Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kato, czyli cyngiel, który pomylił cel

Mariusz Parkitny
Jacek N. na ławie oskarżonych (drugi z prawej). Pseudonim Kato przybrał sobie podobno na cześć ulubionego bohatera filmowego. To Kato, służący detektywa Clouseau z serialu "Różowa Pantera". Służący, który choć zawsze zaskakuje swego pana, na końcu sromotnie przegrywa. Drugi z lewej - Piotr R.
Jacek N. na ławie oskarżonych (drugi z prawej). Pseudonim Kato przybrał sobie podobno na cześć ulubionego bohatera filmowego. To Kato, służący detektywa Clouseau z serialu "Różowa Pantera". Służący, który choć zawsze zaskakuje swego pana, na końcu sromotnie przegrywa. Drugi z lewej - Piotr R. Andrzej Szkocki
Gdy po raz pierwszy dostał dożywocie, nie drgnęła mu nawet powieka. Wkurzył się dopiero, gdy sędzia obśmiał jego zdolności płatnego zabójcy.

Jacek N. ps. Kato. Przez media okrzyknięty "cynglem". W środowisku gangsterskim to określenie faceta od mokrej roboty, płatnego zabójcy. Od siedmiu lat w celi. Cechy szczególne - pomarańczowy drelich więzienny. Przysługuje tylko najbardziej niebezpiecznym przestępcom. Z respektem mówi o nim nawet Jarosław S. ps. Masa, gangster i najbardziej znany świadek koronny w Polsce.

Ale teraz Kato jest grzeczny. Przynajmniej w sali sądowej. Dziennikarzom kiwa głową na powitanie. Odpowiada na pytania sądu, sam zadaje je biegłym. Mówi cicho i spokojnie. Wolne chwile, których mu nie brakuje, spędza na siłowni i czytając akta swojej sprawy.

Areszt uratował mu życie

41-letni Kato spędził jedną czwartą część życia w więzieniach. Gangsterskie szlify doskonalił pod okiem najlepszych. Najpierw związany z Pruszkowem, a potem z Markiem M. ps. Oczko.

Teraz czeka na wyrok. Prokuratura oskarża go o przyjęcie zlecenia na zabójstwo innego gangstera - Piotra R. Kato zdołał jedynie go zranić, ale zastrzelił jego dziewczynę. Potem sam zaczął mieć kłopoty. Zleceniodawcy chcieli go ukarać za spartaczoną robotę. Podobno pokój wygłuszony folią, by nie było słychać wystrzału, był już gotowy. Tam chciano zwabić Kato. Przed śmiercią uratowało go aresztowanie.

To wersja prokuratury i Piotra R. Ten ostatni zdecydował się w końcu opowiedzieć, co wydarzyło się w mieszkaniu na osiedlu w szwedzkim Malmoe. Teraz obawia się zemsty Jacka N. Poskarżył się, że Kato zlecił zabicie go za zdradę. Jacek N. milczy na ten temat.

Za zabójstwo w Malmoe Kato już raz dostał dożywocie. Teraz proces toczy się od nowa. Sąd apelacyjny uznał, że trzeba przesłuchać kolejnych świadków. Kato konsekwentnie zaprzecza, że strzelał do Piotra i Moniki H. Zadaje dziesiątki pytań biegłym od batalistyki. Chce udowodnić, że nie używał broni w mieszkaniu w Malmoe. Wyrok wkrótce.

Gangster się zakochuje

To historia porachunków gangsterskich, w której padają nazwiska największych przestępców w Polsce.

Jest koniec lat 90. Piotr R. poznaje Kato, gdy ten w niejasnych okolicznościach przyjeżdża do Szczecina. Wcześniej podobno podpadł szefom Pruszkowa. W Szczecinie Jacek N. zostaje ochroniarzem Marka M., ps. Oczko. Piotr R. jest "żołnierzem" w tej grupie (dostanie za to 3,5 roku więzienia). Zaprzyjaźnia się z Kato.
Podczas swoich gangsterskich przygód w Szczecinie 37-letni Piotr R. poznaje 20-letnią Monikę H. Zakochuje się w niej. I to z nią ucieka na lewym paszporcie za granicę, gdy policja rozbija gang Oczki.

Wpada wtedy większość gangsterów. Ale kilkunastu udaje się uciec na Zachód. Wśród szczęśliwców oprócz Piotra R. jest Sylwester O. ps. Sylwek. Na Zachodzie zakładają gang, który trudni się napadami na tiry, handlem narkotykami, rozbojami. Działają w Szwecji, Niemczech, Holandii.

Piotr R. mieszka w Malmoe ze swoją dziewczyną. Po kilku miesiącach gangsterki postanawia, że chce zerwać z przeszłością. Wspomina o tym kumplom. Od tej chwili zaczynają się jego kłopoty.

- Chcieli mnie zabić, bo kiedyś powiedziałem, że wrócę do Polski. Ale nie miałem zamiaru nikogo wsypać - mówi Piotr R.

Trzy strzały

W połowie 1999 r. Kato odwiedza Piotra R. w Malmoe. R. niczego nie podejrzewa. Rzuca mu nawet klucze od domofonu. W mieszkaniu Kato zaczyna strzelać. Zabija leżącą na tapczanie Monikę H. Chwilę wcześniej dziewczyna próbuje dzwonić na policję. W kierunku R. Kato posyła trzy strzały. Jeden trafia go w plecy. Piotr R. udaje trupa. I dzięki temu przeżyje. Kato ucieka, ale przed blokiem widzi go sąsiad.

Jackowi N. udaje się uciec do Polski. Szwedzi wszczynają śledztwo. Piotr R. nie chce powiedzieć, kto do niego strzelał. Zrobił to dopiero, gdy Kato trafił do aresztu w Polsce. Kato wpada w ręce policji przez przypadek.

- W Szwecji są liberalne przepisy. Już dawno by wyszedł na wolność, gdyby tam był sądzony. A tu grozi mu dożywocie - tłumaczył wcześniejsze milczenie Piotr R.

- Narzeczonego mojej córki poznałam w knajpce przy alei Jedności Narodowej w Szczecinie. Potem ona została zabita, a on zraniony. Strzelał ten mężczyzna, który siedzi na ławie oskarżonych - mówiła na jednej z rozpraw przeciwko Jackowi N. matka zastrzelonej Moniki.

- Nie zabiłem pani córki - odpowie Kato, patrząc jej prosto w oczy.

Kto był zleceniodawcą? To bada prokuratura w Warszawie. Padają nazwiska gangstera ps. Sylwek (prawa ręka Oczki i główny organizator gangu na Zachodzie, za który odsiaduje wyrok) oraz Tomasza W. ps. Pastor. To były przyjaciel Piotra R. Siedzi w więzieniu w Niemczech za udział w gangu.

- Teraz wiem, że Pastor udawał przyjaźń, by mieć mnie na widoku - twierdzi Piotr R.

Masa o Kato

Jacek N. zna większość głównych gangsterów w Polsce. O swojej znajomości z nim opowiadał Jarosław M. ps. Masa, gangster, który poszedł na współpracę z prokuraturą i teraz sypie dawnych kumpli. Oto, co mówił o Kato:

- Pamiętam taką sytuację, gdy jechaliśmy autem. Prowadził Kato. Był pijany. Potrącił przechodnia tylko dlatego, że wolno szedł przez jezdnię - opowiadał.

- Co on kur... się tak wlecze. Ja mu pomogę - miał powiedzieć Kato chwilę przed potrąceniem.

Jacek N. nie komentuje rewelacji na swój temat. Najbardziej zależy mu na podważeniu opinii biegłych, którzy badali lot wystrzelonych pocisków.

- Społeczeństwo nie chce, aby taki człowiek chodził na wolności. To było zabójstwo na zlecenie. Ale marny z pana płatny zabójca - mówił o nim sędzia Dariusz Ścisłowski.

Te ostatnie słowa zabolały Kato najbardziej. Nie potrafił ukryć grymasu na twarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński