Tutaj są na pewno
Tutaj są na pewno
Zlokalizowane na dziś mogilniki znajdują się w Drzonowie, Pomieniu, Osieku Drawskim, Osinie, Piaskach, Wisławie, Kołomąci, Gołańczy Pomorskiej, Bądkowie, Brojcach, Kurzycku, Barnkowie, Smolnicy, Więcławiu, Wołczynie, Modrzewiu, Dalewie, Dolicach, Starej Dąbrowie, Starzycach, Niemierzynie, Wierzbnicy, Dobrej Nowogardzkiej i Wiewiecku.
Nie wiadomo w jakim są stanie i ile jest ich naprawdę.
Unijne dyrektywy żądają od Polski, byśmy do 2010 r. zlokalizowali je, wydobyli i zutylizowali. Obowiązek dopilnowania sprawy spadł na barki urzędu marszałkowskiego. Fizycznie muszą to uczynić ci, do których należy ziemia, czyli gminy, starostwa i nadleśnictwa. Unia żąda, ale pieniędzy nie da.
- Mamy deklarację Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, że wyłoży środki finansowe - mówi Mariusz Adamski, zastępca dyrektora wydziału rolnictwa i ochrony środowiska urzędu marszałkowskiego. - Jaki to będzie koszt? Prawdopodobnie kilkanaście milionów złotych.
Gminy i starostwa, na terenie których znajdują się mogilniki wiedzą, że jeśli w ogóle dostaną pieniądze, to dopiero po ich likwidacji.
- Nie mamy pieniędzy na ten cel - przyznaje Józef Romanowski, burmistrz Recza. - Może zaciągniemy kredyt. Jeśli nawet NFOŚ zrekompensuje koszty, to i tak nie zwrócą nam odsetek, które będziemy musieli zapłacić bankowi za kredyt.
W województwie wybudowano 39 mogilników. Do dziś usunięto jedynie 14. Dane na ich temat zbierał i próbował je likwidować w 2000 r. wojewoda Władysław Lisewski. Już wówczas było wiadomo, że część pojemników przecieka, a trucizna prawdopodobnie wydostaje się do gleby i wód podziemnych.
- Na terenie Dolic zlokalizowaliśmy jeden mogilnik a w nim 44 zbiorniki - mówi o poszukiwaniach trucizny Jerzy Marciniak, dyrektor wydziału ochrony środowiska w starostwie stargardzkim. - Wstępnie szacujemy, że koszt ich likwidacji wyniesie 1,8 mln zł. Wojewódzki fundusz ochrony środowiska deklaruje, że wyłoży połowę.
Część mogilników została wybudowana bez jakichkolwiek zezwoleń. Przykładem wieś Pomień, gdzie truciznę pod ziemią składano w latach 1970-72. Teren należał wówczas do Lasów Państwowych. Władze gminy już zleciły badania. Stwierdzono z ulgą, że 15 ton przetrzymywanej tu trucizny prawdopodobnie nie przecieka do ziemi. Koszt jej likwidacji, to ponad milion złotych.
W wielu innych miejscach po przekształceniach własnościowych w rolnictwie, mogilniki są bezpańskie. Część jest ogrodzona, inne porosłe samosiejkami drzew i krzewów, a jeszcze inne uszkodzone przez ludzi szukających czegoś, co można byłoby sprzedać. Przykładem niebezpieczeństwa jest przypadek nie z naszego terenu, z Ludwikowic, gdzie grupa poszukiwaczy bunkrów niemieckich zatruła się, gdy weszła do środka mogilnika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?