Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brudy nie trafią pod dywan

Zbigniew Marecki
Obawiam się, że powiązania biznesowo-towarzyskie w terenie, między kadrą w jednostkach a miejscową elitą są tak silne, że mogą prowadzić do różnych nieprawidłowości - mówi Aleksander Szczygło.
Obawiam się, że powiązania biznesowo-towarzyskie w terenie, między kadrą w jednostkach a miejscową elitą są tak silne, że mogą prowadzić do różnych nieprawidłowości - mówi Aleksander Szczygło. Fotorzepa
Rozmowa z Aleksandrem Szczygłą, ministrem obrony narodowej

- Czy to normalne, że gdy dziennikarz przychodzi do jednostki z pytaniami dotyczącymi przeprowadzonej w niej kontroli, zamiast usłyszeć odpowiedzi, zostaje przesłuchany przez Żandarmerię Wojskową?

- Wszystko zależy od etapu postępowania, bo każdy przypadek trzeba indywidualnie ocenić. Nie jest jednak normalne, gdy informacje dotyczące nieprawidłowości są chowane. Generalnie zasada jest taka, że jeśli w grę nie wchodzi naruszenie tajemnicy państwowej, to nie ma powodu, aby nie informować o nieprawidłowościach w wojsku.

- A ja mam wrażenie, że dostałem kopię raportu z kontroli w 23. Batalionie Radiotechnicznym w Słupsku, bo ktoś obawiał się, że sprawa zostanie schowana pod dywan...

- Nie, nie ma takiej możliwości. Nic nie zostanie schowane pod dywan. Jednocześnie jednak powiem wyraźnie: osoba, która to zrobiła, a jest żołnierzem, nie powinna być w wojsku.

- A te osoby, które mają na sumieniu różne przekręty?

- Jeśli udowodni im się pospolite przestępstwa, powinny odejść z wojska. Ale to dotyczy także tych osób, które dokonały przecieku i zdradziły informacje niejawne. Nie chodzi o wyniki kontroli, tylko inne rzeczy w tym protokole. Błąd osoby, która go panu dostarczyła, polegał na tym, że nie usunęła informacji tajnych, związanych z bezpieczeństwem państwa. Dlatego teraz Żandarmeria Wojskowa prowadzi aż cztery śledztwa. Trzy dotyczą zarzutów postawionych przez kontrolerów, a czwarte ma wyjaśnić kwestię przecieku.

- A może zrobił to nie oficer czy inny wojskowy, który rozróżnia informacje tajne od jawnych, ale pracownik cywilny nie mogący już patrzeć na to, co się dzieje w jednostce?

- To niewykluczone. Pan ma prawo korzystać z różnych informacji. Może pan pisać i prosić o wyjaśnienia, tym bardziej że otrzymał pan kopię dokumentu, na którym nie było znamion tajności. Dlatego został pan przesłuchany tylko jako świadek. Jednak wojskowy lub pracownik cywilny wojska będzie odpowiadał za złamanie przepisów prawa wojskowego. To nie oznacza, ż jesteśmy przeciwni ujawnianiu działań korupcyjnych w wojsku. Przeciwnie. Tych przypadków jest wiele i zamierzamy z nimi walczyć.

- Komendant główny Żandarmerii Wojskowej twierdzi, że uzyskał dodatkowe siły i środki na działania antykorupcyjne w wojsku. Czy to oznacza, ujmując rzecz w skrócie, "prawo i sprawiedliwość" w wojsku?

- Takie działania powinny być normalne.

- Przecież Departament Kontroli MON działa od dawna?

- Obawiam się, że powiązania biznesowo-towarzyskie w terenie, między kadrą w jednostkach a miejscową elitą są tak silne, że mogą prowadzić do różnych nieprawidłowości. Dlatego jestem zwolennikiem częstej wymiany dowódców. Trzeba ich co jakiś czas przerzucać z jednej jednostki do drugiej, aby zapobiegać powstawaniu różnych więzi, co na przykład w przypadku organizowania przetargów, w których w grę wchodzą duże publiczne pieniądze, może kusić do działań łamiących prawo. Na takie praktyki nie ma zgody w wojsku.

- To jest jeden z pana pomysłów na funkcjonowanie armii?

- Nie, to kwestia zasad, które powinny w niej obowiązywać. Natomiast pomysłów dotyczących funkcjonowania wojska jest wiele. Generalnie chodzi o jej modernizację i przystosowanie do wymagań współczesności. Jeszcze niedawno armia sprawdzała swe przygotowanie do obrony naszego kraju tylko na poligonach. Misja w Iraku pokazała, jak dużo musimy zrobić, aby wojsko było rzeczywiście nowoczesne i zdolne do faktycznych działań bojowych. Musi się sprawdzać w warunkach bojowych, bo tylko wtedy można ocenić jego prawdziwą wartość. W tym kierunku będą zmierzać zmiany. Jeśli ktoś ich nie rozumie, będzie musiał odejść z wojska.

- Czy to oznacza, że z wojska muszą odejść ci oficerowie, którzy kształcili się w
ZSRR?

- Nie ma takiej prostej zasady. Muszą odejść ci, którzy nie zrozumieli konieczności zmian. Naszym problemem jest brak zaplecza intelektualnego, ale myślę, że to będzie się zmieniać, bo wreszcie zaczynamy tworzyć centrum kształcenia kadr wojskowych. Myślę, że pod komendą gen. bryg. Janusza Kręcikija takim miejscem będzie Akademia Obrony Narodowej. Poza tym chcemy, aby wojsko było atrakcyjnym graczem na rynku pracodawców.

- Musicie więc podwyższyć płace.

- Tak, wynagrodzenia dla żołnierzy muszą być wyższe. Szczególnie dla szeregowców zawodowych, bo bez tego nie utrzymamy tych ludzi w wojsku.

- Kiedy to nastąpi?

- Tak szybko, jak to będzie możliwe. Armia teraz potrzebuje ludzi przygotowanych do obsługi coraz nowocześniejszego sprzętu, a to wymaga wydatków na szkolenia. One są kosztowne, więc nie możemy sobie pozwalać na to, aby tak przygotowani ludzie odchodzili z wojska. Dlatego nie jesteśmy przeciwni kształceniu ludzi, ale musi ono być związane z potrzebami wojska, a nie służyć zaspokajaniu prywatnych ambicji. Te ostatnie trzeba realizować za własne pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński