Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamkną areszt?

Marek Rudnicki
Jeśli nie znajdą się pieniądze, to za dwa tygodnie zarówno policyjny areszt przy ul. Małopolskiej, jak i izba przyjęć w szpitalu aresztu śledczego przy ul. Kaszubskiej zostaną zamknięte na cztery spusty.
Jeśli nie znajdą się pieniądze, to za dwa tygodnie zarówno policyjny areszt przy ul. Małopolskiej, jak i izba przyjęć w szpitalu aresztu śledczego przy ul. Kaszubskiej zostaną zamknięte na cztery spusty. Marcin Bielecki
Za dwa tygodnie Szczecin może zostać pozbawiony policyjnego aresztu na Małopolskiej i szpitala w areszcie śledczym na Kaszubskiej.

Działanie obu zostało zakwestionowane przez inspekcje sanitarne - cywilną i ministerstwa spraw wewnętrznych.

Szpital więzienny w areszcie przy ulicy Kaszubskiej od trzech lat nie ma szefa zespołu ds. zakażeń szpitalnych. Sanepid dał 2 tygodnie na uregulowanie tego stanu. Areszt śledczy, tzw. "dołek", do którego trafiają zatrzymani na 48 godzin, nie spełnia warunków techniczno-sanitarnych. Bardziej przypomina więzienia z Ameryki Południowej, niż areszt w Europie. I tu stan ma być zmieniony w ciągu dwóch tygodni.

Jeśli w tym okresie w obu obiektach nic się nie zmieni, prawdopodobnie zostaną zamknięte. Choć władze więzienne aresztu i policja miejska obiecały, że wywiążą się z narzuconych przez inspekcję warunków, dziś już wiadomo, że nie zrobią tego.

Dołek - to zbyt duża inwestycja

Moim zdaniem

Płk. Wiesław Wilczyński, szef Okręgowego Inspektoratu
Służby Więziennej w Szczecinie.
- Za tak niskie, bardzo niskie stawki, jakie oferuje więziennictwo, możemy nie znaleźć żadnego chętnego do podjęcia pracy na chirurgii. A wówczas pozostanie zlecanie wszystkich zabiegów na zewnątrz. Pensja lekarza z II stopniem specjalizacji wynosi zaledwie brutto 2 tys. zł.

Żeby wyremontować areszt (formalnie: "Pomieszczenie dla Osób Zatrzymanych", potocznie zwane "policyjnym aresztem" lub "dołkiem"), potrzebne są duże pieniądze i czas.

- Areszt wymaga gruntownego remontu - mówi podkomisarz Katarzyna Legan z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. - Przez dwa tygodnie raczej nie zdążymy tego zrobić.

Areszt usytuowany jest na tyłach komendy wojewódzkiej policji przy ulicy Małopolskiej. To obiekt, który pamięta jeszcze czasy niemieckie i rządów powojennego MBP (Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego). Od tamtych czasów nic się tu nie zmieniło.

- To zbyt duża inwestycja, by można było zrobić porządny remont w ciągu dwóch tygodni - przyznaje inspektor Waldemar Horodko, szef szczecińskiej policji. - Trzeba mieć na to pieniądze.

Teoretycznie więc, o ile policja remontu nie przeprowadzi, a inspektor Państwowej Inspekcji Sanitarnej MSWiA będzie konsekwentny, "dołek" zostanie zamknięty na cztery spusty.

Areszt śledczy - też na kłódkę

Nasz komentarz

Marek Rudnicki
- Zawsze było głośno o tym, że MSWiA nie ma pieniędzy na pensje, sprzęt i remont policyjnych komisariatów. Teraz okazuje się, że nie ma ich nawet na pomieszczenia, w których przebywają tymczasowo zatrzymani oraz na zespół, który powinien dbać o to, by nie wybuchła zaraza. Już raz zdesperowani policjanci wyszli na ulicę, by zaprotestować przeciwko niedoinwestowaniu resortu. Czy po lekarzach, nauczycielach i kolejarzach, i ta grupa zawodowa podejmie teraz strajk?

Podobna sytuacja może być ze szpitalem przy areszcie śledczym przy ul. Kaszubskiej. Od 2004 r. powinien tu funkcjonować zespół ds. zakażeń szpitalnych. Do dziś nie został utworzony, co podważył cywilny sanepid. Lekarz, któremu po interwencji sanepidu dodano do obowiązków pełnienie funkcji przewodniczącego zespołu, od razu złożył rezygnację z pracy.

- W takiej placówce musi być ktoś, z kim możemy się komunikować i kto będzie odpowiedzialny za przeciwdziałanie zakażeniom - mówi Renata Opiela z wojewódzkiego Sanepidu.

Szczeciński areszt jest jedyną placówką w mieście i w województwie, która nie ma do dziś powołanego zespołu ds. zakażeń z przewodniczącym lekarzem epidemiologiem lub mikrobiologiem oraz pielęgniarką epidemiologiczną.

Stan katastrofalny

Zarobki proponowane lekarzom są dziś tak niskie, że żaden nie chce podejmować tu pracy. Po kontroli sanepidu, inspektorzy uzgodnili z kierownictwem aresztu, że zespół zostanie powołany w ciągu dwóch tygodni.

- Od początku uprzedzałem, prosiłem, ale z miernym skutkiem - mówi o bezskutecznych od ponad dwóch lat próbach zwiększenia liczby etatów Eugeniusz Potaniec, dyrektor szpitala w areszcie. - Zabrano mi kolejne pół etatu. Sytuacja jest katastrofalna.

Chirurdzy odchodzą

Jeden z chirurgów, gdy polecono mu zajmowanie się zespołem ds. zakażeń szpitalnych, złożył wymówienie. Zarabiał mniej, niż przełożona pielęgniarek. Drugi chirurg oświadczył, że odchodzi w lipcu.

- Cała sytuacja w służbie zdrowia jest zła, a w więziennictwie wprost katastrofalna - dodaje Remigiusz Szumiło, zastępca dyrektora aresztu.

- Cały szpital opiera się na lekarzach zatrudnionych na pół lub mniej etatu - uzupełnia dyr. Potaniec. -Wszyscy specjaliści są na cząstkowych etatach. Komu mam zlecić szefowanie zespołowi? Emerytowanym mundurowym? To kpina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński