MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Świnoujskie psy emigrują do Niemiec

Joanna Byner, 12 grudnia 2003 r.
- Niemcy nie tylko zabierają zwierzęta. Przywożą karmę, koce, dają pieniądze - mówi prowadząca świnoujskie schronisko Irena Olszewska.
- Niemcy nie tylko zabierają zwierzęta. Przywożą karmę, koce, dają pieniądze - mówi prowadząca świnoujskie schronisko Irena Olszewska.
Tylko w ciągu ostatniego roku ze świnoujskiego schroniska obcokrajowcy zabrali prawie 60 psów. Najbardziej zainteresowani zwierzętami są Niemcy. Niektórzy przyjeżdżają do Świnoujścia i zabierają nawet kilka psów naraz.

Wśród zwierząt "adoptowanych" przez zagranicznych opiekunów są nie tylko szczeniaki. Swoich właścicieli znalazły też i te, które w schronisku zdążyły już przeżyć wiele miesięcy.

W przeciwieństwie do większości Polaków, Niemcy chętnie przygarniają również psy okaleczone, kulawe albo bez nogi.

- Dla zwierząt miejsce zamieszkania nie ma znaczenia - mówi Irena Olszewska, która opiekuje się świnoujskim schroniskiem. - Najważniejsza jest miłość właściciela, ciepłe miejsce do spania i pełna miska.

Niemcy nie płacą za zwierzęta brane ze schroniska. W zamian jednak zostawiają duże ilości karmy, wiklinowe koszyki czy koce.

Zaczęło się od kota

Wszystko zaczęło się ponad rok temu. Benita Vauth wraz ze znajomymi spędzała wakacje w Międzyzdrojach.

Pewno dnia znalazła na ulicy chorego kota. Był bardzo wychudzony. Wezwano weterynarza, który zaaplikował kotu antybiotyk. Nie dawał mu jednak większych szans na przeżycie. Benita przemyciła kota do hotelu. Tam przespał noc. Na drugi dzień czuł się już dużo lepiej.

- Zastanawialiśmy się, co z nim zrobić - opowiada Benita Vauth. - Wtedy weterynarz poradził nam, że można oddać go do schroniska w Świnoujściu.

Tak też zrobili. Po kilku dniach Benita i jej przyjaciele odwiedzili kota. Kiedy zobaczyli przebywające tam zwierzęta, postanowili im pomóc. Teraz do Świnoujścia przyjeżdżają regularnie.

Psy w internecie

Benita Vauth oraz jej dwie koleżanki Nicole Knopke i Heidi Schmidt mieszkają w miejscowości Minden niedaleko Hanoweru.
Ze świnoujskiego schroniska zabrały już wiele zwierząt. Aby pokonać odległość dzielącą Minden od Świnoujścia jadą samochodem 8 godzin.

Czasami najpierw robią zwierzętom zdjęcia. Potem pokazują je znajomym albo umieszczają w internecie.

- Jesteśmy zupełnie prywatnymi osobami. Współpracujemy z organizacjami, które pomagają zwierzętom - mówią. - Łączy nas wspólna miłość do zwierząt, a szczególnie tych, które wymagają opieki.

Żabcia albo Sophie

Irena Olszewska, opiekująca się zwierzętami w świnoujskim schronisku przy ulicy 11 Listopada, pokazuje zdjęcia psów, które znalazły swoich właścicieli za granicą.

- O, tu jest nasza Żabcia - mówi. - Teraz wabi się Sophie.
Zapewnia, że psy są w dobrych rękach. Mają dźwięczne imiona - Afra, Lili, Picasso. Przede wszystkim jednak właściwe warunki do życia.

Jak twierdzi pani Irena, rodziny, które przygarnęły psy mieszkają najczęściej w jednorodzinnych domach z ogrodem. Pies ma wybieg, pełną miskę i ciepłe miejsce do spania.

Benita Vauth zaprzecza, jakoby wybierane były tylko młode psy.
- Są ludzie, którzy chcą właśnie starsze psy albo takie, które ktoś skrzywdził - mówi.

Chęć opieki Niemców nad schorowanymi zwierzętami Benita Vauth tłumaczy coraz większą świadomością i uwrażliwieniem społeczeństwa.

- Ostatnio co najmniej trzy osoby pytały o mieszańce, czy jak to się mówi w Polsce... kundle - dodaje.

W Niemczech nie ma problemu mieszańców czy bezpańskich psów. Problemem są psy zaliczane do tzw. ras niebezpiecznych, których posiadanie jest w Niemczech zabronione. Właśnie takie często trafiają do tamtejszych schronisk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński