Lewe skrzydło zabudowań przy bramie głównej Cmentarza Centralnego. Jeszcze nie tak dawno na parterze była kaplica, do której przywożono zmarłych. Kiedyś mieszkało tu siedem rodzin. Wszystkie uciekły. Zostali tylko Julia i Zdzisław Hełma.
- Od 28 lat tu mieszkamy i nie możemy się stąd wyrwać - mówi zrezygnowany pan Zdzisław. - Prezydent Zalewski obiecał pomoc w znalezieniu dla nas mieszkania, ale odszedł ze stanowiska, a my tu pozostaliśmy.
Gdy jeszcze niedawno na parterze była kaplica, wszystkie odgłosy z niej dobiegały do mieszkania. Codziennością były marsze pogrzebowe, szuranie trumnami i noszenie zmarłych tymi samymi schodami, które wiodły do ich mieszkania.
- Zmarłych przywożono przeważnie wieczorem - opowiada. - Gdy było ciepło, smród przenikał całe mieszkanie. Pies tak się bał, że wył nocami. Kazano nam go usunąć, bo to niby nie wypada, ale o zamianie mieszkania, nikt nie chciał z nami rozmawiać.
Pierwsze starania, by znaleźć nowy lokal dla państwa Hełma podjął przed laty ówczesny dyrektor Zieleni Miejskiej Stanisław Daszyński. Jakieś decyzje zapadły, ale nim wdrożono je w życie, dyrektora przeniesiono do PKS-u i o sprawie zapomniano.
- Jak umrzesz, to co ja tu zrobię sama - słyszy często od żony pan Zdzisław.
Dzieci wyrastały oglądając co dnia żałobne kondukty. Gdy jeszcze mieszkali z nimi synowie, pani Julia mniej na to zwracała uwagi, choć zawsze chciała się wyprowadzić.
- Zdarzały się i śmieszne przypadki, gdy synowie wracali wieczorem do domu - opowiada pan Zdzisław. - Dawniej cmentarz był często kontrolowany przez milicję. Zatrzymywali moich chłopaków, a gdy dowiadywali się, że mieszkają na cmentarzu, reagowali nerwowo. Musiałem osobiście interweniować, a i tak nie wszyscy w to nie wierzyli.
Ostatnio ZUK chce odebrać pomieszczenia mieszczącemu się tu Przedsiębiorstwu Eksploatacji Urządzeń Komunalnych, bo "nie ma miejsca dla pracowników".
- Zamiast rugować nas z pomieszczeń, wystarczyłoby dać państwu Hełma normalne mieszkanie - uważa Karol Górski, prezes PEUK. - ZUK-owi brakuje około 20 m kw., a mieszkanie liczy 72 m kw. Przychylenie się do ich prośby o mieszkanie, to czysty zysk dla wszystkich.
Państwo Hełma samego czynszu płacą niemal 600 zł. Do tego dochodzą media. - Mam już 66 lat - mówi z rezygnacją pan Zdzisław pytany, czy będzie jeszcze raz pisał do miasta o przydzielenie jemu i żonie mieszkania.
- Nie mam sił czapkowania urzędnikom. Po ostatnich pismach i braku odpowiedzi już mi się odechciało szarpania, proszenia i przekonywania. Powiem brutalnie - skazano mnie na życie z trupami i pewnie tak pozostanie do śmierci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?