Szczecin: mieszkańcy nie mają prawa głosu

- Przewodniczący trzy dni temu obiecał, że radni zajmą się naszymi projektami. A jeżeli są jakieś niedociągnięcia prawne w naszych projektach, to jeszcze je uzupełnimy - mówi Witold Witkowski, przewodniczący stowarzyszenia.

Tymczasem w piątek członkowie stowarzyszenia dowiedzieli się, że radni nie zajmą się ich propozycjami. Były to dwa projekty uchwał. W pierwszym chodziło o przekazanie środków finansowych uzyskanych nieprawnie przez Szczecin ze Strefy Płatnego Parkowania na utworzenie parkingu miejskiego pod estakadą na u. Gdańskiej. Drugi projekt prowadzał abolicję dla wszystkich, którzy do lutego mieli jakiekolwiek zaległości za płatne parkowanie w Szczecinie.

Bazyli Baran, przewodniczący rady przekazał członkom stowarzyszenia opinię prawną. Wynika z niej, że o abolicji nie ma mowy, ponieważ nie można odgórnie umarzać wszystkim długów. Parkingu pod estakadą nie będzie, bo nie ma go w planach.

- Do tej pory władze miasta nie postanowiły o budowie parkingu miejskiego (...), a zatem skoro nie ma takiej inwestycji, to nie można na nią przekazywać środków - napisał Bazyli Baran, przewodniczący rady miasta.

Zdaniem Bazylego Barana, stowarzyszenie wprawdzie zebrało podpisy pod propoycjami uchwał, ale nie wiadomo czy jego przewodniczący jest upoważniony do wprowadzania poprawek do projektów.

- To przykre w jaki sposób traktowani są mieszkańcy - mówi Witold Witkowski. - Rozczarowanych będzie coraz więcej. Nie można tak traktować ludzi, którzy chcą zrobić coś dla tego miasta.

Pół roku temu, po akcji "Głosu", radni zmienili statut miasta tak, by 400 podpisów mieszkańców wystarczyło do zmiany lokalnego prawa. Przewodniczący Bazyli Baran obiecywał wówczas, że prawnicy biura rady będą pomagali mieszkańcom w formalnym przygotowaniu projektów.

Stowarzyszenie zapowiedziało, że spróbuje jeszcze raz przeforsować swoje pomysły w radzie miasta.