Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

5 lipca 1945: Szczecin nareszcie polski. Jak do tego doszło? Jak wyglądały początki polskiej historii miasta?

Marek Jaszczyński
Marek Jaszczyński
Archiwalne zdjęcia Szczecina
Archiwalne zdjęcia Szczecina
O 77. rocznicy przejęcia Szczecina przez polską administrację rozmawiamy z dr. Jakubem Ciechanowskim, szczecińskim historykiem.

W jaki sposób Szczecin znalazł się w granicach Polski? Gdyby brać dosłownie słowa o granicy na Odrze to polskie byłoby Dąbie i inne prawobrzeżne osiedla...

Na początku było słowo. Zagadnienie zachodnich granic Polski mogło pojawić się po raz pierwszy w rozmowie Józefa Stalina z premierem Władysławem Sikorskim w grudniu 1941 r. Później sprawę ich przebiegu omawiano niejako przy okazji podziału Niemiec na strefy okupacyjne podczas konferencji w Teheranie w listopadzie 1943 r. oraz w Jałcie w lutym 1945 r. Mimo map ukazujących podział między zwycięskie mocarstwa pokonanych Niemiec, zagadnienie polskiej granicy zachodniej stanowiło do lipca 1945 r. niejasną i skomplikowaną kwestię.

W optyce brytyjskiego premiera, Winstona Churchilla, tereny pod polską administracją obejmujące jedną czwartą gruntów ornych całych Niemiec, nie było korzystną wróżbą dla przyszłej mapy Europy. Również amerykański Departament Stanu postulował aby nowa granica polsko-niemiecka przebiegała na linii Kołobrzeg- Białogard – Drawsko Pomorskie – Krzyż.

Ostatnie zdanie należało do Józefa Stalina, który działając na zasadzie faktów dokonanych, podczas konferencji poczdamskiej w lipcu 1945 r., zasugerował aby granicę państwa polskiego oprzeć na linii Odry, na co przystał prezydent USA Harry Truman. Stan rzeczy podsumował minister Ernest Bevin mówiąc delegacji polskiej w skład której weszli szef komunistów, Bolesław Bierut, lider ludowców (opozycyjnego PSL) Stanisław Mikołajczyk oraz twórca Gdyni, Eugeniusz Kwiatkowski: "Nazywajmy sprawy po imieniu, oddać wam administrację ziem zachodnich znaczy oddać wam te ziemie na zawsze."

Niepewność Polaków ugasił Grigorij Żukow. Marszałek w swej berlińskiej kwaterze oznajmił Polakom wolę Stalina: - Szczecin jest polski ! Tym samym kończyła się dwumiesięczna improwizacja. Jej wyznacznikiem była dwukrotna ewakuacja z terenu Szczecin polskiej administracji.

Jakie były powody, dla których Stalin zdecydował się aby Stettin uczynić Szczecinem?

Po pierwsze decyzją tą osłabiał Niemcy. Co być może miało uniemożliwić zawarcie polsko-niemieckiego porozumienia. W dalszej perspektywie nabytki w postaci Pomorza oraz Śląska dawały Polakom częściową przynajmniej rekompensatę za utracone Wilno czy Lwów, uzależniało przynależność „Ziem Odzyskanych" co wzmacniało nowy polski rząd, którego najważniejszą częścią byli komuniści. Mimo pozytywnego dla strony polskiej rozwoju wypadków Polacy musieli ugiąć się przed wolą Sowietów. Prezydent miasta, Piotr Zaremba, konstatował: "Entuzjazm słuchających berlińskiej przemowy Żukowa mieszał się więc z konsternacją, bo oświadczenie, iż „Szczecin jest polski" uzupełniał jeden warunek: port na pewien czas będzie administrowany przez radziecką komendanturę wojenną."

Dlaczego postawa radziecka w 1945 roku była niejednoznaczna? Wspierali polską administrację, z drugiej jednak akceptowali istniejący stan rzeczy: powrót Niemców do Szczecina.

