Smsy tej treści, trafiające do telefonów komórkowych szczecinian, popchnęły do działania dziesiątki osób i wywołały totalne zamieszanie, także wśród honorowych dawców krwi. W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa okazało się, że krwi nikt nie szuka, a apel jest fałszywy.
Drańska zabawa
Nie ma wrażliwego człowieka, który po odebraniu tak dramatycznego apelu nie próbowałby pomóc. Wiadomość lotem błyskawicy rozeszła się między abonentami komórkowych sieci. W redakcji też rozdzwoniły się telefony.
- Wiecie już? Pomożecie mi w oddaniu krwi, mam potrzebną grupę - pytał zdenerwowany Andrzej Szczepański, student. - Odebrałem wczoraj sms od przyjaciół.
Podobnie zareagował Bronisław Bendlin, szef Klubu Honorowych Dawców w szczecińskim porcie.
- O tym apelu dowiedziałem się od swojej szefowej - mówi "Głosowi". - Ktoś przesłał sms pani dyrektor. Dla mnie był trochę dziwny.
Był dziwny, bo jeśli zbiera się krew na ratunek, to organizuje się ją w inny sposób.
- Od razu podaje się dane tego, kto na krew czeka, tzn. oddział, szpital - wyjaśnia Bronisław Bendlin. - Wtedy wiemy, którego z dawców powiadomić i informujemy precyzyjnie gdzie powinien się zgłosić.
- Informowałem wiele osób, także znajomych, dzwoniących do mnie na wszelkie możliwe telefony, że nie szukamy dla nikogo krwi i z tym komunikatem nie mamy nic wspólnego - mówi dr Jaorsław Nowak, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Szczecinie.
Nie ma przestępstwa
Wraz z smsami przesyłany jest też numer komórkowy w sieci Era. Wiele osób próbuje się pod niego dodzwonić w poszukiwaniu dodatkowych informacji. Informacji o numerze, który łączy się z makabryczną akcją zasięgnęliśmy u operatora sieci.
- Operator sieci Era może reagować tylko gdy skontaktuje się z nim właściciel konkretnego numeru z informacją, że np. jest nękany telefonami, albo smsami - informuje pracownik działu komunikacji Ery w Warszawie. - Natomiast w to, że ludzie rozsyłają sobie smsy, podając w treści jakiś numer telefonu, operator nie wnika.
Tyle, że w tym przypadku można mówić o poważnej szkodzie społecznej, a może nawet o przestępstwie. Wielu oszukanych zadaje sobie pytanie, czy ktoś nie zarabia czasem na wysyłanych impulsach?
- Nie zachodzi popełnienie przestępstwa, więc nie jest to sprawa dla policji, a tylko makabryczny żart, godny moralnego potępienia - mówi Artur Marciniak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.
Z innego założenia wyszła policja pomorska, gdzie też rozszalały się niegodziwe smsy. Jej rzeczniczka oświadczyła, że funkcjonariusze zbadają sprawę i wyjaśnią, czy nie mamy do czynienia z oszustwem i zarabianiem na impulsach.Tę informację przekazaliśmy rzecznikowi szczecińskiej policji.
- Jeśli tak, to na pewno nawiążemy współpracę w tej sprawie z policjantami z pomorskiego - zapewnił Artur Marciniak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?