Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera mieszkaniowa w Szczecinie. Urzędnicy dawali mieszkania tym, którzy nie spełniali warunków

Ynona Husaim-Sobecka
Wyrok sądu, który nakazuje prezydentowi zwrot mieszkania komunalnego, nie kończy afery lokalowej w Szczecinie. Prokuratura zajmuje się 54 mieszkaniami, które wynajęto z rażącym naruszeniem prawa. Takiego odkrycia dokonali funkcjonariusze CBA, którzy przeprowadzili kontrolę w magistracie.

W świetle wyroku ofiarami błędnej procedury mogą być inne osoby, nie piastujące żadnych stanowisk publicznych - zapowiedział już w środę Piotr Krzystek. O szczegółach prezydent nie chciał mówić. Jak przyznał, wyłączył się z podejmowania decyzji w sprawach lokalowych.

- Urząd Miasta zaczeka na pisemne uzasadnienie wyroku. Po jego otrzymaniu nastąpi analiza prawna i zastanowimy się nad tym, czy umowy najmu będą weryfikowane - mówi Piotr Landowski, rzecznik prezydenta.

Teraz wiadomo jedynie, że miasto walczy o odzyskanie 3 innych mieszkań przydzielonych na podstawie porozumienia z wojewodą. W sądzie jest sprawa mieszkania Mieczysława Jurka, szefa zarządu regionu NSZZ Solidarność. Z puli tej skorzystał Andrzej Romaniuk, wojewódzki inspektor inspekcji handlowej oraz Andrzej Kołodziej, regionalny inspektor celny. Wszystkie lokale mają ponad 100 metrów kw. powierzchni. A po wyroku sądu w sprawie mieszkania prezydenta Krzystka, sprawa wydaje się być przesądzona.

- Prokuratura w dalszym ciągu prowadzi dochodzenie w sprawie wynajmu, a potem prywatyzacji mieszkań w Szczecinie - mówi Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik prasowy prokuratury. - Trudno powiedzieć, kiedy zakończy się dochodzenie.

Funkcjonariusze CBA odkryli, że mieszkania przydzielono ludziom, którzy mieli już prawo do innych lokali. Niemal normą było nieprzestrzeganie kryteriów dochodowych,. Zdarzały się przekroczenia o prawie 7 tysięcy górnego pułapu dochodów, jakie były zapisane w uchwale budżetowej. Rekordowe pod tym względem było mieszkanie przy ul. Jagiellońskiej o powierzchni prawie 90 metrów kw., które zostało sprzedane za 25 tysięcy złotych, czyli 17 procent wartości. Dzień przed podpisaniem umowy najmu, jego przyszli właściciele zarabiali łącznie ponad 11 tysięcy złotych. Próg dochodowy został przekroczony o 8,6 tys. zł.

- Nie mam sobie nic do zarzucenia - mówi Dariusz Wieczorek, ówczesny wiceprezydent Szczecina. - Tak naprawdę zarząd miasta zajmował się tylko porozumieniem z wojewodą. Było ono korzystne dla miasta. To wojewoda źle gospodarował swoim majątkiem. Jeżeli zaś urzędnicy nie przestrzegali uchwał, to poniosą konsekwencje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński