Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stargardzki szpital się sypie

Emilia Chanczewska, 1 września 2006 r.
- Moją rolą jest pilnować, zabezpieczać i cisnąć inwestorów. Usterki muszą być usunięte - zapewnia Jan Kalinowski, dyrektor szpitala. - Staramy się, by wszystko odbyło się w ramach rękojmi, poza udziałem finansowym ZZOZ-u.
- Moją rolą jest pilnować, zabezpieczać i cisnąć inwestorów. Usterki muszą być usunięte - zapewnia Jan Kalinowski, dyrektor szpitala. - Staramy się, by wszystko odbyło się w ramach rękojmi, poza udziałem finansowym ZZOZ-u. Emilia Chanczewska
Pod koniec lipca 2006 roku z wielką pompą otwarty został szpitalny pawilon 2B, w którym znalazł się oddział ginekologiczno-położniczy, noworodkowy, chirurgiczny oraz blok operacyjny i centralna sterylizacja.

Ta przeciągająca się w czasie inwestycja pochłonęła 67 mln zł. Głównym wykonawcą była szczecińska firma "Eko-Inwest", inwestorem zastępczym - poznańska "Posbau". Wspaniały i nowoczesny pawilon łącznikiem został połączony ze starą częścią szpitala. I to właśnie ma być główną przyczyną problemów budowlanych, które pojawiły już zaledwie kilka miesięcy po oddaniu go do użytkowania.

Jak widzieliśmy w ostatnich dniach, w nowym szpitalu popękały ściany, poodpadały kawałki tynku na rogach ścian, porobiły się przecieki.

Ściany się walą

Pracownicy są przerażeni stanem budynku.

- Przecież minął zaledwie rok, co będzie dalej? - zastanawiają się. - Najgorsze jest to, że postępująca tak szybko degradacja nie oszczędza także wyposażenia oddziałów...

Szczególnie piwniczny poziom "-2" jest w fatalnym stanie. Pęknięcie na pęknięciu, rysa na rysie. Nowe jeszcze ściany w wielu miejscach byle jak zaszpachlowane. Na wyższych poziomach poobłupywane są rogi ścian. Ciężko do końca zgodzić się z dyrektorem, że to wina pracowników i ich niewłaściwego obchodzenia się np. z wózkami.

Dyrektor szpitala nie ukrywa jednak, że problem tworzenia się usterek w nowym budynku istnieje.

- Jesteśmy w trakcie rozmów z wykonawcami, z inwestorem zastępczym - mówi Jan Kalinowski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Stargardzie. - Szczeliny w większości powstały na łączeniach dwóch obiektów. To było nie do uniknięcia. Budynek pracuje kilka lat, trzeba zastosować masę elastyczną. Usterki oczywiście muszą być usunięte.

Jest gwarancja

Muszą i są usuwane, ale efekty (przynajmniej te wizualne) są opłakane. Najważniejsze jednak, że póki co szpital nie musi za te naprawy płacić.

- Usterki budowlane w obiekcie nowego pawilonu szpitala w Stargardzie usuwane są w razie ich pojawienia się sukcesywnie przez wykonawców inwestycji - mówi Sławomir W. Makowski, rzecznik zarządu starostwa powiatowego w Stargardzie. - Odbywa się to na zasadzie klauzuli gwarancyjnej zawartej przez inwestora - starostwo powiatowe - w umowach z wykonawcami. Okres gwarancyjny zakończy się pod koniec grudnia 2009 roku. Do tego czasu wszystkie usterki będą usuwane na koszt i siłami firm wykonawczych.

- Gdy te firmy nie będą skłonne naprawiać, mamy prawo skorzystać i obciążyć je kosztami innych wykonawców - dodaje dyrektor szpitala.

Nękanie o naprawę

I w szpitalu i w starostwie usłyszeliśmy zapewnienia o tym, że kontrole stanu obiektu odbywają się regularnie.

- 7 lipca br. odbyło się spotkanie z udziałem wykonawców, inspektorów nadzoru inwestorskiego i użytkownika z określeniem całej listy napraw i usterek do wyeliminowania w terminie do 17 lipca 2006 - mówi S. Makowski.

- Raz na miesiąc, na dwa, odbywają się "narady dyscyplinujące", musimy nękać wykonawców, by w ramach rękojmi usuwali usterki - wtóruje dyrektor Kalinowski.

Pierwsze przecieki w zeszłym roku

Pierwsze niedociągnięcia pojawiły się już jesienią ubiegłego roku, zaledwie kilkanaście tygodni po rozpoczęciu eksploatacji budynku. Między innymi dwa przecieki wody.

W czasie większego deszczu do środka przecieka woda gruntowa. Inny kłopot objawił się teraz, latem, podczas upałów.

- Były problemy z uruchomieniem klimatyzacji - przyznaje dyrektor. - To są trudne historie, które spędzają nam sen z powiek. A przecież czas amortyzacji tego budynku, to aż 25 lat.

Pytanie, kto zawinił, że nowy obiekt się rozsypuje?

- Błędy powstały już w momencie projektowania - mówi J. Kalinowski. - Firma nie wszystkie warunki oceniła prawidłowo.

Co po 2009?

Inne pytanie, które musi pojawić się przy tym temacie, to kwestie finansowania napraw. Czy starostwo lub podległy mu szpital na pewno nie straci na tym finansowo?

- Starostwo dysponuje tzw. kwotami zatrzymanymi, częścią płatności na rzecz wykonawców zabezpieczoną na poczet napraw gwarancyjnych - wyjaśnia rzecznik Makowski.

Zabezpieczenie to obowiązywało będzie jedynie do końca gwarancji, czyli jeszcze przez 3,5 roku.

- Starostwo powiatowe, w porozumieniu z wykonawcą i inspektorami nadzoru inwestycyjnego planuje i przeprowadza proces napraw na koszt wykonawców - podkreśla S.W. Makowski. - Ten proces będzie z należytą starannością i skrupulatnością prowadzony do końca 2009 roku.

Pytanie tylko, co dalej?

Na odpowiedzi z firm budowlanych wykonujących pawilon 2B nie doczekaliśmy się.
Zamieścimy je w następnym numerze "Głosu Stargardzkiego".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński