MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Globisz: Z piłką jak z matematyką (mp3)

Krzysztof Dziedzic
Michał Globisz twierdzi, że praca piłkarskich wojewódzkich ośrodków szkolenia to przyszłość polskiego futbolu - chociaż jej efekty nie przyjdą zbyt szybko.
Michał Globisz twierdzi, że praca piłkarskich wojewódzkich ośrodków szkolenia to przyszłość polskiego futbolu - chociaż jej efekty nie przyjdą zbyt szybko.
Trener młodzieżowej reprezentacji Polski Michał Globisz opowiada o pracy wojewódzkich ośrodków szkolenia młodych piłkarzy.

Michał Globisz

Michał Globisz

Trener od 1982 roku związany z Polskim Związkiem Piłki Nożnej jako opiekun drużyn juniorskich i młodzieżowych. Zdobywca srebrnego medalu mistrzostw Europy drużyn do lat 16 (U-16) w 1999 roku i złotego medalu mistrzostw Europy U-18 w 2001 roku. Ostatnio prowadził reprezentację do lat 20, która w mistrzostwach świata pokonała w grupie Brazylię 1:0 i awansowała do 1/8 finału, gdzie przegrała z późniejszym mistrzem, Argentyną 1:3. Obecnie trener kadry do lat 18.

- Co pan robi w Szczecinie?

- Jestem koordynatorem wszystkich 16 wojewódzkich ośrodków szkolenia młodych piłkarzy w Polsce. Rozpocząłem w nich wizytację i dlatego przyjechałem do waszego miasta. Przyjrzałem się zajęciom dwóch klas. Jednak najważniejsze są dla mnie obiekty, z których młodzież korzysta. Zależy mi na tym, aby wszystkie 16 ośrodków pracowało identycznie w takich samych warunkach. Aby wszędzie były takie same warunki w internatach i aby wszędzie były boiska ze sztuczną nawierzchnią. Nie wszędzie obecnie są takie boiska, ale powstają jak grzyby po deszczu.

- W Szczecinie jest z tym kiepsko...

- Byłem u was dwa lata temu. Przepraszam, ale... zapachniało wtedy wioseczką. Teraz jest zupełnie inaczej. Pokoje są czyste i schludne. Szatnie są dobre. Nie ma jednego: sztucznej trawy. Jednak prezes Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej Jan Bednarek zapewnił mnie, że w 2008 roku będzie takie pełnowymiarowe boisko ze sztucznym oświetleniem.

- Jaki jest cel tych ośrodków?

- Praca w nich nie jest układana pod drużynę - jest układana indywidualnie pod piłkarzy. Nie chodzi o to, by zbudować zespół. Chodzi o to, by wyszkolić poszczególnych zawodników. Tak, by absolwenci ośrodków nie grali niżej, niż w III lidze. Skopiowaliśmy system francuski z lat 70.. Im stosunkowo niedawno przyszły efekty tej pracy, więc my też będziemy musieli trochę poczekać.

- Nie widzi pan żadnych problemów w pracy ośrodków?

- Problemy są z klubami. A raczej z trenerami, którzy nie chcą oddawać swych najlepszych młodych zawodników do tych ośrodków. Takich trenerów kretynów - może pan śmiało tego słowa użyć - jest ciągle dużo. Mam jednak nadzieję, że będzie ich coraz mniej. Jedynym dla mnie problemem jest, że nie wszyscy najzdolniejsi młodzi piłkarze trafiają do tych ośrodków.

- Jak wyglądają zajęcia?

- Musi być jak w szkole. Weźmy np. matematykę. Jak ktoś zaczyna się uczyć, to najpierw musimy poznać dodawanie, a nie całki czy różniczkowanie. Tak samo jest z naszymi piłkarzami. Zajmiemy się podaniami i strzałami. To musi być wykonywane idealnie.

- W reprezentacjach młodzieżowych pracował pan z wieloma ciekawymi piłkarzami. Bardzo wysokie mniemanie miał pan o byłym zawodniku Pogoni Szczecin, Rafale Grzelaku. Czy ma szansę dostać się do reprezentacji Polski, która pojedzie na finały mistrzostw Europy?

- Każdy ma szansę. Jednak trzeba albo grać w silnym klubie, albo umieć się pokazać. Piłkarze grający w polskiej lidze mają większe szanse na występy w kadrze, niż ci, co grają "ogony" za granicą lub występują w mało znanych klubach, których u nas prawie nikt nie ogląda - jak Boavista Porto Grzelaka. Mam nadal wielki sentyment do Rafała, bo mam sentyment do lewonożnych zawodników. Jednak kadra jest kadrą: gra w niej tylko kilkunastu najlepszych polskich piłkarzy.

- Mało kto ogląda też występy innego pana byłego podopiecznego, Sebastiana Mili.

- Sebastian popełnił fatalny błąd, przechodząc do ligi austriackiej. Tam się gryzie, bije, szarpie - ale nie za wiele gra w piłkę. A Sebastian jest dość słaby fizycznie. Moim zdaniem występując obecnie w Norwegii też popełnia błąd. Powinien jak najszybciej wrócić do Polski.

- Jest pan zadowolony widząc, ilu piłkarzy z pana reprezentacji juniorskich gra teraz w pierwszej kadrze?

- Licząc wychodzi, że w 18-osobowej kadrze Leo Beenhakkera jest sześciu "moich" zawodników: Tomasz Kuszczak, Paweł Golański, Wojciech Łobodziński, Radosław Matusiak i chyba można jeszcze dodać Przemysława Kaźmierczaka i Pawła Brożka. Sześciu - to chyba zadowalająca ilość.

- Kiedyś jako trener kadry zarabiał pan 2300 złotych. Teraz trochę lepiej?

- Zarabiam kilkakrotnie więcej i to mnie satysfakcjonuje.

- To może także na pytanie: "Jakim pan jeździ samochodem" nie odpowiada pan już: "trolejbusem 23 i autobusem 180"?

- Cha, cha - a właśnie, że tak! Tylko, że doszedł jeszcze jeden autobus...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński