MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Arcydzieło kartografii z XVII w.

Andrzej Szkocki
– To było dzieło jego życia, jeszcze długo po nim nikt nie potrafił stworzyć lepszego dzieła kartograficznegona Pomorzu – mówi profesor Radosław Gaziński z Uniwersytetu Szczecińskiego.
– To było dzieło jego życia, jeszcze długo po nim nikt nie potrafił stworzyć lepszego dzieła kartograficznegona Pomorzu – mówi profesor Radosław Gaziński z Uniwersytetu Szczecińskiego. Andrzej Szkocki
To było wyjątkowe dzieło nowożytnej kartografii. Dzięki Lubinusowi możemy dziś zobaczyć jak wyglądało nowożytne Pomorze. Zlecenie na wykonanie mapy (a także kroniki) dostał Lubinus od księcia Filipa II.

23 marca przypadała 448 urodzin Eilharda Lubinusa, sławnego matematyka, geografa, filologa i teologa związanego z dziejami Księstwa Pomorskiego. Dziełem jego życia, które możemy podziwiać do dzisiaj, jest Wielka mapa Księstwa Pomorskiego. Mapa Eilhardusa Lubinusa jest nie tylko dokładna, ale zachwyca przy tym kunsztem wykonania: zobaczymy na niej drzewa genealogiczne rodu książęcego i szlachty, możemy podziwiać potwory morskie, żaglowce, a także herby szlachty pomorskiej.

- Lubinus, a właściwie Eilert Lübben był człowiekiem renesansu o wielu zainteresowaniach: był nie tylko kartografem, ale także matematykiem, poetą i teologiem - mówi prof. Radosław Gaziń-ski, historyk z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Ukończył studia w Rostocku. Zlecenie na wykonanie mapy księstwa pomorskiego otrzymał od księcia Filipa II, który oglądał mapę Rugii, także autorstwa Lubinusa.

Mapa Pomorza miała być załącznikiem do kroniki upamiętniającej dynastię Gryfitów i dzieje Pomorza. Kronika nie powstała, mapa na szczęście tak.

Jeździł i dokonywał pomiary

Lubinus rozpoczął pracę w 1611 roku.

- Przy dokonywaniu pomiarów posługiwał się prymitywnymi z dzisiejszego punktu widzenia przyrządami - wyjaśnia Radosław Gaziński. - Była to laska Św. Jakuba, dzięki której można było zmierzyć wysokość niedostępnych miejsc oraz odległość do nich, astrolabium, które służyło do odczytywania pozycji z gwiazd oraz kwadrat geometryczny, który służył do pomiaru kątów i wysokości.

Lubinus dwukrotnie wybrał się w podróż, zjeździł teren całego księstwa pomorskiego, najpierw na zachód od Odry, następnie jego wschodnią część. W ciągu zaledwie 54 dni Lubinus objechał 152 miejscowości i przebył około 1500 kilometrów. W czasie objazdu wykonywał liczne rysunki, notatki, wyliczenia. Następnie w 1617 roku wyruszył ponownie w podróż, żeby dokonać korekty swoich pomiarów.

Miedziany ryt

Ostatecznie na przełomie 1617 i 1618 roku mapa była gotowa. W końcu 1617 roku podjęto się prac miedziorytniczych. Wykonywał je Nikolaus Geelkercken, sztycharz zatrudniony w oficynie Jodocusa Hondiusa II w Amsterdamie. Każda z 12 płyt, na których wyryto mapę, ważyła 6 funtów. Niestety Filip II zmarł 3 lutego 1618 roku, nie doczekawszy wydania dzieła, któremu patronował. Pierwszy nakład wynosił zaledwie 20-30 egzemplarzy. Mierzyła 1,25 m x 2,21 m i przedstawiała Pomorze w skali 1:235000.

- Była ona wybitnym osiągnięciem kartograficznym, najdokładniejszą mapą w Niemczech, do jej stworzenia wykorzystano wszystkie wówczas dostępne osiągnięcia kartografii - opowiada prof. Gaziński.

Obok mapy znalazły się ciekawe elementy, podnoszące jej wartość artystyczną i historyczną. Możemy podziwiać widoki miast i miejscowości pomorskich. Malarz Johann Wolfart wykonując panoramy: Szczecina, Stargardu Szczecińskiego, Słupska, Trzebiatowa, Gryfic, Gartz, Sławna, Białogardu, Kamienia Pomorskiego, Wolina, Pyrzyc, Goleniowa, Dąbia, Szczecinka, Lęborka, Kołobrzegu, Koszalina, Darłowa i Bytowa.

Opieszałość szlachty

Wokół mapy umieszczono także herby szlachty.

- Niektóre pola pozostały także puste, wynikało to stąd, że nie wszystkie rody dostarczyły na czas swoje herby - wyjaśnia profesor Gaziński. Ostatecznie nie udało się ustalić aż 22 z nich. Część natomiast zaczerpnięto z herbarza Conradiego. To nie wszystko, na mapie są także dwa drzewa genealogiczne.

Pierwsze przedstawia dynastię Gryfitów począwszy od księcia Warcisława I, łącznie z ich wizerunkami. Drugie to wywód genealogiczny rodu książąt rugijskich, których posiadłości zostały włączone do Pomorza.

- Uwagę zwraca także dziesięciopolowy herb Pomorza otoczony wizerunkami książąt współczesnych Lubinusowi, a więc Filipa II, Filipa Juliusza - książę wołogoski, Franciszka I, Ulryka i Bogusława XIV, na dole znalazły się herby ziem wchodzących w skład księstwa. Poniżej, po obu stronach mapy, autor podał na siedmiu tablicach krótki geograficzno historyczno - gospodarczy opis Pomorza w języku łacińskim. Po lewej stronie, przy ostatniej wewnętrznej tablicy E. Lubinus umieścił swój portret i przyrządy miernicze, którymi posługiwał się w pracy kartograficznej.

Ale to nie wszystkie ciekawostki. Lubinus umieścił na mapie nie tylko lasy, wzgórza, miasta ale tak drobne obiekty jak karczmy i wiatraki. Nie zabrakło wręcz bajecznego stwora morskiego.

- Morze wyrzucało na brzeg morski wieloryby, które jak widać przedstawiano także na mapach, zachwyt budzą też żaglowce na morzu pod banderą holenderską - opowiada Gaziński.

Co widać w Szczecinie?

Na mapie znajduje się także panorama Szczecina. Możemy na niej zobaczyć obiekty, które do dziś są charakterystyczne dla Starego Miasta.

- Uważny obserwator dostrzeże Basztę Panieńską, na Dolnym Mieście widać ratusz, zamek książęcy - opowiada historyk. - Poza murami miejskimi wznosi się kościół Świętych Piotra i Pawła. Kościół Św. Jakuba wyróżnia się wyniosłą wieżą. Na panoramie są także widoczne dwie świątynie, które nie dotrwały do naszych czasów, a więc kościół Św. Mikołaja obok ratusza oraz kościół mariacki pomiędzy kościołem Piotra i Pawła a katedrą.

Lubinus zmarł w Rostocku 2 czerwca 1621 roku, gdzie został pochowany w kościele św. Jakuba. Z płyt wybito kilkadziesiąt egzemplarzy mapy, około pięćdziesiąt sztuk. Płyty zaginęły w czasie wojny trzydziestoletniej (1618-1648).

Do ich przypadkowego odnalezienia w połowie XVIII wieku. W Hamburgu ponownie odbito kilkadziesiąt egzemplarzy. W czasie wojny siedmioletniej tablice zaginęły, nie zostały odnalezione do dnia dzisiejszego. Kolejne odbitki tym razem w formie faksymilowej wydano w 1926 roku. Podobnie jak wydania wcześniejsze tak i to przetrwało w nielicznych egzemplarzach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński