Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbliżają się do nich norki

Wioletta Mordasiewicz [email protected]
Od lewej Janina Lasota z mężem Władysławem, w środku Edward Serafin. Za nimi dom i pola, które mają zostać sprzedane. - Nie chcemy tu norek! - mówią mieszkańcy Skrzan.
Od lewej Janina Lasota z mężem Władysławem, w środku Edward Serafin. Za nimi dom i pola, które mają zostać sprzedane. - Nie chcemy tu norek! - mówią mieszkańcy Skrzan. Wioletta Mordasiewicz
Kolejna w województwie zachodniopomorskim hodowla norek amerykańskich ma powstać w Skrzanach w gminie Dolice. Rodziny, które tam mieszkają, protestują przeciwko fermie.

Skrzany to niewielka, bo licząca zaledwie kilkanaście rodzin, wioska za Dolicami. Informacja o planowanej hodowli dotarła do nich przypadkiem. Jest inwestor zainteresowany kupnem kilku hektarów ziemi z zabudowaniami od jednej z miejscowych rodzin. Ta wystąpiła do gminy o warunki zabudowy.

- Ojciec chciał wyciąć parę drzew koło domu, to karę mu chcieli wlepić - oburza się Edward Serafin, który w Skrzanach ma rodziców. - A tu urzędnicy chcą nam śmierdzącą fermę pod samym nosem zafundować. Nie pozwolimy na to!

Miejscowi nie wyobrażają sobie takiej działalności w ich wiosce. Jak tylko dowiedzieli się o planowanej inwestycji, natychmiast ruszyli z odsieczą. W niedzielę Lucyna Morach, sołtys miejscowości chodziła od domu do domy zbierając podpisy pod pismem do wójta.

- W poniedziałek zostawiłam je w sekretariacie - informuje Lucyna Morach, sołtys Skrzan. - Taka inwestycja nie ma tu racji bytu. We wsi nie ma nawet kanalizacji. Na naszej ziemi zboże powinno rosnąć! Nie chcemy, by tu wytwarzano futra!

Podobnie myślą inni mieszkańcy.

- Tylko nie norki! - zaperza się Władysław Lasota, który w Skrzanach mieszka od ponad pięćdziesięciu lat. - Na stare lata chcę oddychać czystym powietrzem. Od norek jest smród. Nie mam żalu do sąsiadów, że chcą sprzedać ziemię i zabudowania. Ale fermie norek jestem przeciwny.

- Nie jestem zadowolona, że ktoś chce otworzyć tutaj taką działalność - wtóruje mu żona Janina. - Tu są tereny należące do programu Natura 2000. Jak można w ogóle myśleć o tym, by lokalizować tutaj fermę norek! To bardzo zły pomysł.

W podobnym tonie wypowiadają się pozostali mieszkańcy.

- Niepotrzebny nam tu smród! - denerwują się Beata Streflik i jej partner Andrzej Orzech. - Mamy zwierzęta domowe, kury. Norki nam wszystko wyduszą.

Mieszkańcy wsi mówią, że nie mieliby nic przeciwko norkom, gdyby były hodowane z dala od zabudowań.

- Mało to jest miejsc odludnych, gdzie taka działalność może funkcjonować? - pyta Eugeniusz Orzech, brat pana Andrzeja.

Wniosek o ustalenie warunków zabudowy trafił na biurko wójta Dolic 11 października. Złożył ją właściciel ziemi. Zgodnie z wnioskiem, planowane jest postawienie siedmiu wiat. Hodowla ma liczyć nieco ponad siedem tysięcy norek. Gmina wezwała inwestora o uzupełnienie dokumentów, m.in. dostarczenie decyzji środowiskowej. Ma na to siedem dni od momentu odebrania pisma.

- Muszę rozpatrzyć wszystkie za i przeciw - mówi Grzegorz Brochocki, wójt gminy Dolice. - Ale nie jestem chętny takim inwestycjom. W tym przypadku ferma znajdowałaby się zbyt blisko ludzi. Miejsce jest złe. Obiecuję mieszkańcom, że nic się nie wydarzy z dnia na dzień. Ich protesty na pewno będą miały duże znaczenie podczas wydawania ostatecznej decyzji.

Z norkami walczą też m.in. mieszkańcy Przelewic, Miedzynia (gm. Lipiany) i Przekolna (gm. Pełczyce). W województwie działa ok. 70 takich ferm.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński