W imieniu Elżbiety Kępińskiej, byłej mieszkanki budynku wypowiedział się Mariusz Łojko ze stowarzyszenia "Ocalmy zabytek". Kilkakrotnie był uciszany przez prowadzącego obrady radnego Leszka Duklanowskiego, za podnoszenie głosu.
- Eksmisja została przeprowadzona w sposób nieludzki - nie krył emocji Mariusz Łojko, który pojawił się na obradach komisji do spraw gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. - Panie są w traumie, każdy byłby w takim stanie, gdy cały dobytek został spakowany w czarne worki. Trafiły do mieszkań bez prądu, bez gazu. Te kobiety nie wierzą już w Szczecin!
To ciąg dalszy sprawy związanej z eksmisją mieszkańców willi Gruneberga, którzy opuścili dom w asyście policji. Urzędnicy zawieźli ich do mieszkań tymczasowych, które zapewniło im miasto. Willa będzie przesunięta w inne miejsce z dala od trasy planowanego Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju.
Mariusz Łojko wskazał na to, że w czasie eksmisji zaginęły niektóre przedmioty należące do rodzin.
Według przedstawicielki wydziału egzekucji został spisany protokół.
- Panie same decydowały co miało pozostać, co chciały zabrać, a to co zostało mogło zostać wyrzucone - usłyszeli obecni podczas obrad komisji. - Wielokrotnie rozmawiałam z panią Kępińską , nigdy nie mówiła, że czegoś brakuje.
W trakcie obrad pojawił się także pomysł, żeby mieszkańcy mogli wrócić do budynku po jego przeniesieniu. Ale okazuje się, że w opinii rzeczoznawcy willa nie nadaje się do zamieszkania.
Radni podjęli decyzję, że o sytuacji związanej z willą Gruneberga będą rozmawiać tylko w obecności obu pań: Barbary i Elżbiety, wyeksmitowanych wraz z rodzinami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?