Znalezisko na Syrenich Stawach, dzięki któremu udało się zidentyfikować francuskiego jeńca to jego nieśmiertelnik, czyli kawałek blaszki z perforacją ułatwiającą jej przełamanie na dwie części. Umożliwia to identyfikację żołnierzy w razie ich śmierci bądź ranienia. Odkrycia dokonał Kuba Łybek ze Stowarzyszenie Eksploracyjno-Historycznego "Warta".
- Przedmiot ten ukazał mroczną stronę okolic dawnego Sanatorium Fundacji im. Ernsta Moritza Arndta oraz restauracji Lindenhof, gdzie funkcjonowała jedna z filii obozu jenieckiego prowadzonego przez Niemców w latach 1940-45 - relacjonują działacze Stowarzyszenia Denkmal Pomorze. - Wiedzieliśmy o jego istnieniu, jednak nigdy wcześniej nie udało nam się odnaleźć przedmiotu ściśle z nim związanego. Wszyscy zgodnie uznaliśmy, że postaramy się dotrzeć do dokumentów źródłowych, które przybliżą historię żołnierza i być może pozwolą na odnalezienie jego rodziny.
Kim był właściciel znalezionego nieśmiertelnika?
Dzięki współpracy ze stroną francuską, a konkretnie z organizacją Souvenir Français Ille sur Tet udało się ustalić losy właściciela nieśmiertelnika.
To Henri Luis Durand (syn Louisa Adriena i Beauleret Ernestine), urodzony 28 lutego 1918 roku w Lariviere. Z zawodu budowniczy, który w roku 1938 został powołany do wojska w mieście Chamount. Służył w 12 Regiment d’ Infanterie de Forteresse (pułk piechoty fortecznej) sformowanym 22 sierpnia 1939 roku. Jednostka obsadzała słynną Linię Maginota (ściślej jej przedłużenie: Linię Obrony Renu), a konkretnie odcinek Altkirch, u zbiegu granicy szwajcarsko-niemiecko-francuskiej. W czerwcu 1940 roku jednostki 12 pułku broniły Belfortu. 19 czerwca dla Henriego kończy się walka. 1 batalion pułku walczył pod La Chapelle sous Rougemont i zostaje rozproszony. Henri trafił do niewoli.
Wiemy jak potoczyły się jego dalsze losy. Jest szansa, że nieśmiertelnik wróci do rodziny właściciela.
- W uzyskanych dokumentach widnieje informacja, że Durand był jeńcem Stalagu II C (nr. obozowy 79894), repatriantem z 20 maja 1945 roku. Przyznano mu kategorię inwalidzką, która być może była efektem odniesionych podczas walk ran lub złego traktowania w obozie. Na szczęście Henri Durand przetrwał to piekło i zmarł w swojej ojczyźnie w 1979 roku - relacjonują odkrywcy. - Miał dwoje rodzeństwa, z którego brat (Paul) zmarł w 1999 roku pozostawiając 5 potomków i właśnie do jednego z nich udało nam się już dotrzeć. Wdowa po Henrim zmarła w 2009 roku. Możemy się jedynie domyślać, że francuski jeniec, jak wielu innych żołnierzy był wykorzystywany przez Niemców do niewolniczej pracy w ramach prowadzonego obozu. Być może obsługiwali sanatorium, leśniczówkę lub tereny dawnej restauracji. Bardzo nas cieszy nawiązanie kontaktu z rodziną. Liczymy, że może zaowocować to uzyskaniem dodatkowych informacji o życiu jeńców w dawnym Szczecinie.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?