Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd ogłosi wyrok za pobicie działaczy Solidarności

Marek Rudnicki [email protected]
Wyrok dziś ma ogłosić Sąd Okręgowy w Szczecinie.
Wyrok dziś ma ogłosić Sąd Okręgowy w Szczecinie. Archiwum
Bili, drwili, wyzywali, a po latach ich obrońcy twierdzą, że to było tylko wykonywanie swoich obowiązków. Dziś mamy poznać wyrok sądu w sprawie pobicia działaczy Solidarności internowanych w Wierzchowie.

Zakończył się trwający bez mała od 1982 roku proces strażników z obozu w Wierzchowie. Osadzeni tam internowani działacze Solidarności zostali pobici, bo odkryli i zdemontowali urządzenia podsłuchowe ukryte w przewodach wentylacyjnych dochodzących do cel. W okresie stanu wojennego sprawa została zawieszona i wznowiona dopiero przez IPN w 2008 r.

Nie od razu trafiła do sądu szczecińskiego. Gdy we wrześniu 2008 r. akt oskarżenia wpłynął do sądu w Drawsku Pomorskim, prezes Paweł Jaworski stwierdził wówczas, że sprawa przerasta mały drawski sąd. Aby odtworzyć przebieg pobicia przesłuchano ponad 128 świadków. Sprawa liczy 43 tomy akt.

Mec. Jerzy Piosicki, pełnomocnik internowanych członków milicyjnej Solidarności, dostał wówczas gryps z Wierzchowa informujący o zdarzeniu. Pojechał od razu do obozu.

- Dotykałem głów tych ludzi. Mieli guzy wielkości dużej łyżki stołowej - wspomina.

Do pobicia doszło 13 lutego 1982 r. Wśród poszkodowanych byli późniejsi znani politycy i działacze szczecińscy, w tym Artur Balazs (minister), Przemysław Fenrych (szef telewizji szczecińskiej), Michał Paziewski (naukowiec), Zdzisław Łakomski (założyciel Solidarności milicyjnej), Jan Tarnowski (współzałożyciel ROPCiO), Franciszek Łuczko (historyk) czy Marian Jurczyk (prezydent Szczecina).

Ówczesny komendant obozu, major Marek G. po odkryciu podsłuchu wściekł się i nakazał zamknięcie w karcerze karnym tych, co zniszczyli urządzenia (Bronisława Śliwińskiego i Jacka Figiela). Pozostali postanowili zaprotestować bijąc naczyniami w drzwi.

- Z dużym trudem uzyskałem widzenie z Leszkiem Dlouchym, który jako naczelny Jedności był oskarżony o wydanie białych stron - opowiada o tamtych dniach mec. Jerzy Chmura, pełnomocnik posiłkowy w procesie. - Pojawiłem się w Wierzchowie dzień po pobiciu. Od niego dowiedziałem się o wszystkim i w tym samym dniu złożyłem doniesienie do prokuratury. Prokurator wojskowy okazał się bardzo inteligentnym człowiekiem. Opisał bardzo dokładnie wszystkie okrucieństwa i umorzył sprawę warunkowo. Gdy pytałem go, dlaczego to zrobił powiedział mi, że gdyby nie zgodził się na warunkowe umorzenie sprawy, jego zwierzchnicy umorzyliby ją całkowicie, a wobec tego nie mógłby tak szczegółowo opisać bestialstwa strażników. Później to, co zebrał w sprawie, było przez wiele tygodni cytowane przez Wolną Europę.

Do cel wpadała grupa szturmowa dowodzona przez por. Edwarda A. bijąc opornych. A później na korytarzu urządzili im "ścieżkę zdrowia", przez którą musieli przejść więźniowie, okładani pałkami i kopani.

Oskarżonych było 15 funkcjonariuszy PRL-owskiej Służby Więziennej i major Marek G. (obecnie już pułkownik), komendant obozu dla internowanych w Wierzchowie. Sąd uzyskał w czasie ostatniej rozprawy informację, że ten ostatni zmarł 2 maja 2013 r. W trakcie procesu od roku 2008 zmarło również trzech innych funkcjonariuszy, a stan zdrowia jednego spowodował wyłączenie go z rozprawy.

Wyrok dziś ma ogłosić Sąd Okręgowy w Szczecinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński