Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oby tak spokojnie było za rok

Maciej Janiak, 2 stycznia 2006 r.
Miejskie witanie Nowego Roku nigdy nie cieszyło się dużą frekwencją. W tym roku nad Odrę przyszło kilka tysięcy szczecinian. Najbardziej widowiskowy był pokaz sztucznych ogni.
Miejskie witanie Nowego Roku nigdy nie cieszyło się dużą frekwencją. W tym roku nad Odrę przyszło kilka tysięcy szczecinian. Najbardziej widowiskowy był pokaz sztucznych ogni. Marcin Bielecki
Tak spokojnej zabawy w tę jedyną noc w roku nie było od dawna. W Szczecinie na ulicach i w parkach spotkać było można na każdym kroku policjantów. Pojawili się też funkcjonariusze na koniach. Było bezpiecznie i na szczęście bez ludzkich tragedii.

- Noc Sylwestrowa była bardzo spokojna, wyjątkowo spokojna - mówi st. sierżant. Katarzyna Legan z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

Interwencji było więcej niż zwykle, ale polegały one głównie na uspokajaniu podchmielonych i głośnych gości miejskiej zabawy na Wałach Chrobrego.

Z finalistą "Idola"

Wspólna zabawa szczecinian nad Odrą rozpoczęła się jeszcze na długo przed wybiciem północy. Na Wałach Chrobrego pojawiło się kilka tysięcy mieszkańców miasta, tłoku jednak nie było. Dla nich zagrał finalista "Idola" Maciej Silski. Pod sceną, gdzie było najtłoczniej, szczecinianie palili sztuczne ognie, śpiewali i tańczyli w rytm znanych szlagierów.

Przed północą na telebimie można było obejrzeć w telegraficznym skrócie najważniejsze wydarzenia minionego roku m. in. obchody Grudnia '70, Dni Morza, stawianie Anioła Wolności na pl. Solidarności. Później na scenie pojawił się z życzeniami prezydent Marian Jurczyk, życzył zebranym m.in. lepszego i godniejszego życia. Życzenia prezydenta były wyjątkowo krótkie.

- Nie da się mówić - zakończył zagłuszany przez publiczność Marian Jurczyk.
Później było wspólne odliczanie ostatnich sekund starego roku i w górę, w akompaniamencie muzyki poważnej, wystrzeliły sztuczne ognie. Pokaz trwał ok. 10 min. W tym roku skromnie strzelały szampany. Sporo mieszkańców przyniosło za to swoje petardy.

Spokojny dyżur

Przed godz. 1 w szpitalu na Unii Lubelskiej było spokojnie.

- Do tej pory trafiły do nas tylko dwie osoby po wybuchach petard - mówił Piotr Prowans, chirurg na dyżurze.

Jeden z poparzonych już opatrzony przysnął na ławce przed gabinetem. W sumie tej nocy było tylko kilka osób zranionych przez wybuchające petardy. Ale były też osoby, które z balów przychodziły z bolesnymi skutkami szalonych zabaw. Spokojną noc mieli też szczecińscy strażacy. Paliło się kilka pojemników, prawdopodobnie po wrzuceniu petardy.

Pierwszy był Andrzej

O godz. 1.20 w szpitalu na Pomorzanach przyszedł na świat pierwszy szczecinianin rocznik 2006. Ma na imię Andrzej, waży prawie trzy kilo i mierzy 55 cm. Andrzej podobno "pchał się na świat" już od Wigilii.

- Od chwili przyjazdu do szpitala poród trwał dwie godziny - powiedziała wczoraj "Głosowi" Agata Szwed, mama Andrzeja.

- To moje pierwsze dziecko. Termin miałam na 8 stycznia, teraz nikt sie tego nie spodziewał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński