Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płacił za swoje

Krystyna Bogucka
Zbigniew Drejas oczekuje, że władze Starego Czarnowa pójdą z nim na ugodę i wypłacą mu 50 tysięcy odszkodowania. Twierdzi, że taką sumę otrzymał rolnik spod Gryfina, na którego działce też wybudowano studnie.
Zbigniew Drejas oczekuje, że władze Starego Czarnowa pójdą z nim na ugodę i wypłacą mu 50 tysięcy odszkodowania. Twierdzi, że taką sumę otrzymał rolnik spod Gryfina, na którego działce też wybudowano studnie. Marcin Bielecki
Mieszkaniec Żelisławca domaga się od władz gminy w Starym Czarnowie odszkodowania za wybudowanie na jego ziemi ujęcia wody. Grozi procesem. Ostrzega, że jeżeli prawne środki zawiodą, zamknie ujęcie i pozbawi wody mieszkańców wsi Żelisławiec i Kartno oraz ośrodek wypoczynkowy w Glinnej.

- Zrobię tak, jeżeli urzędnicy ze Starego Czarnowa doprowadzą mnie swoją biernością do ostateczności - ostrzega Zbigniew Drejas, na którego ziemi wybudowano sporne ujęcie wody. - Walczę z nimi o pieniądze już od października. Wtedy przez przypadek dowiedziałem się, że ziemia, na której znajdują się studnie jest moja. Minęły cztery miesiące, a rozmowy z władzami niczego nie przyniosły. Ignorują mnie. Mam tego dość.
Studnie zaopatrujące w wodę Kartno, Żelisławiec i Glinną wybudowano na skraju działki Zbigniewa Drejasa w latach 70.
- Byłem zdziwiony wybudowaną na moim gruncie budowlą - mówi Drejas. - W urzędzie gminy powiedziano mi jednak, że pas ziemi, na którym powstało ujęcie wody, nie należy do mnie, tylko do Funduszu Ziemi. Księgi wieczyste i dokumenty, które posiadał magistrat, świadczyły co innego, ale nie miałem do nich wglądu. Dlatego nie mogłem protestować, kiedy kazano mi płacić podatek za ziemię, która, według słów urzędników, nie należała do mnie. Płaciłem prawie przez trzydzieści lat. Teraz chcę odzyskać od władz Starego Czarnowa to co moje. Niech mi oddadzą niesłusznie pobierany podatek i pieniądze, które płaciłem za wodę z mojej działki.
Z ujęcia wody znajdującego się na działce pana Drejasa korzysta też Zakład Doświadczalny Instytutu Zootechniki w Kołbaczu. W jego oborach i chlewniach jest kilka tysięcy zwierząt.
- Wody w zbiornikach awaryjnych wystarczy na dwa dni - wyjaśnia Kazimierz Supera z zakładu doświadczalnego. - Potem wszystkie zwierzęta będą musiały pić wodę z płynącego opodal strumyka.
Wójt gminy, Tadeusz Osóch wyjaśnił, że obecne władze nie mogą ponosić winy za błędy popełnione przez poprzedników.
- Zapłacimy panu Drejasowi tylko za dziesięć lat - tłumaczy Osóch. - Więcej nie może od nas oczekiwać, bo sprawa studni uległa przedawnieniu. Złożyliśmy mu też propozycję kupna ziemi, na której znajduje się ujęcie. Nie chciał jej przyjąć. Myślałem jednak, że się jakoś dogadamy. Pomysł z zamknięciem zaworów jest absurdalny. Przecież on nie może stać ponad prawem i pozbawiać ludzi wody.
Zbigniew Drejas wyjaśnia, że nad prawem nie stoi, tylko o nie walczy.
- Wójt i cały zarząd mnie lekceważy i celowo wprowadza w błąd - mówi. - Proponowano mi zwrot pieniędzy tylko za trzy lata, a nie jak powiedziano GŁOSowi za 10. O reszcie pieniędzy kazano mi zapomnieć. Jestem zbyt biedny, by sobie pozwolić na taki zanik pamięci. Wszystkimi możliwymi sposobami będę walczył o swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński