W lipcu ubiegłego roku Bogdan Klimczak rozwiódł się z żoną. Teraz - zgodnie z nakazem sądu - musi wynieść się z mieszkania.
- Poszedłem do Urzędu Miasta i Gminy, by złożyć wniosek o przyznanie lokalu socjalnego. Ale wniosku nie chciano mi dać. A burmistrz powiedział, bym zamieszkał w piwnicy, bo żadnego mieszkania nie dostanę - żali się "Głosowi" myśliborzanin.
Burmistrz zaprzecza
Już wcześniej pan Bogdan poskarżył się wojewodzie, że burmistrz nie przydzielił mu lokalu socjalnego. Wojewoda przekazał skargę myśliborskiej radzie miejskiej. Ta zaś uznała ją za bezzasadną.
Radni podjęli tę decyzję na ostatniej sesji po zapoznaniu się z wyjaśnieniami burmistrza Romana Matijuka. Burmistrz nie chce zdradzić, co mówił rajcom. Twierdzi, że nie może ujawniać szczegółów dotyczących sytuacji rodzinnej Bogdana Klimczaka. Zaprzecza też, by kazał myśliborzaninowi przeprowadzić się do piwnicy. - Ten człowiek kłamie - mówi Matijuk.
Nie może się denerwować
Według słów burmistrza, pan Bogdan nie ma co liczyć na lokal socjalny. Jest bowiem traktowany jako jednoosobowa rodzina. Na mieszkanie czekają zaś od lat rodzice z kilkorgiem dzieci. Niektórzy ubiegają się o lokal od 1997 r.
- Osoby z wyrokiem eksmisyjnym trafiają na listę oczekujących na lokal automatyczne. Nie trzeba pisać żadnego wniosku - dodaje Paweł Zabiszak, sekretarz gminy.
Bogdan Klimczak nie słyszał słów burmistrza. Postanowił, że nie będzie wchodził na salę obrad.
- Po wizycie u burmistrza miałem stan przedzawałowy. Teraz jestem na chorobowym. Nie mogę się denerwować - mówi cicho na korytarzu magistratu. - I gdzie ja teraz pójdę? - dodaje po chwili. - Żeby jeszcze rodzice żyli, byłoby inaczej...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?