Wicepremier musi w ciągu dwóch tygodni na swój koszt opublikować w "Rzeczpospolitej" przeprosiny. Ma też wpłacić 10 tys. zł. na Dom Pomocy Społecznej w Niedabylu i ponieść koszty procesu. Prawomocne orzeczenie zapadło wczoraj przed cywilnym sądem apelacyjnym w Szczecinie. Ani minister rolnictwa, ani jego pełnomocnik nie stawili się na rozprawie.
- Nazwanie kogoś aferzystą czy przestępcą bez żadnych dowodów stanowi naruszenie dóbr osobistych i naraża pomówioną osobę na utratę zaufania publicznego - mówiła sędzia Danuta Jezierska.
Afera wybuchła trzy lata temu podczas debaty sejmowej nad wotum nieufności dla ministra Krzysztofa Janika. Lepper mówiąc o korupcji w Polsce wymienił m.in. nazwisko Mizielińskiego. Ówczesnemu wojewodzie mazowieckiemu poświęcił dokładnie pięć zdań, w których nazwał go aferzystą i przestępcą. Wojewoda podał go do sądu. W styczniu ub.r. Sejm zgodził się na uchylenie Lepperowi immunitetu na potrzeby tej sprawy. Pół roku później sąd w Koszalinie orzekł o naruszeniu dóbr osobistych i kazał przeprosić wojewodę i zapłacić 10 tys. zł. na DPS w Niedabylu. Wczoraj sąd apelacyjny w Szczecinie utrzymał wyrok.
- Ta sprawa dotyczy tak naprawdę jakości debaty publicznej w Polsce, która i tak już jest dramatycznie niska. Poprzez takie zachowania obywatele tracą zaufanie do klasy politycznej - mówiła mec. Agnieszka Aleksandruk, pełnomocnik wojewody mazowieckiego.
Z wyroku najbardziej ucieszyła się Izabela Lorenc, dyrektor DPS w Niedabylu.
- To świetna wiadomość. Dla nas dziesięć tysięcy to strasznie dużo. Może uda się dzięki temu kupić samochód do przewozu niepełnosprawnych podopiecznych - powiedziała "Głosowi". Andrzej Lepper nie skomentował wczoraj wyroku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?