Aby prowadzić działalność na terenie danej gminy taksówkarze muszą wykupić specjalną licencję. Oczekujące na pasażerów samochody, najczęściej można spotkać na rynku przy magistracie, oraz pod dworcem PKS i PKP.
Nasi wolą busy
Taksówkarze narzekają jednak, że po sezonie popyt na ich usługi praktycznie zamiera. Na postojach zostają jedynie ci, dla których jest to tylko dodatkowe źródło utrzymania.
- Dobry zarobek jest jedynie w lecie, kiedy zmęczeni podróżą turyści, chcą jak najszybciej dotrzeć nad morze. Przeważnie wozimy ich do Mrzeżyna i Rewala - opowiadają.
Jednocześnie nie ukrywają, że obecnie największą konkurencję dla nich stanowią busy. Według obliczeń jednego z przewoźników, jazda busem z Trzebiatowa do Rewala, dla czteroosobowej rodziny, jest nawet o połowę tańsza.
- Dlatego musieliśmy się z tym pogodzić, że nasi turyści oszczędzają na taksówkach i zacząć się rozglądać za uatrakcyjnieniem naszej oferty - mówią.
Trasa z opowieścią
Taki właśnie sposób znalazł Jan Mazur, emerytowany wojskowy. Postanowił, że swoją ofertę skieruje do wypoczywających w okolicy Niemców.
- Zdawałem sobie sprawę, że podstawą będzie tu nauka języka - tłumaczy. - Dlatego w wolnych chwilach uczyłem się nowych zwrotów.
Jego edukacja nie poszła na marne. Kiedy w okolicznych ośrodkach wczasowych rozniosła się wieść, że taksówkarz zna język obcy, zaczęły napływać zlecenia. Właściciele kwater nad morzem, już wcześniej dzwonili i szukali przewoźnika z takimi umiejętnościami.
- Dlatego wpadłem na jeszcze jeden pomysł - dodaje Jan Mazur. - Wożąc swoich zagranicznych klientów zacząłem im opowiadać o okolicy. Pokazuję mijane zabytki, kreśląc krótko ich historię. To się naprawdę podoba. Widzę, że są zaskoczeni, ale przede wszystkim zachwyceni.
Ręce nie do gadania
O tym, że taksówkarz ze znajomością języków obcych to skarb, przekonała się Jolanta Koniecka z Niechorza. Jest właścicielką pensjonatu. Dzięki dobrym kontaktom z taksówkarzem poliglotą, odnalazła swoich gości, którzy nieopatrznie zgubili się w Kołobrzegu.
- Wypoczywający u nas turyści - opowiada - wymyślili sobie wycieczkę do Kołobrzegu. Spóźnili się jednak na pociąg powrotny do Trzebiatowa. A ponieważ z taksówkarzem z Kołobrzegu nie mogli dogadać się co do ceny, zadzwonili do mnie z prośbą o pomoc.
Pani Jola natychmiast skontaktowała się z jednym z okolicznych taksówkarzy, który od lat biegle włada niemieckim.
- Moi goście wrócili bardzo zadowoleni - zapewnia. - Najbardziej z tego, że z trzebiatowskim taksówkarzem nie musieli rozmawiać na migi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?