MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zlikwidujcie te płoty!

Wioletta Mordasiewicz
Pani Janina codzienie rano chodziła tędy do sklepu i kiosku, które znajdują się przy ul. Andersa. Zajmowało jej to kilka minut. Teraz musi chodzić naokoło przez ul. Bydgoską.
Pani Janina codzienie rano chodziła tędy do sklepu i kiosku, które znajdują się przy ul. Andersa. Zajmowało jej to kilka minut. Teraz musi chodzić naokoło przez ul. Bydgoską. Wioletta Mordasiewicz
Kilkanaście rodzin z ul. Bydgoskiej w Stargardzie domaga się likwidacji ogrodzeń, które postawiły sobie tamtejsze wspólnoty.

To kolejny w Stargardzie protest przeciwko rządom wspólnot mieszkaniowych, które odgradzają się od sąsiadów.

Jeszcze do niedawna mieszkańcy ul. Bydgoskiej mogli swobodnie przechodzić obok bloków, których lokatorzy założyli wspólnoty mieszkaniowe. Przez przyległy do budynków teren chodzili do sklepów znajdujących się przy ul. Andersa.

- Teraz tego przejścia nie ma! - denerwuje się pani Janina, mieszkanka ul. Bydgoskiej. - Ci, którzy są we wspólnotach, postawili sobie płoty z metalowej siatki. Żeby iść do sklepu czy kiosku musimy iść naokoło. Teraz wyjście do sklepu to wielka wyprawa.

Droga przez błoto

Niezadowolone z odgrodzenia się sąsiadów są też matki z małymi dziećmi. Likwidacji płotów domaga się kilkanaście rodzin spoza wspólnot.

- Przedtem chodziłam z dzieckiem na spacery i wygodniej mi było przejeżdżać z wózkiem tym ciągiem przed budynkami - mówi młoda kobieta z bloku przy ul. Bydgoskiej. - Nie ma tam takich spalin jak na ul. Bydgoskiej. Teraz pozostaje nam jedynie droga między garażami. Ale tam są dziury i jak pada deszcz robi się błoto.

Protestujący martwią się też tym, że w przypadku ewentualnego pożaru czy innego zagrożenia, strażackie wozy czy też karetka nie będą mogły dojechać do bloków.

- Do nas dojadą z drugiej strony, ale co będzie gdy zajdzie potrzeba ratowania kogoś z ich bloku? - mówią lokatorzy. - Zrobili sobie jakąś warownię! A był jeden ciąg, z którego korzystali wszyscy.

Mają teraz spokój

Ludzie ze wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Bydgoskiej bronią swoich racji.
- Z naszych pieniędzy zrobiliśmy podwórko przy naszym bloku - tłumaczy stargardzianka ze wspólnoty. - Wyłożyliśmy je kostką. A pozostali mieli pod klatkami błoto. Wszyscy przychodzili na teren pod naszym blokiem. Dzieci z okolicy jeździły nam pod oknami na wrotkach, grały w piłkę. A dorośli zastawiali nam miejsca do parkowania. Dlatego zdecydowaliśmy się na postawienie tego płotu. Teraz jest spokój i porządek.

Ale te argumenty nie przekonują tych, którzy teraz muszą codziennie nadrabiać drogi.
- Sobie dobrze zrobili, a co z nami? - pytają rodziny z ul. Bydgoskiej. - Niech miasto nam chociaż tę drogę między garażami wyremontuje!

Legalne płoty

Zarządzaniem wspólnot mieszkaniowych z ul. Bydgoskiej zajmuje się Stargardzkie Towarzystwo Budownictwa Społecznego.

- Właścicielem działki, która została ogrodzona, jest wspólnota - mówi Edyta Dąbrowska, kierownik Biura Obsługi Wspólnot Mieszkaniowych przy ul. Popiela. - Nikt inny nie ma tam współwłasności. Dlatego na granicy tych działek właściciele mieszkań mieli prawo postawić te ogrodzenia. Stosowną uchwałę podjęli 18 września ub.r. Siatka została zakupiona z pieniędzy zgromadzonych na koncie wspólnoty. A montaż płotu - wykonany przez jej członków w czynie społecznym.

Kierownik BOWM dodaje, że mieszkańcy spoza wspólnot nie są całkowicie odgrodzeni od ul. Andersa, bo mają przejście między garażami. Za stan tamtejszej drogi odpowiada inna wspólnota. A skoro jej członkom to nie przeszkadza, to łatać dziur między garażami wcale nie musi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński