Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przetarg na ziemię w Świnoujściu wygrał syn przewodniczącego rady miasta

Hanna Nowak-Lachowska
- Nigdy nic od miasta osobiście nie kupiłem - zapewnia przewodniczący rady miasta Zbigniew Pomieczyński. - Powinienem dbać o interesy syna, a ja odwrotnie. Dbam o interes miasta. Po prostu ratowałem sytuację.
- Nigdy nic od miasta osobiście nie kupiłem - zapewnia przewodniczący rady miasta Zbigniew Pomieczyński. - Powinienem dbać o interesy syna, a ja odwrotnie. Dbam o interes miasta. Po prostu ratowałem sytuację. Sławek Ryfczyński
Zaledwie kilka dni po zarejestrowaniu, firma syna przewodniczącego rady miasta wydzierżawiła od miasta bardzo atrakcyjną ziemię przy ulicy Wojska Polskiego. - Działałem dla dobra miasta - odpowiada przewodniczący.

W mieście aż huczy od plotek, że przewodniczący rady miasta Zbigniew Pomieczyński załatwił synowi działkę. On sam nie ukrywa, że osobiście namawiał syna, żeby stanął do przetargu. Ale, jak tłumaczy, robił to dla dobra miasta.

To nie ja, to syn

Miasto wystawiło działkę o powierzchni 5383 metrów kwadratowych, tuż obok powstającego centrum handlowo-mieszkalnego "Platan". Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego ma przeznaczenie rekreacyjno-usługowe-hotelowe.

Cena wywoławcza była 2,50 złotych netto (rocznie) za metr kwadratowy. Do przetargu stanęły dwie firmy: poznańska, która buduje "Platan" i szczecińska M&A. Wygrała ta druga. Dała 31 złotych netto za metr. Nie byłoby w tym może nic podejrzanego, gdyby nie fakt, że jej współwłaścicielem jest Marcin Pomieczyński, a sama firma powstała zaledwie 2 grudnia tego roku. Do Krajowego Rejestru Sądowego została wpisana jeszcze później, bo dzień przed przetargiem.

- To nie ja przystąpiłem do przetargu, tylko spółka, w której jest mój syn - mówi przewodniczący rady Zbigniew Pomieczyński. - Chociaż rzeczywiście można to wiązać w jakiś tam sposób.

Mówi, że go błagał

Dodaje, że prosił, a nawet jak powiedział "wręcz błagał" syna, aby ten startował w przetargu.

- Uważam, że ta działeczka jest bardzo atrakcyjna - dodaje Zbigniew Pomieczyński. - Do przetargu przystąpiła tylko jedna firma. Uprosiłem syna, żeby też wystartował jako firma, bo chciałem podnieść wartość tej działki. A jeżeli uda mu się wygrać, to żeby jego firma coś ładnego w tym miejscu dla miasta zrobiła.

Twierdzi, że chciał pomóc

Przewodniczący nie ograniczył się tylko do uproszenia syna. W dniu, kiedy mijał termin wpłacenia wadium, wymaganą kwotę Zbigniew Pomieczyński przelał z własnego konta na rzecz urzędu miasta. Nie widzi w tym jednak nic niewłaściwego.

- Mijał termin, chodziło o czas. A firma syna ma konto w innym banku. Przelew mógłby iść nawet i trzy dni - tłumaczy Zbigniew Pomieczyński. - A ja mam konto w tym samym banku, co urząd miasta. Przepuściłem więc pieniądze na wadium przez moje konto, żeby firma syna nie odpadła z przetargu.

Zajrzał do ojca

Jedna z osób, która była przy przetargu powiedziała nam, że podczas przerwy, Marcin Pomieczyński wyszedł z sali i poszedł... do gabinetu swojego ojca.

- Przewodniczący komisji zarządził przerwę, bo chciał sprawdzić dokument o zarejestrowaniu tej firm w KRS - mówi nasz rozmówca.

Można było unieważnić

W ubiegłym roku miasto chciało wydzierżawić działkę bez przetargu firmie, która stawia "Platan". Sprawa stanęła na sesji. Radni nie zgodzili się. Przetarg przygotowywano przez rok.

- Obawiałem się, że skoro tym razem do przetargu stanęła tylko ta właśnie firma, to teren pójdzie zbyt tanio - broni się Zbigniew Pomieczyński. - Nie chciałem, żeby zarobili na mieście. To miasto miało zyskać.

Ci, którzy krytukują przewodniczącego za pomoc firmie syna w przetargu, patrzą na to jednak inaczej.

- Rzeczywiście przetarg powinien być - przyznają. - Ale nie trudno nie odnieść wrażenia, że pan przewodniczący zabiegał o niego nie dla dobra miasta, ale korzyści swojej czy swoich najbliższych.

Dodają, że jeśli teraz do przetargu stanęła tylko jedna firma, to można go było unieważnić i ogłosić jeszcze raz.

- A podsyłać firmę własnego syna, to jest, delikatnie mówiąc, nie na miejscu. Tak nie powinien robić człowiek, który jest przewodniczącym rady tego miasta - mówią.

Radni bardzo ostrożnie

Ani radni opozycji, ani koalicji na razie nie mówią, czy będą chcieli wyjaśnienia sprawy.

- Nie ukrywam, że rozmawiamy o tym przetargu - mówi Joanna Agatowska. - Ale żadna decyzja nie zapadła. Mamy spotkanie klubu dzień przed sesją. Może wtedy?

Jak mówi, o przetargu dowiedziała się przez przypadek. Była akurat w biurze rady, gdy z gabinetu przewodniczącego wychodził jego syn.

- I wtedy powiedziano mi, że właśnie wygrał przetarg na działkę - dodaje Joanna Agatowska.

PO nawet się cieszy

Z kolei Irena Kurszewska z PO mówi, że w ewentualnym sprawdzeniu sprawy "większe pole do popisu" mają radni koalicji prezydenta. Przewodniczący Pomieczyński też do niej należy.

- Tak naprawdę, to przewodniczący zrobił nam przysługę - mówi Irena Kurszewska. - Cały czas podważamy oddanie bez przetargu firmie dr Irena Eris bardzo atrakcyjnej działki nad morzem. Uważamy, ze na przetargu miasto zarobiłoby na niej znacznie więcej. Syn pana przewodniczącego wygrywając przetarg na ziemię przy ulicy Wojska Polskiego, udowodnił że mamy rację.

Najwyżej moralnie

Niektórzy radni i to z obu stron nieoficjalnie przyznają, że są oburzeni całą sytuacją.

- Ale jeśli wszystko odbyło się zgodnie z prawem, to możemy oceniać postępowanie pana Pomieczyńskiego tylko i wyłącznie z punktu moralnego - mówią. - Nic więcej nie można zrobić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński