Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zemdlała, a teraz musi zapłacić za przyjazd pogotowia

Jacek Słomka
- Nie zgadzam się ze stwierdzeniami, że byłam pijana. Jednak nikt w pogotowiu nie chce tego wziąć pod uwagę - mówi Halina Szyszkowska.
- Nie zgadzam się ze stwierdzeniami, że byłam pijana. Jednak nikt w pogotowiu nie chce tego wziąć pod uwagę - mówi Halina Szyszkowska. Jacek Słomka
Przebywająca u znajomych w Pszczelniku, w gminie Myślibórz, Halina Szyszkowska, straciła przytomność. Wezwane na miejsce pogotowie ratunkowe stwierdziło, że przyczyną tego stanu jest upojenie alkoholowe.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Jacek Słomka
- Według załogi karetki, która przyjechała owej nocy do pacjentki, ta ostatnia była pod wpływem alkoholu. Ale nie ma na to żadnego dowodu.Także wezwana policja tego nie stwierdziła. Brak badań alkotestem. Nie pobrano też próbki krwi. Z całym szacunkiem dla medyków, ale zawierzanie wyłącznie powonieniu, zwłaszcza gdy sprawa ma mieć konsekwencje formalno-prawne, to zdecydowanie za mało.

W efekcie kobieta otrzymała rachunek opiewający na 150 zł.

- Niewiele z całego zdarzenia pamiętam - mówi pani Halina. - Z opowiadań znajomych wiem, że w pewnym momencie straciłam przytomność. Po bezskutecznych próbach jej przywrócenia, kolega wezwał pogotowie. Obsada karetki stwierdziła, że to toksyczny efekt działania alkoholu, ale nie ma on cech bezpośredniego zagrożenia życia. A rozpoznanie to ustalono na podstawie badania lekarskiego, w obecności świadków. Z całą mocą stwierdzam, że w owym czasie nie byłam pijana. Wypiłam drinka, ale nie takiego, po którym można znaleźć się w stanie upojenia alkoholowego.

Trafiła do szpitala

Jak twierdzi, nie pamięta szczegółów całego zdarzenia.

- Podobno nie chciałam podać swoich danych medykom - dodaje pani Halina. - Ja tego nie pamiętam. Pamiętam, że jak przyjechali policjanci, których wezwało pogotowie, dałam im mój dowód osobisty. Spisali dane i odjechali.

Po odjeździe pogotowia, Szyszkowska po raz drugi straciła przytomność. Tym razem znajomi skutecznie jej pomogli. W końcu trafiła do swojego lekarza rodzinnego. Tam też straciła przytomność. Wszystko to skończyło się pobytem w barlineckim szpitalu.

Jest faktura

Już po wyjściu ze szpitala, dotarła do niej faktura z pogotowia. Wzywano ją do zapłacenia 150 zł, za wizytę lekarską.

- Z tym także nie mogę się zgodzić - stwierdza pani Halina. - Na jakiej podstawie to zrobiono? Nie byłam pijana. Z jakiegoś powodu straciłam, nie po raz pierwszy zresztą, przytomność. I za to mam zapłacić?

O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy rzeczniczkę prasową Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie Monikę Bąk.

- Faktura wystawiona została zgodnie z ustawą o zakładach opieki zdrowotnej - tłumaczy Monika Bąk. - Jest tam punkt mówiący, że za świadczenia zdrowotne udzielone osobie znajdującej się w stanie nietrzeźwości publiczny zakład opieki zdrowotnej pobiera opłatę niezależnie od uprawnień do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych. Stan upojenia alkoholowego stwierdzono na podstawie badania przedmiotowego i podmiotowego pacjenta. Wyczuwalny był od pacjentki intensywny zapach alkoholu. Brakowało cech zagrożenia życia, co stwierdzono po zbadaniu określonych objawów klinicznych.

Rzecznik pogotowia dodaje także, że pacjentkę pozostawiono w Pszczelniku, ponieważ objawy nie wymagały w tamtej chwili leczenia szpitalnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński