Ryszard Tomczyk zastąpi Józefa Falińskiego w sejmiku

Pierwsze posiedzenie samorządu wojewódzkiego w tym roku odbędzie się 10 lutego. Jeśli sejmik wygasi na nim mandat Józefa Falińskiego z PO, zastąpi go Ryszard Tomczyk z SLD.

Najbardziej oczekuje zmiany SLD, który już ponad rok temu wnioskował o odwołanie swojego byłego kolegi partyjnego, dziś radnego PO, Józefa Falińskiego. Gdy odejdzie, jego miejsce zajmie kolejny z listy lewicy, tj. Ryszard Tomczyk, dziś profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego.

- Oczekujemy, że decyzja o wygaszeniu mandatu Józefa Falińskiego podjęta zostanie już na pierwszym w tym roku posiedzeniu sejmiku i że PO podda się decyzji wojewody i ministerstwa - mówi Dariusz Wieczorek, przewodniczący wojewódzkiej organizacji SLD w Szczecinie.

SLD bardzo ceni Tomczyka. Dwukrotnie był w zarządzie województwa, ma dużą wiedzę na temat nauki, kultury i stosunków międzynarodowych. Jest doktorem nauk humanistycznych Uniwersytetu Szczecińskiego i stypendystą prestiżowej Fundacji Lanckorońskich z Brzezia w Londynie. Obecnie pracuje na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Rzeszowskiego.

- Umowę mam podpisaną do czerwca, co nie znaczy, bym w przeciwieństwie do co niektórych radnych nie zjawiał się na każdym posiedzeniu sejmiku zachodniopomorskiego - śmieje się prof. Tomczyk i zapewnia: - Zawsze poważnie traktowałem swoją pracę, gdy więc zapadnie już decyzja, będę skrupulatnie wywiązywał się ze swoich obowiązków.

Praktycznie Tomczyk pojawi się dopiero na drugiej tegorocznej sesji sejmiku w marcu i wówczas to złoży ślubowanie. O ile na tej pierwszej sejmik wygasi mandat Józefa Falińskiego.

Przypomnijmy, że sprawa tego radnego ciągnie się dość długo i nie z jego winy. Przez ponad rok łączył funkcję radnego i wiceprezesa wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie, choć prawo tego zabrania. Problem polegał na tym, że Faliński złożył rezygnację z funkcji wiceprezesa, ale rada nadzorcza nie podjęła w tej sprawie decyzji. Skutki pełnienia dwóch funkcji i nie podejmowanie decyzji przez radę spadły nie na nią, a na radnego, który teraz ponosi tego konsekwencje.