Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałagan w spółdzielni

Emilia Chanczewska, 16 kwietnia 2004 r.
W stargardzkim Sądzie Pracy od grudnia ubiegłego roku trwa proces, który spółdzielni "Transmlecz" wytoczył jej były prezes.

Zygmunt Młynarski ma 63 lata, przez 36 lat pracował w firmie, która w 1990 roku przekształciła się w Spółdzielnię Pracy Transportu Mleczarskiego "Transmlecz". Na początku lat 90. był przewodniczącym rady nadzorczej. Następnie pełnił obowiązki prezesa zarządu, za co nie pobierał wynagrodzenia. Jednocześnie pracował tam w swoim zawodzie, jako kierowca. Gdy otrzymał propozycję objęcia etatu prezesa, nie przyjął jej. Nadal jeździł z towarem, a za obowiązki prezesa dostawał dodatek.

W spółdzielni nie było regulaminu pracy zarządu, który określałby zakres obowiązków prezesa, posługiwał się więc statutem i prawem spółdzielczym. Wszystkie uchwały podejmowane były przy współudziale rady nadzorczej, która działała drugą kadencję bez nowych wyborów. Rejestru wszystkich podejmowanych w tym czasie uchwał ówczesny prezes nie prowadził. Tak było do chwili rozwiązania umowy o pracę. Został odwołany 29 lutego 2000 r.

Zwolniono go dyscyplinarnie.

- Wcześniej nikt ze mną nie rozmawiał na ten temat, nie przedstawiał zastrzeżeń do mojej pracy, nie zgłaszał zarzutów niegospodarności - opowiada Zygmunt Młynarski. - Gdy chciałem iść na wcześniejszą emeryturę, rada nie zgodziła się. Nie spodziewałem się odwołania. Przewodnicząca rady nadzorczej odczytała mi uchwałę i powiedziała, że mam się natychmiast rozliczyć i wynosić. Na drugi dzień rano wszystkie zamki w biurze były powymieniane. Od tej pory nie wpuszczano mnie do biura, ani na teren zakładu. Świadectwo pracy dostałem pocztą. Po trzech latach oddali mi koce i radio z samochodu.

W aktach sprawy jest jedynie uchwała, rozwiązująca umowę z prezesem, lecz nie ma umowy.

- Jej nigdy nie było! - mówi Z. Młynarski.

W czasie gdy Młynarski był prezesem zarządu spółki, obecny prezes, Waldemar Penier zwolnił się ze spółdzielni, nie chcąc pełnić funkcji wiceprezesa. Zaledwie kilka miesięcy przepracowali razem, W. Penier był wtedy wicedyrektorem ds. technicznych. Od dnia zwolnienia Młynarskiego do dziś jest etatowym prezesem, ma podpisaną umowę o pracę na tym stanowisku. Młynarski twierdzi, że rada nadzorcza nie miała prawa powołać jego następcy, bo sama nie była wybrana. Dopiero po 13 miesiącach zmienili statut i wybrali się ponownie. Przewodniczącą wciąż jest Zenobia Walczak, która odmówiła komentarza w tej sprawie dla "Głosu".
- Usłyszałem, że nie chce już być prezesem, a ja byłem w tym czasie bezrobotny - zeznawał w Sądzie Pracy Waldemar Penier, tłumacząc swoją decyzję o zajęciu stanowiska prezesa. - Pracownicy mówili, że traktował spółdzielnię jak swój prywatny zakład, że źle się do nich odnosił, że nie współpracował z radą nadzorczą.

Sprawa w stargardzkim Sądzie Pracy nie jest pierwsza, wcześniej zajmował się nią już m.in. Sąd Apelacyjny w Poznaniu.

- Sprawa jest zagmatwana, sąd sam się zgubił - przyznaje sędzia Maria Szycher-Bruch, przewodnicząca Sądu Pracy, prowadząca sprawę. - Samego powoda zaskoczyło to, że Sąd Apelacyjny w Poznaniu dopatrzył się, że rada nadzorcza odwołując go była po zakończeniu kadencji. Rada była nielegalna, ale może zarzuty wobec prezesa były zasadne? My jesteśmy pierwszą instancją, będziemy badać, zastanawiać się...

- Mam zszarpaną opinię, nie mogę się z tego podnieść, rada nadzorcza to niekompetentni ludzie, którzy nie mieli prawa mnie osądzać! A jak przegram, kto poniesie koszty? - żali się Zygmunt Młynarski, który chce wrócić do pracy w "Transmleczu", żąda także odszkodowania.

W poniedziałek, 19 kwietnia, o godzinie 14, w Sądzie Pracy przy Bogusława 25 w Stargardzie zapadnie wyrok w tej sprawie. Tymczasem w "Transmleczu" urzęduje rada nadzorcza, której kadencja skończyła się 30 marca 2004 roku...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński