Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Portowcy na deskach (video)

Maurycy Brzykcy
Piłkarze Pogoni (żółte stroje) w ataku na bramkę Błękitnych. tym razem bramkarz gości, Kaczmarczyk, złapał piłkę.
Piłkarze Pogoni (żółte stroje) w ataku na bramkę Błękitnych. tym razem bramkarz gości, Kaczmarczyk, złapał piłkę. Andrzej Szkocki
To był dziwny mecz. Przez cały czas przewagę mieli portowcy, goście niemal przez całą drugą połowę grali w dziesięciu, a i tak piłkarze Pogoni przegrali.

Pogoń Szczecin - Błękitni Stargard 2:4 (2:1)

Bramki: Przewoźniak 2 (40, 43) - Gajda 2 (20- karny, 90), Jureczko (70), Gibas (90).
Czerwona kartka: Grzelak (54, Błękitni).

Pogoń: Łapczyński - Zawadzki, Skrzypek, Walburg, Jarymowicz (78 Cebulski), Skórski (46 Norsesowicz), Przewoźniak, Biliński, Parzy, Kowal (73 Kosakowski), Rydzak.

Błękitni: Kaczmarczyk - Procyk, Pustelnik, Grzelak, Gibas, Jankowski, Gerguła, Jureczko, Zdunek (90 Rybka), Woźniak (73 D. Karasiak), Gajda.

Sędziował: Michał Świderski.
Widzów: 3 500.

Błękitni przystąpili do tego spotkania z nowym trenerem na ławce rezerwowych, a właściwie na boisku, bowiem został nim doświadczony napastnik drużyny ze Stargardu, Robert Gajda. I to właśnie jemu należą się największe słowa uznania po sobotnim spotkaniu.

Nowa "miotła"

Zdaniem trenerów

Marcin Kaczmarek, Pogoń
- Wszyscy w klubie dostaliśmy ogromną lekcję pokory. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że drużynie, która marzy o tym, żeby grać gdzieś wyżej, nie powinny się przytrafiać takie rzeczy. Myślę, że moi zawodnicy wygrali ten mecz przy stanie 2:1, przed rzutem karnym. Nie potrafię zrozumieć sytuacji, w której straciliśmy bramkę na 2:2. Moi zawodnicy w tej sytuacji stali w 4, czy nawet 5 przy napastniku. Nikt nie potrafił odpowiednio zareagować. Piłka jest jednak brutalna, i tak jak powiedziałem: dostaliśmy lekcję pokory, z której należy jak najszybciej wyciągnąć wnioski.

Pierwszy mecz pod rządami nowego szkoleniowca jest zawsze specyficzny. Czasami zawodnicy przegrywają wysoko, gdyż od zmiany trenera upłynęło zbyt mało czasu i nie zdołali się jeszcze przestawić na nowy system gry. Z Błękitnymi było jednak inaczej. Robert Gajda był już w tym klubie od dłuższego czasu, więc wiedział jak dotrzeć do zawodników, wiedział dokładnie, które elementy gry najbardziej zawodzą. Wszystko to świetnie wykorzystał w meczu z Pogonią.

Portowcy mieli inicjatywę niemal od pierwszej do ostatniej minuty. Goście zrywali się jedynie do pojedynczych ataków, które prawie za każdym razem były bardzo groźne. Pogoń już w pierwszym kwadransie oddała kilka groźnych uderzeń, ale żadne z nich nie zdołało zmusić Marcina Kaczmarczyka do większego wysiłku. Swoich sił w strzałach z dystansu próbowali najaktywniejszy w szeregach gospodarzy Łukasz Skórski oraz Cezary Przewoźnaik i Radosław Biliński.

Gajda po raz pierwszy

Zdaniem trenerów

Robert Gajda, Błękitni:
- Chyba wszyscy widzieli, że nasze zwycięstwo było bardzo szczęśliwe. Bardzo się cieszymy. Taka jest piłka - tydzień temu mieliśmy bardzo dużo sytuacji, byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i zremisowaliśmy. Dzisiaj z gry byliśmy zespołem słabszym, ale udało się wywieźć 3 punkty z terenu, z którego już raczej nikt nie wywiezie 3 punktów, bo nikt nie będzie miał tyle szczęścia co my, a Pogoń nie będzie miała takiego pecha, jak dzisiaj. Myślę, ze ta wpadka nie przeszkodzi im w awansie do wyższej ligi.-

Robert Gajda znany jest ze swojego doskonałego dryblingu. Obrońcy, przeciwko którym występuje filigranowy napastnik, nie raz przekonali się już o tym. Tym razem grający trener pokazał pełnię swojej klasy w 20. minucie. Otrzymał ładne zagranie w pole karne od Bartłomieja Zdunka, "położył" pięknym zwodem na ziemi Pawła Skrzypka i dał się sfaulować Jakubowi Zawadzkiemu. Sędzia nie miał wyjścia, podyktował "jedenastkę" dla Błękitnych. Sam poszkodowany zabrał się do jej wykonania i nie pomylił się.

Portowcy zabrali się do odrabiania strat. Niestety dla nich znów byli nieskuteczni lub chcieli zbyt koronkowo wykończyć akcje. Wreszcie w 40. minucie prawą stroną popędził Tomasz Rydzak, zagrał w pole karne do Skórskiego, ten mógł już wtedy zdecydować się na strzał, jednak odegrał piłkę do Przewoźniaka. Napastnik Pogoni okiwał jeszcze rzucającego mu się pod nogi Kaczmaryczyka i strzelił na 1:1.

Nie minęło 5 minut, gdy portowcy wyszli już na prowadzenie. Tym razem gol Przewoźniaka był wynikiem ładnego ataku pozycyjnego. Wymiana kilku podań w środkowej strefie, odciągnięcie lewego obrońcy gości i Zawadzki znalazł się w dobrej sytuacji do dośrodkowania. Nie zmarnował jej, dograł dokładne na piąty metr, tam z bliska Przewoźniak nie dał szans Kaczmarczykowi.

Po przerwie inny mecz

Po zmianie stron boiska Pogoń atakowała dalej. W 54. minucie Pogoń "zarobiła" rzut karny. Przwoźniak ładnie minął bramkarza w sytuacji "sam na sam" i zamiast strzelać chciał jeszcze zabawić się z obrońcą gości, który ratował swój zespół dramatycznym wślizgiem. Kiedy ten był już na ziemi Przewoźniak strzelił, ale z bliska trafił w rękę Piotra Grzelaka. Sędzia nie wahał się, podyktował rzut karny dla gospodarzy, a gracza Błękitnych ukarał czerwoną kartką, choć wydaje się, że nie zrobił on ruchu ręką w kierunku piłki. Do "jedenastki" podszedł kapitan Biliński, który pierwszy raz w tym sezonie pomylił się z rzutu karnego. Jego intencje dobrze wyczuł Kaczmarczyk.

Pogoń atakowała dalej, jednak bez efektów bramkowych. Swoich sił próbowali Przewoźniak, Tomasz Parzy oraz Biliński, który po uderzeniu z 16 metrów trafił w poprzeczkę. Dobrą zmianę dał także Filip Kosakowski, któremu jednak również nie udało się pokonać Kaczmarczyka.

Tymczasem Błękitni, którzy grali w drugiej połowie bardzo mądrze, wyprowadzili kontrę. Zagranie w pole karne do Gajdy, ten po raz kolejny ośmiesza obrońców Pogoni swoimi zwodami i odgrywa do nadbiegającego Mateusza Jureczki. Pomocnik Błękitnych uderza od razu, piłka odbija się jeszcze od któregoś z obrońców Pogoni i mamy remis.

Gdzie asekuracja?

Podrażniona Pogoń od razu rusza do natarcia. Jednak Błękitni bronili remisu niczym wygranej, nie spodziewali się nawet, że zgarną z boiska trzy punkty po ostatnim gwizdku. Tym razem Daniel Karasiak dostał dobrą piłkę na lewym skrzydle, nie zdołali go dogonić obrońcy Pogoni, a ten odegrał ją na 16 metr, tam już nabiegał Gibas, który dał prowadzenie gościom. Radość w ich szeregach była ogromna.

Była ona jeszcze większa dwie minuty później. Tym razem Gajda, ustawiony tuż przed linią środkową, dostał świetne podanie, pobiegł z piłką sam przez całą połowę portowców, "objechał" bramkarza i przypieczętował zwycięstwo Błękitnych. Pytanie, dlaczego chociaż jeden z portowców nie asekurował bramkarza, pozostaje bez odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński