Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypowiedzą wojnę gminie

Grzegorz Drążek [email protected]
Wiatraki miały stanąć między innymi w Małkocinie. Wójt Kazimierz Szarżanowicz nie obawia się sprawy sądowej, którą chce wytoczyć gminie niedoszły inwestor.
Wiatraki miały stanąć między innymi w Małkocinie. Wójt Kazimierz Szarżanowicz nie obawia się sprawy sądowej, którą chce wytoczyć gminie niedoszły inwestor. Grzegorz Drążek
W Małkocinie i Grabowie nie będzie farmy wiatrowej. Winą za to przedstawiciele firmy Energy on West z Piły obarczają władze gminy Stargard Szczeciński. I chcą od gminy kilkadziesiąt milionów złotych odszkodowania.

Temat farmy wiatrowej w podstargardzkich miejscowościach Małkocin i Grabowo pojawił się w 2008 roku. Wtedy to przedstawiciele firmy Energy on West z Piły podpisali umowy z właścicielami gospodarstw w tych wsiach, na terenie których miały stanąć turbiny. Na początku mówiło się o czterdziestu wiatrakach w tym rejonie gminy Stargard Szczeciński. Później, kiedy wprowadzono zmiany w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, liczba planowanych wiatraków zmalała do nieco ponad trzydziestu. Na powstanie farmy wiatrowej ucieszyli się właściciele terenów, na których miały stanąć turbiny. Oni mieli otrzymywać po około 20 tys. zł rocznie. Skorzystałaby też gmina, bo jak mówią przedstawiciele Energy on West, rocznie do kasy gminy miało wpływać z podatków nawet 4 mln zł. Kiedy firma z Piły przygotowywała się do uruchomienia farmy, do gry włączyła się grupa mieszkańców niezadowolona z szykowanej inwestycji. Usilnie walczyła o to, żeby wiatraki nie stanęły w Małkocinie i Grabowie. Jak argumentowali przeciwnicy turbin, nie protestują przeciwko budowie takiej farmy, a chodzi im o ustalenie większej odległości wiatraków od zabudowań. Jak mówią przedstawiciele Energy on West, w pewnym momencie także władze gminy zaczęły zmieniać podejście do tego tematu.

- Na początku wójt gminy Stargard Szczeciński, Kazimierz Szarżanowicz był za tą inwestycją, mieliśmy zapewnienia, że wszystko idzie w kierunku uruchomienia farmy wiatrowej, że mamy realizować kolejne etapy przedsięwzięcia, aż nagle sytuacja się odwróciła i wójtowi już nie zależało na tym - mówi Ewa Wardach, prezes Energy on West z Piły. - Kiedy my ponieśliśmy już znaczne koszty, zostaliśmy poinformowani, że rada gminy nie przyjęła uchwały w sprawie powstania farmy wiatrowej w Małkocinie i Grabowie.

Jak mówi prezes Wardach, przez pięć lat nie zostało uchwalone studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. W tym roku stracą ważność pięcioletnie umowy dzierżawy z rolnikami.

- Dzisiaj już wiemy, że wiatraków w Małkocinie i Grabowie nie postawimy - mówi Ewa Wardach. - To działania wójta uniemożliwiły nam realizację inwestycji.

Firma z Piły nie zamierza tak zostawić sprawy. Jej przedstawiciele uważają, że ponieśli duże koszty i należy im się odszkodowanie za to, że inwestycja nie zostanie zrealizowana. W grę wchodzą bardzo duże pieniądze. Zwrot kosztów plus odszkodowanie zostało wyliczone przez szefostwo Energy on West na kilkadziesiąt milionów złotych. O takie pieniądze firma z Piły zamierza walczyć z gminą Stargard Szczeciński. W Sądzie Rejonowym w Stargardzie odbyło się już postępowanie ugodowe w tej sprawie. Były dwa posiedzenia.

- Na drugim gmina Stargard Szczeciński wycofała się z ugody - informuje Ewa Wardach. - Wydaje nam się, że gmina tak zrobiła, bo nie wierzy w to, że uiścimy wysoką opłatę i skierujemy pozew w tej sprawie do sądu. Jeśli wójt tak myśli, to się myli. My przygotujemy pozew i będziemy walczyć w sądzie z gminą. Jesteśmy przekonani do naszych racji.
Prezes Wardach przekazała Głosowi komentarz radcy prawnego, który reprezentował firmę Energy on West podczas postępowania ugodowego.

- W mojej ocenie władze gminy Stargard Szczeciński albo nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, albo naiwnie liczą na to, że konieczność uiszczenia wysokiego wpisu sądowego powstrzyma nas od działań - czytamy w komentarzu Sławomira Nikonowicza, radcy prawnego. - Ta druga opcja może wynikać z błędnych wniosków wyciągniętych z faktu wszczęcia przez nas postępowania o zawezwanie do próby ugodowej i to pomimo wyjaśnienia z mojej strony przyczyn takiego działania. Inną dość prawdopodobną przesłanką może być niechęć do przyjęcia na siebie odpowiedzialności za zawarcie ugody, nawet w przypadku oceny, iż takie postępowanie byłoby wskazane i mogłoby uchronić gminę przed poważniejszymi konsekwencjami finansowymi. Zawarcie ugody automatycznie przesądza o odpowiedzialności władz. Ewentualny wyrok zasądzający wydany przez sąd zawsze można jakoś tłumaczyć, choć niekorzystny wyrok i tak obciąża władze gminy.

Wójt gminy Stargard Szczeciński inaczej niż przedstawiciele firmy z Piły widzi sytuację.

- Oni nie mają racji - twierdzi Kazimierz Szarżanowicz. - Przystępując do zmiany studium nie ma gwarancji, że inwestycja powstanie. Rada gminy po konsultacjach z mieszkańcami unieważniła uchwałę, która rozpoczęła całą procedurę. Ja byłem zwolennikiem tej inwestycji, ale muszę słuchać mieszkańców, którzy mnie wybrali na to stanowisko. A mieszkańcy w konsultacjach opowiedzieli się za tym, że wiatraki nie mogą być bliżej zabudowań niż dwa kilometry. 24 maja także rada gminy podjęła uchwałę w sprawie tej odległości. W mojej ocenie gmina obroni się w sądzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński