Wczoraj zebrała się komisja strajkowa w Zakładach Mięsnych Animex Foods w Szczecinie Dąbiu. W ubiegłym tygodniu trwało referendum strajkowe, w którym załoga miała zadeklarować czy jest za strajkiem, czy przeciwko. W głosowaniu wzięły udział 1084 osoby. 97,7 proc. głosujących opowiedziało się za strajkiem.
Komisja podjęła decyzję, że zgodnie z wolą pracowników, strajk odbędzie się i wyznaczono jego termin - 17 i 18 grudnia.
Po ogłoszeniu decyzji komisji, zareagowała dyrekcja Animex Foods. Jej rzecznik prasowy, Andrzej Pawelczak stwierdził:
- Pomimo wyniku referendum, w którym uczestnicząca część załogi wypowiedziała się za akcją strajkową, pracodawca nadal deklaruje chęć prowadzenia negocjacji z organizacjami związkowymi po zakończeniu roku obrachunkowego.
- Przez długi czas próbowaliśmy z dyrekcją porozumieć się i negocjować - komentuje słowa rzecznika Dariusz Głogowski, przewodniczący zakładowej Solidarności. - Uczestniczył w rozmowach nawet negocjator, Longin Komołowski, ale i tak rozmowy nie przyniosły żadnych rozstrzygnięć. Pracodawca trwał przy swoim i nie chciał rozmawiać o podwyżkach w tym roku.
Rzecznik Animexu potwierdza dotychczasowe stanowisko firmy, tj. że do rozmów może dojść, ale dopiero w styczniu przyszłego roku. I zaznacza od razu:
- Pracodawca nie może ulegać presji i naciskowi czasu w okresie wzmożonej produkcji, tj. w okresie bezpośrednio przedświątecznym, gdzie brak realizacji dostaw do dużych odbiorców może skutkować bardzo wysokimi karami, a także wypadnięciem z grona preferowanych dostawców i utratą zaufania na przyszłość.
- A co to ma wspólnego - dziwi się Głogowski. - Produkcja, to jedno, a rozmowy, to drugie. Nie żądamy zmniejszenia produkcji, a rozmów.
Rzecznik Animexu zapewnia ponownie, że firma chętnie przystąpi do nich. Mówi też, czego mogłyby dotyczyć.
- Pracodawca deklaruje możliwość objęcia systemami premiowymi wszystkich pracowników na stanowiskach fizycznych od stycznia 2015 oraz zweryfikować obecnie funkcjonujące systemy tak, aby pracownicy mogli wypracować wyższe premie.
Związkowcy nie wierzą w takie deklaracje.
- To nie do końca tak - mówi Głogowski. - Rzeczywiście coś deklarują, ale nie w kwestiach zasadniczych, czyli podwyżki pensji podstawowej. Wspominają, że jeżeli tzw. produktywność wzrośnie o 13 proc., to oni ewentualnie coś z tego dadzą na premie. Normy są już dziś i tak wyśrubowane do maksimum. Ludzie padną, a nie wyrobią jeszcze więcej. Takie obietnice, to rzeczywistości gruszki na wierzbie, a nie realne i uczciwe podejście do tematu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?