i limuzyny.
Wycinka bez przyzwoitości
Drzewa zostały już wycięte. Dokładnie 6 klonów, które miały po 17 lat i lipa, która rosła tu od 35 lat.
- Rzeczywiście, drzew już nie ma - mówi Andrzej Ochnicki, kierownik administracji osiedla Piastowskie SM "Wspólny Dom". - Rosły jednak nie na naszym terenie, a tuż obok.
Teren wprawdzie nie należy do spółdzielni, ale do niej przylega. Jest własnością miasta. Miasto jednak nigdy o niego nie dbało. Nie koszono tu trawy, a nawet nie czyszczono. Za to zielenią opiekowała się spółdzielnia. To mieszkańcy okolicznych domów na tym nieużytku posadzili przed laty drzewa i zasiali trawę.
To ich drzewa
- To na nasze zlecenie wynajmowana firma Sial przycinała te drzewa i kilka razy do roku ścinała trawę - przyznaje Adam Humienik, prezes SM "Dom". - Gdyby nie spółdzielnia, miasto nie kiwnęłoby nawet palcem, by zagospodarować teren. I do dziś przypominałby księżycowy krajobraz.
Gdy urzędnik w magistracie podjął decyzję zezwalającą na ścięcie drzew nie powiadomiono o tym spółdzielni.
- Przyzwoitość by tego wymagała, ale ... - Wiktoria Jeremicz nie kończy zdania i macha z rezygnacją ręką.
Długa droga papierków
Pod długich poszukiwaniach udało nam się ustalić, że pismo pani Jeremicz trafiło na biurko przewodniczącego rady miasta. Przesłał je do wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska prosząc o zajęcie stanowiska. W końcu dotarło do referatu ochrony środowiska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?