"Przed momentem poinformowano mnie, że Polacy zajęli Szczecin. To napaść, której nigdy nie zapomnimy! Odbierzemy to, co te Polaczki nam ukradli, w tym mój rodzinny Gubin!" - sarkał Wilhelm Pieck, lider niemieckich komunistów. Dla pokonanych i upokorzonych Niemców przyznanie nadodrzańskiego miasta Polsce było ciosem, z którym musieli się pogodzić.

Leonard Borkowicz, wojewoda szczeciński kierując się do prezydenta Szczecina, Piotra Zaremby, trafnie oddał ówczesną złożoną rzeczywistość: "jest pan polskim prezydentem jeszcze niemieckiego miasta w radzieckiej okupacji".

Czarę goryczy łagodził nieco stosunek zwycięzców wobec pokonanych. Wartość polskiego Szczecina dla Sowietów była istotna ze względu na kontrolę nad portem szczecińskim, który wyznaczał ważny punkt na szlaku przerzutu do ZSRR reparacji wojennych w postaci setki tysięcy ton rozmaitego mienia ruchomego. Trzeba pamiętać, że szlak morski miał duże znacznie z uwagi na dewastację sieci komunikacyjnej na terenie Polski. „Trofiejne oddziały" działały na terenie okupowanych Niemiec, ale też na ziemiach włączonych do Polski, które – wbrew umowom i wbrew temu, że działała tu polska administracja – traktowane były jeszcze przez kilkanaście powojennych miesięcy jak niemiecka okupacyjna zona.

Mimo wszystko stan portu był rozpaczliwy. Zarówno alianckie naloty oraz wycofujący się Wehrmacht poczyniły znaczne szkody. W rezultacie obraz portu przypominał złomowisko. Z liczby ponad 150 dźwigów nie działał żaden. Port zwrócono stronie polskiej we wrześniu 1947 r. W tych okolicznościach wartość Niemców dla Rosjan była ogromna. Znali przecież teren. Ponadto byli potrzebni do obsługi zrujnowanego nabrzeża i portu. Dla Niemców zaś dobre stosunki z niedawnym wrogiem były nieocenione. Wynikające z tego faktu Poczucie siły oraz nadzieję, że Stettin zostanie Stettinem wyrażali Niemcy, jak wspomina Piotr Zaremba, gremialnym śpiewem, zmierzających do pracy robotników stoczni Wulkan. Często dochodziło do antypolskich incydentów. Zarówno Niemcy jak i Rosjanie wywozili co tylko można było wywieźć.

Ponadto, jak zanotował w swym dzienniku Piotr Zaremba: "Jedzenia nie ma. Szarpanina bez możliwości wyjścia, bo cóż pomoże nadzieja na 600 ton mąki już przyznanej gdy nie ani kilo w magazynie."_Również anonimowa mieszkanka Gryfina zanotowała: "Nie mamy mąki. Ostatni chleb upiekliśmy, a co będzie dalej, to nie wiem. Dzieci chorują, lekarzy nie ma."_

Zwycięzcom jak i pokonanym dokuczała nie tylko nędza. Określenie dziki zachód pasował do Szczecina jak ulał. Szczególnie irytujące były grupy maruderów przemierzające nocami miasto. Również Werwolf szerząc dywersję wywoływał pożary. Świadkowie tamtych dni wracają pamięcią do napadów na pociągi. Nie miało znaczenia, czy przewożą one Polaków, czy Niemców. Szczególnie mroczne historie działy się na dworcu Szczecin Gumieńce…

Terkotanie pistoletów i karabinów miało miejsce niemal codziennie. Notowano również liczne ostrzały artyleryjskie. Strzelano, dla jasności, po obu stronach linii demarkacyjnej. Panował szaber i bandytyzm. niestrzeżona „granica" stała się rajem dla bandytów, rabusiów i dezerterów, z którymi walczyć było niezmiernie trudno.

Potrzeba bezpieczeństwa w Szczecinie roku 1945 była nagląca. Jego faktycznym gwarantem było wojsko. 12. Dywizji Piechoty powierzono ochronę granicy. Zatem pułki tej formacji pełniły funkcję wówczas nieistniejących Wojsk Ochrony Pograniczy. Sowieckie NKWD w trakcie kilku dni przeprowadziły w mieście i w jego rejonie operację specjalną. Niewiele o niej dziś wiadomo, poza tym, że przyniosła ona czasowe uspokojenie.

Tymczasem, pomiędzy lipcem a wrześniem 1945 roku miasto opuściło aż 27 tys. Niemców. Odpływ dotychczasowej tkanki społecznej przyspieszało polonizację nie tylko Szczecina ale i Pomorza Zachodniego.

Jak Pan sądzi, czy mieszkańcy Szczecina potrafili zbudować tożsamość przez 77 lat?

Stettin stał się Szczecinem. Początki były trudne i cierpkie. Z czasem jednak strach i niepewność zastąpiła codzienność oraz oportunizm. W trakcie siedmiu dekad Polacy wykształcili nową tożsamość nadodrzańskiego miasta. Jego polskość wyznaczały nie tylko znaczące daty jak grudzień 1970 roku, kiedy ludność zbuntowała się przeciwko realiom ekonomicznym modelowanym przez komunistyczną władzę. Czy sierpień 1980 roku, gdy miasto stało się obok Gdańska i Gdyni, kolebką Solidarności.

Nie obyło też bez ciemnych kart...

Jedną z nich wciąż nieumykający badaniom historyków przebieg wydarzeń niesławnego marca 1968 roku, którego ostrze najbardziej dotknęło chyba środowisko szczecińskich lekarzy, które przeważnie składało się z Żydów. Antysemickiej operacji tej towarzyszył zapewne konformizm, wyrażający milczącym przyzwoleniem na działania Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Z czasem, mimo wywózki cegieł na odbudowę Warszawy, miasto podniesiono z ruin. Czego dowodem jest choćby Zamek Książąt Pomorskich, rozwinięta sieć dróg czy pielęgnacja pięknych parków i ogrodów. Aglomeracja była i jest centrum wielu inicjatyw o charakterze kulturalnym, edukacyjnym oraz naukowym. Jedną z pierwszych masowych inicjatyw była słynna manifestacja Trzymamy Straż nad Odrą z 1946 r. W latach 60-tych miasto stało się stolicą polskiej piosenki, czego ekspresją był konkurs znany pod nazwą Festiwal Młodych Talentów, gdzie sławę szlifował choćby Czesław Niemien czy Karina Stanek. Jednym z takich symboli współczesnego Szczecina jest czas kiedy nadbrzeże uskrzydlają żagle statków w ramach Tall Ship Races, co podkreśla jego atrakcyjność i cementuje go jako w masowej świadomości jako miasto nadmorskie.

Któż nie chciał być właścicielem słynnego motocykla Junak, którego istnienie nie byłoby możliwe gdyby nie linia montażowa poniemieckich zakładów Stoewer, a którego styl i jakość po latach wróciła pod szczecińskie niebo w postaci Muzeum Techniki i Komunikacji. Uzupełnieniem przemysłowego profilu miasta jest Stocznia Szczecińska, niegdyś jedna z kolebek Solidarności, dziś funkcjonujące przedsiębiorstwo.

Walor edukacyjny miasta uzupełnia wiele szkół wyższych. Działalność naukową podkreśla Pomorska Akademia Medyczna czy Uniwersytet Szczeciński. To wszystko definiuje charakter, czar i urok miasta, którego wspólnota przez ponad siedem dekad pokonała labirynt problemów i przełomów trudnej powojennej historii Polski i śmiało spogląda w przyszłość.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński