Moim zdaniem
Moim zdaniem
Marek Rudnicki
Drzewa na opisywanym miejscu zasadzili przed laty mieszkańcy SM Wspólny Dom w okresie, gdy planowano tu utworzenie skweru osiedlowego. Posadzono 50 dębów. Dziś pozostało ich tylko 8. Przez ponad 50 lat żadna władza miejska nie utworzyła w Szczecinie nowego parku.
Już w pierwszych godzinach podniszczono dwa drzewa. Co będzie, gdy ruszą tu tłumy, by oglądać spektakl?
- Wypuszczone swobodnie słonie zaczęły objadać młode klony - opowiada Wiktoria Jeremicz, strażnik ochrony przyrody. - Dopiero na moją interwencję pracownik próbował je od nich odgonić. Razem ze mną widziało to wiele osób, które przyszły oglądać zwierzęta.
Kto im wydał zezwolenie
Na placyku rosło niegdyś 50 dębów. Po każdej imprezie organizowanej tu za pozwoleniem miasta znikały 2-3 drzewa. Za każdym razem raban podnosili ekolodzy. Po czym sadzono jakieś drzewa. Na przykład dwie topole, które po dwóch miesiącach uschły. W rachunkach miasta wszystko się jednak zgadzało: dwa zniszczone - dwa posadzone.
- Nie wiem kto im wydał zezwolenie na rozbicie się akurat w tym miejscu - dziwi się Bazyli Baran, przewodniczący rady miasta, którego zastaliśmy przy oglądaniu podniszczonego dębu szypułkowatego rosnącego w pobliżu postawionego namiotu. - Natychmiast dzwonię do komendanta straży miejskiej. W poniedziałek, jeszcze przed sesją, będę interweniował w sprawie zieleni miejskiej. Tak nie można. To musi się skończyć.
Granda i skandal
Sytuacja zdenerwowała też radnego Andrzeja Mickiewicza, który od dłuższego już czasu alarmuje, że w Szczecinie ubywa miejsc zielonych za cichym przyzwoleniem władz miejskich.
- Nie pojmuję, jak można tak nie szanować nielicznej zieleni, która nam pozostała - mówi zdenerwowany. - Coraz częściej dostrzegam całkowity brak nadzoru nad firmami, które coś robią w mieście. To jest po prostu granda i skandal. W poniedziałek na sesji składam interpelację w tej sprawie.
Przecież nic się nie stało
Po interwencji przewodniczącego rady na miejsce pojechali strażnicy miasta w towarzystwie dwóch przedstawicieli wydziału ochrony środowiska.
- Nie stwierdzono żadnych uszkodzeń - twierdzi Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa straży miejskiej. - Taka była opinia przedstawicieli wydziału ochrony środowiska.
- To już przechodzi wszelkie pojęcie - reaguje na te słowa Wiktoria Jeremicz. - Słonie obgryzały drzewo dokładnie o godz. 8.40, a strażnicy tam byli dopiero po zrobieniu rabanu o godz. 10.30. Co oglądali?
Opinią pracowników jest też zdziwiony przewodniczący rady, który osobiście oglądał drzewa. Do sprawy wkrótce wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?